-1.7 C
Warszawa
sobota, 23 listopada 2024

Wizjoner nadmiarowych zgonów

Mimo iż ostatnie dwa lata w zakresie służby zdrowia należy zaliczyć do najtragiczniejszych od czasów II wojny światowej, minister Andrzej Niedzielski nie miał oporów przed tym, aby przyjąć kontrowersyjne wyróżnienie.

„Proszę państwa, dziś w Polsce skończyła się pandemia” – parafrazując słowa Joanny Szczepkowskiej z 1989 r., tak właśnie mógłby wyglądać dzień, w którym polskie władze zdecydowały się zrezygnować z niemal wszystkich restrykcji związanych z koronawirusem. Biorąc pod uwagę to, co na temat rozprzestrzeniania się nowego patogenu mówił od marca 2020 r. sam rząd, rzeczywiście były podstawy do tego, aby pożegnać się z nim w nadzwyczajny sposób. Pojawiały się wszak opinie, że to największe wyzwanie, z jakim mierzyło się od wielu dziesięcioleci polskie państwo, wymagające wielkich poświęceń i zgody na podjęcie nadzwyczajnych środków. Dwa lata temu premier Mateusz Morawiecki mówił wręcz, że pandemia to największe dotychczasowe wyzwanie dla polskiego państwa, a jego rząd zdecydował się na kroki, które stanowiły w wielu aspektach odzwierciedlenie tych słów. W kryzysowym 2020 r. Polska odnotowała najwyższy w historii deficyt budżetowy w wysokości ok. 85 mld zł i zanotowała największy jednorazowy spadek produktu krajowego brutto w drugim kwartale. Polska gospodarka wyhamowała ze ścieżki wzrostu, a odbudowanie strat zajęło jej niemal półtora roku.

Teraz wojna

Gdyby więc brać pod uwagę same tylko straty gospodarcze, zakończenie pandemii powinno przyjąć wręcz huczny charakter. Potwierdziło się niestety to, że pandemia miała od samego początku przede wszystkim medialny charakter, a sensacyjność związanych z nią treści podtrzymywała społeczną aprobatę dla podejmowanych, w większości nieadekwatnych środków opartych na zasadzie izolacji za wszelką cenę. Gdy więc od 24 lutego rolę najważniejszego zestawu szokujących i przyciągających uwagę treści przejęła rosyjska agresja przeciwko Ukrainie, pandemia umarła śmiercią naturalną. Paski raportujące o liczbach zgonów, zakażeń i wykonanych szczepieniach zostały zastąpione raportami z linii frontu. Trwająca wojna przyćmiła pandemię realnym niebezpieczeństwem, jakie ze sobą niesie i przyszła rządowi paradoksalnie niejako na ratunek, ponieważ bez niej trudno byłoby obronić swoją nagłą zmianę polityki sanitarnej.

Zaledwie dzień przed rosyjskim atakiem na Ukrainę minister Andrzej Niedzielski wraz z premierem Mateuszem Morawieckim na wspólnej konferencji zapowiedzieli, że z końcem marca zamierzają zrezygnować z obowiązku zasłaniania ust i nosa, izolacji, kwarantanny oraz stopniowo likwidować covidowe oddziały, a także covidowe dodatki dla pracowników służby zdrowia. Swoją decyzję tłumaczyli przeprowadzeniem badań nad zachorowalnością oraz analizą przebiegu choroby w całej populacji. Przez kolejne kilka tygodni do Polski napłynęło z Ukrainy ponad 2 mln osób, które w niekontrolowany sposób rozlały się po całym terytorium naszego kraju. Nie przeszkodziło to Niedzielskiemu stwierdzić w połowie marca, że podtrzymuje swoje słowa z 23 lutego i już niebawem Polska nieoficjalnie pożegna się z pandemią. Minister zdrowia zwyczajnie nie mógł podtrzymać swojej decyzji w oparciu o żadne badania empiryczne, ponieważ wielkiej masy uchodźców nikt nie jest nawet w stanie dokładnie policzyć. Tym samym potwierdziło się po raz kolejny, że polityka pandemiczna rządu od samego początku nie jest prowadzona na podstawie żadnych rzetelnych danych i badań, lecz wynika wprost z dobrej lub zje woli rządzących.

