e-wydanie

7.6 C
Warszawa
środa, 24 kwietnia 2024

Rodzina na swoim

KNF chciało ścigania właściciela tygodnika „Wprost” za przestępstwo giełdowe. Mimo mocnych dowodów prokuratura umorzyła sprawę.

Tuż przed opublikowaniem korzystnych dla Platformy Mediowej Point Group (wydawca tygodnika „Wprost”) prognoz, na rachunek maklerski Adama Lisieckiego, ojca Michała Lisieckiego, prezesa i głównego właściciela PMPG zakupiono akcje spółki. Tuż po wzroście kursu sprzedano je – zarabiając w kilkadziesiąt godzin ponad 16,6 tys. zł. Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez spekulującego na akcjach Adama Lisieckiego, oraz jego syna – właściciela spółki, podejrzewając go o ujawnienie poufnych informacji. Mimo obszernego materiału dowodowego Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie skierowała sprawy do sądu. – Ewidentnie doszło do ujawnienia informacji poufnych przy obrocie instrumentami finansowymi – komentuje Janusz Kaczmarek, były prokurator krajowy, specjalizujący się w ściganiu przestępstw na rynkach finansowych.

Podejrzane transakcje

Dwa zlecenia zakupu akcji Platformy Mediowej Point Group wydawcy „Wprost”, „po każdej cenie”, złożono tuż przed publikacją przez spółkę raportu, w wyniku którego akcje spółki z dnia na dzień podrożały. Treść dokumentu przed publikacją znana była Michałowi Lisieckiemu i członkom zarządu. Rachunek, na który nabyto przed publikacją raportu największy pakiet akcji, należał do Adama Lisieckiego. Na dodatek to syn pomagał mu go zakładać, miał do niego dostęp, a jego adres e-mail był wskazany jako kontaktowy dla rachunku.

Następnego dnia, gdy akcje zyskały na wartości, nastąpiła sprzedaż zakupionych akcji ze sporym zyskiem. Na dodatek transakcję zlecono przez Internet z siedziby Point Group w Warszawie (świadczy o tym numer IP komputera). Wszystko to sprawiło, że Komisja Nadzoru Finansowego skierowała do Prokuratury Okręgowej w Warszawie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Michała Lisieckiego oraz jego ojca.
Warto prześledzić dokładnie bieg wydarzeń. 5 marca 2008 r. ok. godz. 22:51 Platforma Mediowa Point Group (dalej PMPG) opublikowała raport bieżący nr 8/2008. Dotyczył on prognoz wyników Grupy Kapitałowej PMPG na lata 2008-2009. Były one bardzo korzystne w stosunku do raportu za IV kwartał 2007 r. (w chwili publikacji dokumentu bieżącego raport roczny za 2007 nie był jeszcze dostępny). Wzrost przychodów w stosunku do raportu za IV kwartał 2007 r. miał wynieść 69,87 proc., wzrost wyniku operacyjnego 91,33 proc., wzrost zysku brutto 68,54 proc.

W efekcie publikacji wzrosła liczba chętnych na akcje spółki. Był to jedyny raport opublikowany przez PMPG tego dnia (poprzednimi informacjami publikowanymi przez firmę Lisieckiego był raport za czwarty kwartał 2007 r. z 29 lutego 2008 r.). Kurs akcji PMPG na koniec 6 marca 2008 r. (2,65 zł) wzrósł w stosunku do kursu z dnia 5 marca 2008 r. (1,95 zł) o 35,9 proc. W trakcie trwania notowań akcje kosztowały nawet 2,8 zł.
Zaczęto mocno handlować akcjami PMPG. Wolumen obrotu wzrósł o ok. 2718,58 proc. (z 27 747 szt. 5 marca do 782 071 szt. 6 marca). Co ciekawe – akcje spółki wcześniej cechowały się niską płynnością (przeciętny wolumen od 1 stycznia do 4 marca wyniósł 17 421 sztuk akcji), czyli mało kto nimi się interesował.

