Na chińskiej smyczy ziem rzadkich
Decyzja podjęta przez władze najwyższe Chin i ogłoszona światu 9 października 2025 r. Ministerstwa Handlu może oznaczać dla „każdego kraju na Ziemi zakaz uczestnictwa w nowoczesnej gospodarce”, jak to ujął na X Dean Ball były doradca Białego Domu. Zgodnie z nowymi przepisami firmy zagraniczne będą musiały uzyskać zgodę chińskiego rządu na eksport pierwiastków ziem rzadkich.
„Legitymację partyjną oddał Wincenty Kalemba, a tam zachodnim bankierom włosy stają dęba” – śpiewał w 1981 r. Andrzej Rosiewicz. Wprawdzie prezydent Chin Xi Jinping nie rzucił swoją legitymacją partyjną i nie zrzekł się godności sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin (mimo „podgryzania” go przez jedną z frakcji wojskowych), ale to, co uczynił, było dla świata niczym decyzja Wincentego Kalemby dla bankierów, którzy pożyczyli Gierkowi pieniądze – „Trup, baronowo! grób, baronowo! Plajta, klapa, koniec, krach!”
Dlaczego „Trup, baronowo … itd.” dla zachodnich lichwiarzy, to wiadomo – pojawiła się obawa, że w wyniku napięć społecznych i politycznych związanych z powstaniem „Solidarności” Polska przestanie spłacać długi zaciągnięte w latach siedemdziesiątych przez władze komunistyczne.
Natomiast decyzja podjęta przez władze najwyższe Chin i ogłoszona światu Obwieszczeniem nr 61 z 2025 r. Ministerstwa Handlu może oznaczać dla „każdego kraju na Ziemi zakaz uczestnictwa w „nowoczesnej gospodarce”, jak to ujął na X Dean Ball, były doradca Białego Domu.
Zgodnie z nowymi przepisami firmy zagraniczne będą musiały uzyskać zgodę chińskiego rządu na eksport pierwiastków ziem rzadkich – materiałów mających kluczowe znaczenie dla przemysłu sztucznej inteligencji, półprzewodników, obronności i zaawansowanych technologii.
Trump, Chiny i Polska. Nowa wojna gospodarcza zmienia świat
Chiny wypracowały sobie dominującą pozycję w sektorze ziem rzadkich. Na ten kraj przypada około 70 proc. wydobycia pierwiastków ziem rzadkich, 90 proc. przetwarzania oraz 93 proc. produkcji magnesów.
Pierwiastki ziem rzadkich mają kluczowe znaczenie dla różnych technologii obronnych, w tym myśliwców F-35, okrętów podwodnych klasy Virginia i Columbia, pocisków rakietowych Tomahawk, systemów radarowych, bezzałogowych statków powietrznych Predator oraz serii inteligentnych bomb Joint Direct Attack Munition. Szacuje się na przykład, że do wyprodukowania jednego myśliwca F-35 potrzeba ponad 400 kg pierwiastków ziem rzadkich. I skąd je teraz wziąć?
Jeszcze przed wprowadzeniem obostrzeń, amerykańska baza przemysłowa sektora obronnego borykała się z poważnymi wyzwaniami i miała ograniczone moce produkcyjne, aby sprostać rosnącym potrzebom w zakresie technologii obronnych. Nowe ograniczenia jedynie pogłębią te słabości, poszerzając lukę w potencjale obronnym i umożliwiając Chinom przyspieszenie rozbudowy sił zbrojnych w szybszym tempie niż Stany Zjednoczone. Chiny zwiększają swoje moce produkcyjne w zakresie amunicji i pozyskują zaawansowane platformy i sprzęt uzbrojenia w tempie szacowanym na pięć do sześciu razy szybszym niż Stany Zjednoczone. I to wszystko w czasie narastającego napięcia w regionie Indo-Pacyfiku, zauważają eksperci Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS)
Trump oskarżył prezydenta Chin Xi Jinpinga o próbę „utrzymania świata w niewoli” poprzez „monopol” na materiały kluczowe dla wyścigu zbrojeń w dziedzinie sztucznej inteligencji. Nazwał to „złowrogim i wrogim posunięciem”. Jednak w tej sytuacji są to tylko Asnykowe „daremne żale, próżny trud, bezsilne złorzeczenia”. I nawet obłożenie Chin nowymi cłami niewiele zdziała, za to może dostarczyć problemów obywatelom USA. Na przykład tysiące paczek wysyłanych do Stanów Zjednoczonych przez UPS utknęło w portach przeładunkowych w całym kraju, nie mogąc sprostać gąszczowi nowych wymogów celnych narzuconych przez administrację Trumpa. Ale to właściwie nieistotny detal, przy innym problemie. „Trwający spór handlowy z Chinami stworzył poważne trudności dla amerykańskich rolników, ponieważ producenci soi stracili dostęp do największego na świecie rynku zbytu tego surowca”, pisze strona The Economic Collapse.