W efekcie okazało się, że pandemia w Polsce nie tylko nie doczekała się żadnego oficjalnego zakończenia w blasku fl eszy, ale na dodatek rządzący zdecydowali się świadomie całe wydarzenie wyciszyć. Nikt nawet nie powiedział wprost, jaki jest sens podjętych decyzji, które od 1 kwietnia na dobrą sprawę zamykają – miejmy nadzieję, że na zawsze – pewien rozdział polityki zdrowotnej.

Wizjoner

W zasadzie jedynym wydarzeniem, w którym można było dostrzec elementy celebracji, była gala zorganizowana przez tygodnik „Wprost”, na której minister Niedzielski otrzymał główną nagrodę „Wizjonerów Zdrowia 2022 roku” za „dbałość o jakość w ochronie zdrowia i promowanie działań oraz zachowań prozdrowotnych”. Resort zdrowia najwidoczniej uznał za stosowne niezwłoczne podzielenie się tą wiadomością z wszystkimi Polakami, gdyż umieścił stosowne wpisy w mediach społecznościowych. Pod nimi natychmiast pojawiła się ogromna liczba krytycznych komentarzy, które dość dobrze oddają, co na temat polityki zdrowotnej rządu myśli wielu obywateli.

Decyzja Niedzielskiego, aby przyjąć wyróżnienie o tak kontrowersyjnym tytule, jest z jednej strony szokująca, gdyż nawet gdyby uznać, że od początku jego urzędowania jako szefa Ministerstwa Zdrowia stosowane przez niego metody były absolutnie słuszne wobec niespotykanej dotąd zapaści systemu opieki zdrowotnej w kraju i wynoszącej już ponad 200 tys. liczbie nadmiarowych zgonów, akceptacja tytułu „wizjonera” całkowicie nie przystoi do tragedii setek tysięcy osób. Z drugiej jednak strony szef resortu zdrowia już od samego początku dał się poznać jako osoba butna, nieskłonna do akceptacji krytyki, a wręcz oskarżająca Polaków o to, że są sami sobie winni temu, że śmiertelność w Polsce jest tak wysoka.

Winni są sami Polacy

Wznoszący się na same wyżyny samozadowolenia minister od sierpnia 2020 r. okopał się na stanowisku głoszącym, że on sam jest ostatnią osobą, którą powinno się obarczać odpowiedzialnością za dziejącą się tragedię. Według Niedzielskiego winę ponosili przede wszystkim tzw. antyszczepionkowcy (czyli wszystkie osoby kwestionujące jego politykę), niedbający o badania profilaktyczne i ogólny stan zdrowia Polacy (padający przez to częściej ofiarą wirusa) oraz niewydolny system opieki zdrowotnej (w którym skumulowane były wieloletnie zaniedbania). Uzyskawszy od pozostałych członków Rady Ministrów zgodę na bezkarne głoszenie tego rodzaju retoryki, niemal całkowicie zwalniającej go z odpowiedzialności za dziejący się dramat minister zdrowia, zbudował przez kilkanaście miesięcy poczucie absolutnej słuszności dokonywanych wyborów.

To poczucie dość mocno rozminęło się niestety z rzeczywistością funkcjonowania w służbie zdrowia zdezorganizowanej na użytek zajmowania się jedynym istotnym wirusem. W czasie kadencji Niedzielskiego w sposób dramatyczny spadł dostęp do wielu podstawowych badań z zakresu onkologii czy też kardiologii, a forsowane zasady izolacji za wszelką cenę uniemożliwiły normalne leczenie setek tysięcy osób. Począwszy od 2020 r., średnia oczekiwana długość życia przeciętnego 60-latka skróciła się aż o 22 miesiące. I choćby z tego powodu minister zdrowia powinien zachować dużo większą ostrożność przy przyjmowaniu wszelkiego rodzaju wyróżnień.

Minister Niedzielski chyba już na zawsze pozostanie symbolem arogancji i przekonania o słuszności własnych działań wbrew wszelkim faktom. Buta „wizjonera” nie byłaby jednak możliwa, gdyby nie zadziwiająca postawa pozostałych członków rządu, którzy osobę bez jakiegokolwiek własnego zaplecza politycznego obdarzyli nieproporcjonalnie wielkim zaufaniem i siłą sprawczą. Z niewiadomego powodu Niedzielski czuł się przez wiele miesięcy na tyle pewnie, że wręcz szantażował resztę Rady Ministrów swoim odejściem, choć nie stała za nim ekspercka wiedza z zakresu epidemiologii. Wypada tylko mieć nadzieję, że wielkie wizje Andrzeja Niedzielskiego nie zdobędą już nigdy tak wielkiego posłuchu.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news