5 marca, tuż przed hossą, na rachunek Adama Lisieckiego nabyto największy pakiet akcji (20 000 szt. wobec 27 747 szt. łącznego wolumenu w tym dniu). Dwa zlecenia zakupu (o godz. 15:56 i 16:00) „po każdej cenie”, zaowocowały zakupem po 10 000 szt. akcji każde za łączną kwotę 37 348,76 zł, po średniej cenie 1,87 zł za akcje.

Saldo początkowe na tym rachunku wynosiło 48 561 szt. akcji Point Group. Nie były one przedmiotem żadnej transakcji zawartej na tym rachunku od początku 2008 r.
6 marca z ww. rachunku sprzedano 38 561 szt. akcji na kwotę 104 164,69 zł po średniej cenie 2,7 zł za akcje. 7 marca sprzedano pozostałe akcje za kwotę 84 600 zł (średnia cena 2,82 zł za akcje).
Uwzględniając pojedyncze transakcje oraz zakładając tzw. wycenę LIFO (Last In First Out – kalkulacja zysku na podstawie przyjętych założenie, że pierwsze sprzedawane są akcje nabyte jako ostatnie) 20 000 akcji zostało sprzedanych za ponad 54 tys. zł, zysk ponad 16,6 tys. zł, a stopa zwrotu wyniosła ok. 46 proc.

Właścicielem tego rachunku był ojciec prezesa PMPG Adam Lisiecki. Źródłem aktywności na tym rachunku był adres IP 82.177.4.52, który przypisany był spółce Point Group w Warszawie. Wskazanym kontaktem z nim związanym był adres e-mail prezesa PMPG: m.lisiecki@point-group.pl.

Osobą która przed publikacją znała treść poufnego raportu był prezes PMPG i najbliższe mu osoby. Dostęp do konta Adama Lisieckiego i jego pełnomocnictwo do dokonywania operacji mieli: prezes PMPG Michał Lisiecki (według zeznań ojca z 24 marca 2010 r. prezes PMPG nie uczestniczył od lat w inwestycjach na jego koncie) i Grzegorz Gintrowski (brat żony prezesa PMPG, zatrudniony wówczas w PMPG). Według zeznań Adama Lisieckiego, jego syn Michał Lisiecki był osobą, która pomagała założyć mu konto.

KNF wkracza do akcji

13 marca 2009 r. do Prokuratury Okręgowej w Warszawie wpłynęło z KNF zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa (z art. 181 ustawy o obrocie instrumentami finansowymi) przez ojca Michała Lisieckiego, polegającego na wykorzystaniu informacji poufnej dotyczącej prognoz wyników finansowych PMPG oraz samego Michała Lisieckiego, polegającego na ujawnieniu tejże informacji.

Jak ustalił KNF, finalna wersja poufnego raportu była znana tylko Michałowi Lisieckiemu oraz dwóm członkom zarządu. Podczas przesłuchania do wykonania operacji przyznał się Grzegorz Gintrowski – brat żony Michała Lisieckiego. Zastanawiająca jest jednak treść jego zeznań. Gintrowski nie pamiętał okoliczności tamtych wydarzeń. Nie potrafił wskazać konkretnego komputera, z którego złożone było zlecenie, ilości zakupionych akcji, kwot itd. Wśród urządzeń, z których korzystał w tamtym okresie, wymienił m.in. laptop Michała Lisieckiego. Zaprzeczył, by znał treść raportu przed publikacją. Według zeznań Michała Lisieckiego z raportem przed publikacją zapoznał się on, dwóch członków zarządu i przygotowująca raport firma doradcza.

– Chciałbym dodać, że biznesplan jaki przygotowała firma uchwałą zarządu z dnia 5 marca 2008 r., został zamieniony na prognozę wyników spółki Platforma Mediowa Point Group S.A., co spowodowało powstanie obowiązku informacyjnego i koniecznością wysłania raportu bieżącego do GPW. Wcześniej firma nie planowała podawania prognoz, decyzja ta została podjęta w dniu 5 marca 2008 r. (…) Zarząd obradował w godzinach po sesji giełdowych i informacja o wynikach została wysłana przed rozpoczęciem kolejnej sesji – zeznawał Michał Lisiecki.

