Na reklamę w kanałach telewizyjnych rocznie wydawanych jest aż 4 mld zł. Pieniądze są dzielone według badań oglądalności programów. A te obecnie robi w Polsce tylko jedna firma: międzynarodowa korporacja ABG Nielsen. Każdy procent oglądalności, to miliony złotych reklamodawców. Okazuje się, że polskim badaniom ABG Nielsen daleko do zachodnich standardów – wynika z dokumentów do których dotarła „Gazeta Finansowa”.
Za rzadko wymieniane są gospodarstwa domowe uczestniczące w badaniu oglądalności (rotacja 17,7 proc. zamiast zalecanych przez Global Guidelanes Television Audience Measurment 25 proc.). Za mały jest odsetek ludzi powyżej 70 roku życia (7 proc. zamiast 11 proc.). Dodatkowo w Polsce jest za mało stanowisk badawczych: jedno badane gospodarstwo przeliczane jest na około 7-8 tys. oglądających osób. Dla porównania: w Austrii jest to 2,2 tys., a we Francji 5,2 tys. Dochodzi do zabawnych wyników oglądalności, że włączenie przez 10 panelistów telewizora o 1 w nocy sprawi iż program ma szacowaną oglądalność na 70 tys.! Last but not least ABG Nielsen nie ujawnia gdzie mieszkają badani. A od miejsca zamieszkania zależą preferencje oglądających.
Na przykład w województwach gdzie zdecydowanie wybory wygrał PiS (np. podkarpackie i podlaskie) jest mniej badanych niż być powinno, a z kolei w lubuskim, jednym z bastionów PO – więcej. W Polsce stworzono dodatkowo jedyną w swoim rodzaju w Europie tzw. grupę komercyjną, czyli oglądalność w wieku od 16 do 49 lat. Właśnie oglądalność w tej grupie jest najbardziej premiowana przez domy mediowe w Polsce. Nie wiadomo jednak dlaczego.
„Grupa komercyjna” została wymyślona w latach 90., aby prywatne stacje telewizyjne mogły dostawać więcej pieniędzy niż telewizja publiczna. W tej grze interesów dziś prywatne stacje wspólnie z domami mediowymi zaniżają wpływy reklamowe mediom publicznym. Podział reklamowego tortu dokonywany według „grupy komercyjnej” 16-49 nie ma miejsca w żadnym państwie poza Polską. To patent wymyślony przez rodzimych magnatów medialnych, aby wyciągać z rynku reklamowego więcej pieniędzy niż wynika to z oglądalności.
Więcej w najnowszej „Gazecie Finansowej” w sprzedaży od jutra i na gf24.pl.