14 C
Warszawa
piątek, 11 października 2024

Co ukrywa minister Tchórzewski?

Będąc szefem siedleckiej „Solidarności” minister Krzysztof Tchórzewski oddał milicji powielacz należący do NSZZ „Solidarność” i podpisał pokwitowanie. Dziś przez partyjnych kolegów kreowany jest na bohatera opozycji.

Siedlce 14 grudnia 1981 r. (dzień po ogłoszeniu Stanu Wojennego – red.). „W dniu dzisiejszym o godzinie 20:30 zgłosili się w KWMO (Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej – red.) obywatele Krzysztof Tchórzewski i Marek Biały, którzy dobrowolnie dostarczyli powielacz (…) stanowiący własność NSZZ „Solidarność” oddział Siedlce do depozytu” – czytamy w fotokopii notatki służbowej, z pieczątką KWMO, podpisami zdających oraz przyjmującego własność „Solidarności” milicjanta.
O skomentowanie treści dokumentu zwróciliśmy się do ministra Tchórzewskiego, a sami pojechaliśmy do rządzonych przez PiS Siedlec, porozmawiać z dawnymi działaczami „Solidarności”.

Opozycjonista na „pół gwizdka”

„Od 1980 roku uczestniczyłem w ruchu NSZZ „Solidarność”. W 1981 roku byłem przewodniczącym Oddziału Siedleckiego NSZZ „Solidarność”. W stanie wojennym byłem współpracownikiem organizacji charytatywnych współpracujących z Kościołem oraz byłem uczestnikiem kolportażu prasy opozycyjnej (Wiadomości Podlaskie), byłem wydawcą Naszego Czasu, pomagałem w wydawaniu i kolportażu satyrycznej Osy” – tak przygodę z legendarnym związkiem opisuje minister Tchórzewski na swojej stronie internetowej.

– Krzysiek był przewodniczącym bardzo krótko. Został nim na dwa-trzy tygodnie przed ogłoszeniem stanu wojennego. My chcieliśmy walczyć dalej, nie godziliśmy się na ustępstwa, ale jako „solidarnościowa ekstrema” zostaliśmy wyparci – mówi nam Marek Grejbus, były działacz „Solidarności”, działający w Ogólnopolskim Stowarzyszeniu Internowanych i Represjonowanych. On sam nigdy nie chciał zgodzić się na układy z komunistami. W 2008 r. na organizowanym przez lokalny PiS spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim zarzucił lokalnym liderom tej partii „kolaborację z postkomunistami w radzie miasta i ich promowanie, zatrudnianie na wysokich stanowiskach, nagradzanie i wyróżnianie (m.in. byłego majora SB)”.

– Wtedy albo się podpisywało, albo było się internowanym. Co zrobił Tchórzewski, niech się pan sam domyśli – mówi z kolei pan Dariusz (prosi o zachowanie anonimowości), który wspiera działania Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych, zrzeszających tych, którzy się nie ugięli.

– Osobiście miałem kilka sporadycznych kontaktów z panem Tchórzewskim, gdy był wojewodą siedleckim. A wcześniej znałem go poprzez działaczy PC i Wojewódzkiego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”. Pracowałem jakiś czas w utworzonym przez Tchórzewskiego „Nowym Echu Podlasia”. On nigdy sam nie przychodził i nie wtykał nosa w gazetę. Jednak przyłaził do redakcji człowiek Tchórzewskiego, taki pan Andrzej  (były polityk poprzedniczki PiS – PC, według dokumentów IPN, które opublikowała Fundacja „Gazety Podlaskiej”, zarejestrowany jako Tajny Współpracownik SB ps. „Marek” – red.). Kiedyś miałem dyżur redakcyjny i gość „uczył” mnie jak należy pisać. Pomyślałem sobie, że to chyba jakaś nieciekawa postać. Przez takich współpracowników, ale także przez ogólną moją ocenę PC, a obecnie PiS, nie darzę Tchórzewskiego sympatią. Nie mniej jednak te papiery, które się pojawiły w przestrzeni publicznej, nie są jeszcze żadnymi dowodami świadczącymi przeciwko niemu – mówi były dziennikarz gazety.