Niespotykanie wyrozumiała prokuratura

2 marca 2011 r. (na czele „Wprost” stał wówczas sympatyzujący z rządzącą Platformą Obywatelską Tomasz Lis, a gazeta była przychylna rządowi) prokurator Ewa Domagalska-Szulewicz postanowiła o umorzeniu dochodzenia ws. ujawnienia informacji poufnej oraz ws. wykorzystania informacji poufnej „wobec braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu”.

– Należy uznać, że wersja przedstawiona przez zawiadamiającego (KNF – red.) o możliwości ujawnienia i wykorzystania informacji poufnej jest prawdopodobna, jednak nie można jednoznacznie wykluczyć wersji zdarzeń wynikającej z zeznań Adama Lisieckiego, Michała Lisieckiego i Grzegorz Gintrowskiego (…) – uzasadniała swoją decyzję prokurator.

– Jest to typowa sprawa, gdzie ewidentnie doszło do ujawnienia informacji poufnych. Karnoprawna istota przepisu sankcjonującego ten zakaz sprowadza się do karalności określonego w ustawie sposobu jego naruszenia. Zgodnie z jego treścią osoby obowiązane do dochowania tajemnicy informacji poufnej (zarząd spółek, maklerzy giełdowi itp.) nie mogą wykorzystywać informacji poufnej, gdyż są w uprzywilejowanej pozycji wobec innych graczy na rynku finansowym. Niestety w dużej części spraw dochodzi do umorzenia postępowania karnego, gdyż odpowiedzialność należy zindywidualizować, a grono osób posiadające informacje poufną jest niejednokrotnie szerokie – podsumowuje Janusz Kaczmarek.

Prokuratura, uznając za prawdziwą wersję Michała Lisieckiego, jego ojca i szwagra, wykazała się daleko idącą wyrozumiałością i naiwnością. W całym cywilizowanym świecie, jeżeli inwestor nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego przeprowadza niezwykłe zyskowne transakcje, to podlega karze za wykorzystywanie informacji niejawnych. Działa tutaj ta sama zasada, co gdy urząd skarbowy domaga się informacji o pochodzeniu majątku. Brak takowej skutkuje 70 proc. karnym podatkiem za nieujawnione dochody. W 2013 r. sąd skazał jednego z prezesów giełdowych spółek za analogiczne transakcje jak te dokonywane z rachunku Lisieckich na 40 tys. zł grzywny i przepadek zysków z transakcji (7 tys. zł). W tym wypadku, z niezrozumiałych przyczyn, prokuratura uznała linię obrony Lisieckich za wystarczającą. Nie innego ma logicznego wytłumaczenia, dlaczego ktoś z rodziny, dokonuje zakupu akcji przed korzystnym raportem i natychmiast sprzedaje je po zwyżce kursu, niż wykorzystanie informacji poufnej. Trudno przyjąć, dlaczego prokuratura dała wiarę, że transakcji dokonywał Grzegorz Gintrowski z rachunku ojca Michała Lisieckiego, a nawet jeżeli, dlaczego jego transakcji nie uznała za obciążonych tym samym przestępstwem, o którym pisał KNF w zawiadomieniu.

PMPG ograniczyło się do przesłania nam oświadczenia, że „w toku postępowania KNF nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości, a tezy, które pan w sposób nieuprawniony formułuje, nie znalazły potwierdzenia w faktach”.

KNF1

KNF2

KNF3

KNF4

KNF5

KNF6

KNF7

KNF8

AL1

AL2

AL3

AL4

AL5

GG1

GG2

GG3

GG4

GG5

ML1

ML2

ML3

ML4

ML5

ML6

ML7

ML8

ML9

ML10

P1

P2

P3

P4

P5

P6

P7

 

Najnowsze