A w dodatku „giełda spada w dół”, pisała gazeta „Daily Mail” dzień po „złowrogiej i wrogiej” decyzji Chińczyków. „Giełda amerykańska zaliczyła gwałtowny spadek po tym, jak prezydent Donald Trump zagroził drastycznym zwiększeniem ceł na import z Chin. Indeks S&P 500 spadł o 1,7 proc., Nasdaq o 2,5 proc., a Dow Jones stracił ponad 500 punktów, ponieważ inwestorzy zareagowali na rosnące napięcia handlowe i niepewność dotyczącą relacji amerykańsko-chińskich. W tym potopie złych wieści jedynie akcje powiązane z metalami rzadkimi poczuły się jak ryba w wodzie – ich kurs wzrósł nawet o 15 proc.
Kilka dni później prasa poinformowała, że branża motoryzacyjna bije na alarm. Niemieckie Stowarzyszenie Przemysłu Motoryzacyjnego (VDA), główna organizacja lobbystyczna branży samochodowej w kraju, stwierdziło, że nowe chińskie przepisy będą miały „daleko idące konsekwencje”. Natomiast Roberto Vavassori, przewodniczący włoskiego lobby producentów części samochodowych ANFIA, powiedział podobno, że rezerwy metali ziem rzadkich są obecnie zagrożone wyczerpaniem.
🔴 Zachód śpi? Amb. Derlatka ostrzega: 5 minut do wojny!
Gazeta „Handelsblatt”, powołując się na raport McKinseya komunikuje, że w Niemczech przerwy w dostawach pierwiastków ziem rzadkich mogą pozbawić miejsc pracy 4 mln ludzi i spowodować straty rzędu 370 mld euro. Nie dziwią zatem nerwowe reakcje Niemców. Do łask, jak zawsze przy tej okazji, powróciły tzw. teorie spiskowe, które otrzymały chwilową dyspensę, stąd każdy, a zwłaszcza młody, wykształcony z dużego miasta, może, a nawet powinien w teorie te wierzyć i stosować w celu wyjaśnienia zaistniałych okoliczności. „Welt” głośno krzyczy o „perfidnej wojnie psychologicznej” Chińczyków, którzy znaleźli doskonały sposób na osłabienie zachodnich gospodarek. „Pekin nie przejmuje się ochroną środowiska we własnym kraju, jednak aktywnie wspiera ekologię w USA i Europie. W ten sposób chce przekonać zachodnich decydentów do zaostrzenia przepisów i wyznaczenia ambitnych celów klimatycznych. Choć ochrona środowiska brzmi szlachetnie, działania Pekinu w rzeczywistości zwiększają presję gospodarczą na Zachód i popyt na chińską technologię”.
American Thinker zwraca uwagę, że Europa ma szansę uniezależnienia się od chińskich dostaw i szantażu. Złoża Kringlerne i Kvanefjeld na Grenlandii kryją jedne z największych znanych rezerw pierwiastków ziem rzadkich na świecie – wystarczających, by zaspokoić globalny popyt przez dziesięciolecia. Jednak prace w tym kierunku były dotychczas blokowane przez wysokie koszty infrastruktury, surowe przepisy ochrony środowiska, skomplikowane procedury pozwoleń i lokalny sprzeciw.
Dean Ball pisał na X, że „Razem możemy zbudować nowy łańcuch dostaw [pierwiastków ziem rzadkich], zaprojektowany tak, aby wytrzymać jednostronną decyzję jednego kraju”. Czyli Chin.
To dobry pomysł tylko że według Mariny Zhang, badaczki minerałów krytycznych z Uniwersytetu Technologicznego w Sydney „Nawet jeśli USA i wszyscy ich sojusznicy uznają przetwarzanie pierwiastków ziem rzadkich za projekt narodowy, to i tak dogonienie Chin zajmie im co najmniej pięć lat”.
W BBC zauważono, że „Chiny odkryły bolączkę Trumpa” – pierwiastki ziem rzadkich. Biorąc pod uwagę sumę wyżej przedstawionych faktów, Państwo Środka nie musiało długo jej szukać. „Bolączka” nie tylko nie była ukrywana, ale nawet wręcz ostentacyjnie eksponowana: większość krajów Zachodu, w tym Ameryka, uzależniła się od dostaw chińskich niczym narkoman od dilerów narkotykowych.
Sekretarz skarbu Scott Bessent powiedział, że drastyczne ograniczenia Chin dotyczące pierwiastków ziem rzadkich i magnesów pokazały, że Stany Zjednoczone muszą stać się samowystarczalne w zakresie kluczowych materiałów lub w większym stopniu polegać na zaufanych sojusznikach.
No dobrze, ale dlaczego dopiero teraz? Nie wiem jak dla Państwa, ale dla mnie jest to obecnie najważniejsze pytanie w całej sprawie.