Były prezydent USA otwiera konkurencję dla Twittera, Facebooka i Youtuba.
„Pogłoski omojej śmierci są przesadzone” – może powtarzać po słynnym pisarzu Marku Twainie 45 prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump (w czerwcu skończy 76 lat). Miał zakończyć polityczną karierę i resztę życia spędzić w sądach, tłumacząc się z podburzania Amerykanów do ataku na Kapitol (siedzibę parlamentu amerykańskiego), do której doszło 6 stycznia 2021 r. Zamiast tego przygotowuje swój kontratak – otwiera własne media społecznościowe Truth Social (Prawda Społeczna), trzynaście miesięcy po tym, jak został wyrzucony z Twittera i Facebooka.
Trump nie ukrywa, że za dwa lata zamierza powalczyć o powrót do Białego Domu. Aplikacja, która ma zostać uruchomiona 21 lutego, ma mu to umożliwić. Za nową platformą społecznościową stoi Trump Media & Technology Group (TMTG). Firma, której wartość rośnie na giełdzie niemal w oczach. W ubiegłym roku inwestując w nią, można było pomnożyć pieniądze aż cztery razy. TMTG jest obecnie wyceniane na 4,3 mld dolarów (ponad 17 mld zł). Aplikacja, która zadebiutuje 21 lutego, ma być konkurencją w pierwszym rzędzie dla Twittera.
Cel: Twitter, Youtube
Premiera ma być pierwszym z trzech etapów rozwoju TMTG. Drugim ma być subskrypcyjny serwis wideo na żądanie o nazwie TMTG+ z rozrywką, wiadomościami i podcastami. Czyli takie skrzyżowanie Youtube i Netfliksa. Skokowy wzrost cen akcji wynika z wiary inwestorów w to, że popularność Trumpa w elektoracie Partii Republikańskiej przełoży się na komercyjny sukces jego mediów.
Demokraci są trochę przerażeni ambitnymi planami Trumpa. Senator tej partii Elizabeth Warren zwróciła się w grudniu ubiegłego roku do szefa Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (odpowiednik polskiej Komisji Nadzoru Finansowego) Gary’ego Genslera, o zbadanie ogłoszonych przez Trumpa planów. Chcą wiedzieć, czy nie dopuścił się złamania przepisów o dostępie do informacji. W USA przestępstwa polegające na wykorzystaniu poufnych informacji przy handlu akcjami są traktowane niezwykle poważnie. Winni złamania przepisów mogą trafić do więzienia na wiele lat, są bowiem traktowani jak oszuści działający na szkodę społeczeństwa.
Na razie TMTG tylko w grudniu pozyskało dodatkowy miliard dolarów od prywatnych inwestorów. „TMTG zostało założone z misją dania głosu wszystkim. Jestem podekscytowany, że wkrótce zacznę dzielić się swoimi przemyśleniami na temat TRUTH Social i walczyć z Big Tech. Wszyscy pytają mnie, dlaczego nikt nie przeciwstawia się Big Tech?, niedługo będziemy!” – zapowiedział Trump i dotrzymał słowa.
Piękna opowieść o walce z cenzurą
Plan Trumpa może się udać. Amerykanie są bardzo przywiązani do wolności słowa. Wyrzucenie przez wielkie korporacje, nazywane Big Tech ( Twittera i Facebooka), Donalda Trumpa spotkało się z oburzeniem dużej części Amerykanów. To, co w Polsce kończy się procesami o ochronę dóbr osobistych, w USA jest chlebem powszednim dziennikarzy i polityków. Mało kto decyduje się na procesy. Po pierwsze politykom praktycznie nie przysługuje żadna ochrona prawna wizerunku. Po drugie tego, kto by domagał się zakazu pisania czy publikowania na swój temat krytycznych materiałów, ludzie uznaliby za zwolennika cenzury. Tak więc Trump, walcząc w obronie prawa do swobody wypowiedzi, ma po swojej stronie wymarzoną narrację.
Stwierdził on, że tym, co robi, „wysyła ważną wiadomość do Big Tech, że cenzura i dyskryminacja polityczna muszą się skończyć. Ameryka jest gotowa na TRUTH Social, platformę, która nie będzie dyskryminować ze względu na ideologię polityczną” – zapowiedział. „Im więcej nas będzie, im więcej będziemy warci, tym większe mamy szanse, aby pokonać Big Tech. Walczmy z tyranią” – przekonuje Trump.