– To, że Krzychu coś tam podpisał, to jeszcze nic nie znaczy – bronią ministra kolejni byli działacze „Solidarności”, dziś będący blisko rządzącej miastem PiS.

Podpisz

– Drugiego dnia stanu wojennego, około godz. 20 w moim mieszkaniu pojawił się Krzysztof Tchórzewski. Powiedział, że musimy oddać powielacz, o którym wiedział, że jest u sióstr, bo SB zrobi tam rewizję. Prosił, żebym z nim pojechał, bo siostry (benedyktynki – red.) mogą mu nie dać sprzętu, gdyż to nie on go tam zawoził – wspomina Marek Biały, wówczas wiceprzewodniczący siedleckiego oddziału NSZZ „Solidarność” na łamach „Tygodnika Siedleckiego”, który również badał sprawę powielacza. Skąd nowy szef „Solidarności” wiedział o planowanej akcji SB?

Biały wspomina, że po wydaniu powielacza i przyjechaniu pod komendę milicji Tchórzewski do środka poszedł sam. On miał zostać w samochodzie („maluchu”). – Po kilku minutach przyszedł Krzysiek z pokwitowaniem i powiedział, żebym podpisał. Podpisałem – dodaje.

Wpadłem, SB postawiła mi warunek

– 13 grudnia do budynku Sióstr Sakramentek (klauzurowy Zakon Sióstr Benedyktynek od Nieustającej Adoracji przy ul. Rawicza w Siedlcach) zanieśliśmy papier i bardzo wysłużony powielacz białkowy. Siostry zgodziły się go przechować. Jeden z konfidentów poinformował o tym bezpiekę. 14 grudnia zostałem zatrzymany. W trakcie rozmowy w SB został mi postawiony warunek: „Albo oddacie powielacz sami, albo robimy tam rewizję.” Po wypuszczeniu mnie, około 20.00 poszedłem do Marka Białego. Byliśmy zgodni co do tego, że skutków rewizji w pomieszczeniach zakonnych nie możemy wziąć na swoje sumienie. Zdecydowaliśmy, że należy oddać powielacz SB. Nadmieniam, że posiadaliśmy drugi (będący poza ewidencją SB powielacz), który już od lutego 1982 r. umożliwił nam wydawanie Wiadomości Podlaskich – wyjaśnia nam tamte zajście minister Tchórzewski.

Jak dodaje: – Funkcję przewodniczącego siedleckiej „Solidarności” pełniłem 26 dni, 14 dni w listopadzie (od 17 listopada) oraz 12 dni w grudniu. 17 listopada 1981 roku odbyło się walne zebranie delegatów organizacji związkowych Oddziału „Solidarności” w Siedlcach. Byłem delegatem najliczniejszej w oddziale organizacji związkowej kolejarzy. Odwołane zostało dotychczasowe prezydium oddziału, przyjęta została nowa, zmieniona struktura władz oddziału. Dokonano wyboru zarządu i prezydium oddziału oraz przewodniczącego. Wybrany zostałem w II turze, kontrkandydatem był Marek Biały.

Pytany o kwestię prac tajnych, na które minister dostał upoważnienie od SB w 1984 r. (trzy lata później, w 1987 r. otrzymał od komunistycznej Rady Państwa, która pełniła, kolegialnie, rolę prezydenta PRL, Srebrny Krzyż Zasługi) wyjaśnia: Po wprowadzeniu stanu wojennego PKP zostały zmilitaryzowane, stały się częścią wojska. Wszystkie dokumentacje otrzymały różnego stopnia klauzule niejawne. W związku z tym jako p.o. Naczelnika Działu Elektroenergetycznego w Dyrekcji Rejonowej Kolei Państwowych w Siedlcach prowadziłem w swoim biurze kancelarię tajną.

W opowieści ministra Tchórzewskiego jest jednak pewien zgrzyt. Według niego 13 grudnia był on wśród osób, które ukrywały powielacz NSZZ „Solidarności” w Zakonie Sióstr Benedyktynek. Według relacji wiceprzewodniczącego Białego, Tchórzewski nie był wśród osób, które przekazywały powielacz do Sióstr. Dlatego potrzebował zabrać go ze sobą, nie mogąc odebrać powielacza osobiście a następnie przekazać SB.

FMC27news