19.2 C
Warszawa
czwartek, 24 kwietnia 2025

Ile nas kosztuje utrzymanie jednego imigranta?

Czy Polska stoi na krawędzi migracyjnego chaosu? Prof. Witold Modzelewski w rozmowie z Agnieszką Ludwisiak-Wypior mówi o imigracji, wojnie celnej, upadku Zachodu i katastrofie demograficznej.

Żyjemy w czasach rollercoastera emocjonalnego. Bardzo dużo się dzieje: pandemia, wojna, wojna celna Stanów Zjednoczonych. Jesteśmy straszeni, m.in. imigrantami. Czy słusznie?

Zgodzę się z tezą, że mamy do czynienia z eskalacją gróźb, które są pod naszym adresem formułowane. Te groźby są często przedstawiane jako rodzaj prognoz. Na przykład straszono nas do niedawna III wojną światową, która się już powinna zacząć, prawda? Tak samo wojna celna. Stany Zjednoczone bezpośrednio z nami tej wojny celnej nie prowadzą, tylko z Unią Europejską. No ale tak się zdarzyło, że jesteśmy po tej stronie. Dość specyficznej, bo przecież to Stany Zjednoczone wypowiedziały wojnę celną swoim dominium. Między innymi, bo nie tylko Chinom jako rzeczywistemu przeciwnikowi ekonomicznemu i politycznemu, ale także swoim dominium. Natomiast jeśli chodzi o emigrantów, to jest prawdziwy problem. Rozpoczęła się wielka nowa wędrówka ludów na północ. Tam, gdzie jest eksplozja demograficzna, tam powstaje zaczyn – wędrówki ludów zmierzające w tych kierunkach, gdzie jest depresja demograficzna. To nie są rzeczy nowe. Na początku naszej ery się działo. Tylko że wtedy byliśmy poza wielkimi przemieszczeniami, poza wielką wędrówką ludów. Teraz się obawiamy, że nie będziemy na uboczu. I to jest najważniejszy problem.

Ile kosztuje Polskę uchodźca?

Kiedyś staraliśmy się to oszacować, ale jest to oczywiście koszt potencjalny, szacunkowy. Mówiło się o 40 zł, 27 zł, potem nawet o 17 zł dziennie. Oczywiście te kwoty są całkowicie nieaktualne. Drożyzna sprawia, że wszystko, nawet te szacunki, są obecnie już zupełnie nieaktualne. Jeżeli byśmy chcieli przyjąć jakąkolwiek politykę migracyjną, nie bójmy się tych słów – asymilacyjną – tych, którzy nas wybierają, to w dzisiejszych realiach nie chodzi tylko o skromne wyżywienie, bo przecież chodzi o to, że tym ludziom trzeba zapewnić miejsce pobytu i chronić ich. Czyli państwo musi objąć ich parasolem wydatków publicznych finansujących tzw. usługi bezpieczeństwa. Realnie to jest jakieś 150 zł dziennie i będzie to w dalszym ciągu zaniżony szacunek. To są wydatki bezpośrednie. Ile wynoszą pośrednie, to po prostu jest poza granicami naszych umiejętności w sensie zarządzania pieniędzmi. Bo trzeba zadać pytanie, komu zabrać, żeby mieć na to, żeby to sfinansować. Ale tak naprawdę nie ma komu zabierać.

Politycy twierdzą, że u nas nie będzie niekontrolowanych imigrantów. Ilu zatem będzie tych kontrolowanych?

Uważam, że te słowa są niewiarygodne. Przecież Unia Europejska w tej koncepcji, która jest teraz, nie jest w stanie rozwiązać tego problemu. Swobodny przepływ ludności będzie podstawą. Niekontrolowany przepływ już ma miejsce. Trzeba mieć koncepcję jego kontrolowania. Jeśli to jest sprzeczne z pewnymi zasadami unijnymi, to znaczy, że w jakimś zakresie należy je zawiesić. Mamy mało czasu, żeby się pogodzić z ograniczeniami. One mają nas chronić. Mają chronić naszych obywateli. Jeśli po drodze trzeba będzie coś zmienić, odrzucić, pozostawić, wypowiedzieć, rozwiązać, to jeśli to będzie skuteczne, to znaczy, że należy to zrobić.

Mamy niż demograficzny, a imigranci, którzy do nas przyjeżdżają, mają bardzo dużo dzieci. Czy my nie powinniśmy obudzić się i zacząć myśleć o demografii?

Upadek dzietności w naszym kraju to fakt. Po prostu wymieramy. To jest ogromny problem. Jeżeli chcemy go rozwiązać za pomocą imigracji, to trzeba mieć koncepcję asymilacyjną w najlepszym tego słowa znaczeniu. My jesteśmy tu gospodarzami, o nas chodzi, o nasze interesy, o ludzi, o Polaków, obywateli naszego kraju. Tym interesom mamy służyć my, zwykli ludzie i politycy też mają służyć. Ale najważniejszym problemem jest to, że wymieramy, wymieramy w sposób przerażający. Dla pocieszenia mogę tylko powiedzieć, ironizując, że wszędzie tam, gdzie przyszła zachodnia cywilizacja, w takich państwach, jak Japonia czy Korea Południowa, tam przyszła katastrofa demograficzna, katastrofa dzietności. Niech nas to czegoś nauczy. Obok jest Wietnam, który wygrał ze Stanami Zjednoczonymi i ma 110 mln ludzi, jest eksplozją demograficzną. Stracili 3 mln ludzi w wojnie ze Stanami Zjednoczonymi, a teraz mają 110 mln ludzi i są przykładem pracowitości demograficznej. Dlaczego Polacy postanowili dokonać samobójstwa demograficznego? To jest ważny temat, komplementarny z tym, o czym mówiliśmy dotychczas.

Może politycy myślą, że imigrantami tutaj wypełnią tę lukę.

Nie wypełnią. W ten sposób tworzą tylko sytuację potencjalnego konfliktu. Asymilacja polega na tym, że ludzie stają się obywatelami niekoniecznie z obywatelstwem, ale mają status prawny i obowiązki obywatela jako pracownicy. Tego wszystkiego trzeba ich nauczyć i pilnować. Po to jest państwo, żeby pilnowało wykonywania obowiązków nie tylko przez obywateli, ale także przez tych, którzy chcą tutaj mieszkać.

Czyli patrzymy na ręce politykom, ale też przypominamy im nasze zdanie.

Prosimy o wysłuchanie. Tylko tyle. Bardzo dziękuję, że Pani dała mi okazję się wypowiedzieć, ale sądzę, że w tym, co mówimy, z całym szacunkiem, nie jesteśmy przesadnie oryginalni. Myślę, że większość z nas podobnie postrzega obecny czas. A jak Pani wie, najważniejsze jest to, żeby mieć własną diagnozę rzeczywistości. Nie przyjmujmy tej zachodniej. Zachód przegrywa swoją wojnę imigracyjną i o dzietność. My mamy szansę jej nie przegrać.

Cała rozmowa w programie Info kwadrans na youtube/fmc27news

Poprzedni artykuł

FMC27news