„Amerykanie zawsze byli narodem inteligentnych, uduchowionych i niezależnych ludzi, którzy są dumni z samodzielnego myślenia. Podziwiamy tych, którzy nie boją się wyrazić swoich poglądów lub iść pod prąd. Jednak nagle okazuje się, że jesteśmy cenzurowani i dyktowani przez małą grupę obłudnych łajdaków i samozwańczych arbitrów tego, co wszyscy inni mogą myśleć, mówić, dzielić się i robić” – napisał Trump.
„Nigdzie ta cenzura nie jest bardziej niebezpieczna i bezczelna niż w mediach społecznościowych. Na publicznej arenie naszych czasów. Widzieliśmy, jak znanym lekarzom zakazano dostępu do platform za sprzeciwianie się „władzom ds. zdrowia” lub kwestionowanie aktualnej narracji politycznej” – pisał Trump.
Trump zauważył, że zakazy mediów społecznościowych uderzały w informacje, których kolportaż był w interesie publicznym.
„Widzieliśmy naukowców na czarnej liście za udostępnianie dowodów na to, że pandemia rozpoczęła się w chińskim laboratorium. Widzieliśmy ważne doniesienia o zagranicznych transakcjach biznesowych Joego i Huntera Bidenów (prezydenta USA i jego syna – red.) – informacje, których wyborcy potrzebowali i na których otrzymanie zasługiwali. Były one bezwzględnie tłumione i usuwane z internetu na kilka tygodni przed wyborami prezydenckimi” – oburza się Trump.
„Nie można ignorować korupcji na tych platformach medialnych. Spadliśmy na sam dół „śliskiego zbocza” cenzury w naszym kraju. Tematy, o których coraz częściej zabrania się Amerykanom dyskutować, należą do najważniejszych problemów naszych czasów” – napisał Trump.
Według niego agresywna cenzura i „kultura usuwania” tekstów z mediów społecznościowych jest nie tylko nieamerykańska – ma bezpośrednie, rzeczywiste konsekwencje”. Cenzura podkopała zaufanie, tworząc świat, w którym zadawanie pytań w celu dotarcia do prawdy nie jest już dozwolone – twierdzi Trump.
Jednak wyciszanie i usuwanie tekstów według Trumpa dotyka Amerykanów w bardziej subtelny, ale równie destrukcyjny sposób. Wielu Amerykanów nie ufa już bowiem słowu, które słyszą od swoich przywódców, mediów lub urzędników zdrowia publicznego, ponieważ jedyną rzeczą, którą wiedzą na pewno, jest to, że nie otrzymują dostępu do pełnej wiedzy.
Trump twierdzi, że demokracja w USA kurczy się w zastraszającym tempie.
„Nowa era cenzury to katastrofa dla naszego kraju. Sprawy wyglądały znacznie lepiej w czasach, gdy prowadziliśmy debaty zaciekle i otwarte. Potem mogliśmy razem iść naprzód, jako Amerykanie, z obiema stronami wiedzącymi, że ich głos i ich najlepsze argumenty zostały wysłuchane” – napisał.
Trump twierdzi, że jego media społecznościowe będą otwarte dla ludzi niezależnie od ich poglądów. Zaprosił do niej ludzi ze wszystkich kręgów politycznych i rozmaitych poglądów po to, aby wzięli udział w wielkiej debacie na temat tego, jaka ma być Ameryka XXI w.
„W przeciwieństwie do platform Big Tech, nie będzie blokowania, dławienia, demonetyzacji (pozbawiania wpływów z reklam przy niesłusznych filmach – red.) ani manipulowania algorytmami w zależności od przekazu politycznego. Nie będziemy traktować naszych użytkowników jak szczury laboratoryjne do eksperymentów społecznych ani nazywać alternatywnych poglądów dezinformacją” – obiecał Trump.
„Nie można pozwolić niewielkiej liczbie wpływowych ludzi, którzy myślą tak samo, żeby uciszyli każdego, kto myśli inaczej. Będą kontrolować prawie każdą większą firmę medialną, technologiczną i rozrywkową w Ameryce. Jestem zdeterminowany, aby przełamać ich ucisk nad głosami narodu amerykańskiego – nie tylko dla siebie i moich zwolenników, ale dla Stanów Zjednoczonych Ameryki!” – podsumował Trump.
Amerykanie lubią takie historie. To jeden z powodów ogromnych sukcesów takich filmów jak „Gwiezdne wojny”, czy narodzin westernu w Ameryce, w których jeden sprawiedliwy stawał do walki z potężnymi siłami zła i wygrywał. Ta narracja po prostu się Amerykanom podoba.