2.5 C
Warszawa
poniedziałek, 23 grudnia 2024

O co chodzi w reformie sądów

Przygotowana przez rząd ustawa o KRS pozbawia środowisko sędziowskie wpływu na wymiar sprawiedliwości.

W mediach króluje temat reformy Krajowej Rady Sądownictwa przygotowywanej przez Zbigniewa Ziobro i jego urzędników. Podobnie jak to było w przypadku Trybunału Konstytucyjnego, pewna część środowiska prawniczego do spółki z opozycją krzyczy o zamachu na podstawowe wolności obywatelskie. Zamiast rzeczowej dyskusji mamy do czynienia z paniczną próbą utrzymania wpływów w wymiarze sprawiedliwości.

Stan obecny

Dyskusja nad zmianami powinna zacząć się od przybliżenia obecnej roli Krajowej Rady Sądownictwa w porządku prawnym państwa. Zgodnie z przepisem art. 187 ust. 1 Konstytucji RP „Krajowa Rada Sądownictwa składa się z 1. Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, Ministra Sprawiedliwości, Prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego i osoby powołanej przez Prezydenta Rzeczypospolitej, 2. piętnastu członków wybranych spośród sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, sądów administracyjnych i sądów wojskowych, 3. czterech członków wybranych przez Sejm spośród posłów oraz dwóch członków wybranych przez Senat spośród senatorów”. Zgodnie z przepisem art. 187 ust. 4 Konstytucji RP „Ustrój, zakres działania i tryb pracy Krajowej Rady Sądownictwa oraz sposób wyboru jej członków określa ustawa”. Zgodnie z ustawą zasadniczą KRS stoi na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów. W tym celu KRS może podjąć uchwałę w sprawie wystąpienia do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności z Konstytucją RP aktów normatywnych, które dotyczą funkcjonowania sądów i sędziów. KRS rozpatruje i ocenia kandydatury na urząd sędziego oraz przedstawia prezydentowi wnioski o powołanie sędziów w Sądzie Najwyższym, Naczelnym Sądzie Administracyjnym, sądach powszechnych i sądach wojskowych. Krajowa Rada Sądownictwa odpowiedzialna jest za występowanie z żądaniami wszczynania postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów oraz odwoływanie się od wyroków sądów dyscyplinarnych pierwszej instancji. KRS uchwala zbiór zasad etyki sędziowskiej i czuwa nad jego przestrzeganiem. To KRS w dużej części odpowiada za funkcjonowanie systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. Obecnie to KRS decyduje o tym, kto może zostać sędzią, a kto nie.

Projekt reformy

Wszelkie reformy związane z KRS muszą dokonywać się w ramach Konstytucji RP. Przytoczony przepis w sposób jasny mówi, ilu członków liczy rada oraz z kogo się składa. Co więcej, ustawa zasadnicza mówi, że szczegółowy tryb wyboru członków KRS określa specjalna ustawa. Obecnie na 25 członków KRS zaledwie 6 jest wybieranych przez parlament. Projekt nowelizacji zakłada, że większość członków KRS będzie pochodziła z wyboru parlamentu. Chodzi przede wszystkim o 15 członków KRS wybieranych spośród sędziów sądów powszechnych. Obecnie to środowisko sędziowskie w ramach swojego samorządu dokonuje wyboru. Takie, a nie inne ukształtowanie wyborów członków KRS daje przewagę środowiska sędziowskiego nad członkami KRS wybranymi przez parlament czy wskazanymi przez Prezydenta RP.

W dyskusji nad przyszłością KRS umykają takie propozycje jak zasada niezmienności składu sędziowskiego w sprawach cywilnych. Obecnie w sprawie cywilnej sędzia prowadzący postępowanie może być zastępowany przez innych sędziów. Ustalenie niezmiennego składu spowoduje powstanie poczucia szczególnej odpowiedzialności sędziego za wynik postępowania. Do tego sędziowie mieliby być przydzielani do spraw w wyniku losowania, które ograniczałoby pole do nadużyć. Projekt reformy zakłada też utworzenie przy Sądzie Najwyższym Izby Dyscyplinarnej, która zajmowałaby się przewinieniami sędziów i prokuratorów. Prezes Izby Dyscyplinarnej przy Sądzie Najwyższym miałby być powoływany na wniosek zgromadzenia sędziów Izby Dyscyplinarnej przez Prezydenta RP. Zgodnie z planem reformy sprawy do Izby Dyscyplinarnej kierować mogliby rzecznicy dyscyplinarni i śledczy wskazani przez prokuratora krajowego. Do tego Zbigniew Ziobro chce rozszerzyć kwestię jawności oświadczeń majątkowych sędziów i ograniczyć możliwość ich pracy w innych miejscach niż sądy. Oświadczenia majątkowe mają zakładać ujawnienie wszystkich źródeł dochodów sędziów wraz z wykazaniem kwot. Ma to przeciwdziałać sytuacjom, w których dochody nie są ujmowane w oświadczeniu, bo zostaną przed jego złożeniem wydane. Sędzia, który będzie chciał podjąć pracę dodatkową (np. na uczelni wyższej – przypis red.) będzie musiał uzyskać zgodę. Obecnie wystarczy, aby tylko dokonał zgłoszenia. Takie rozwiązanie ma zachęcić sędziów do skupienia się na orzekaniu jako głównym zadaniu do wykonania w ramach sprawowanego urzędu. Minister sprawiedliwości opowiada się też za stworzeniem instytucji „sędziów pokoju”. Miałaby to być najniższa instancja, przed którą toczyłyby się drobne sprawy cywilne. Do tej reformy konieczna jest jednak zmiana konstytucji, a do tego nie wystarczą głosy Klubu PiS i Kukiz’15. Kolejna propozycja polega na likwidacji stanowisk funkcyjnych w sądach powszechnych. Obecnie w sądach jest około 4 tysiące stanowisk przewodniczących wydziałów czy ich zastępców. Zbigniew Ziobro chce je wyeliminować. Minister sprawiedliwości uważa, że zadaniem sędziów jest orzekanie, a nie zajmowanie się biurokracją. Etaty sędziowskie mają przestać być marnowane na sporządzanie sprawozdań, ocen czy planów. Jednym z pomysłów reformy jest także ograniczenie struktury sądów do odpowiadającej dwóm instancjom postępowania. Sądy rejonowe i okręgowe miałyby zostać „połączone” i stanowić jedną instancję. Ministerstwo planuje też wprowadzenie systemu teleinformatycznego, który badałby obciążenie sądów pracą i proporcjonalnym przekazywaniem spraw pomiędzy wydziałami i sądami. Obecnie sędziowie narzekają, że mając takie samo wynagrodzenie, są zmuszani robić więcej niż ich koledzy z innego wydziału czy sądu. Wprowadzenie systemu, który obliczałby obciążenie pracą, miałoby poprawić warunki pracy sędziego, jak również poziom obsługi wszystkich zainteresowanych.

Reforma proponowana przez Zbigniewa Ziobro mieści się w ramach regulacji przepisu art. 187 ust. 1 Konstytucji RP, który mówi wprost, że KRS składa się m.in. z 15 członków wybieranych spośród sędziów. Jednocześnie Konstytucja RP nie mówi nic na temat wyborów sędziów, tego, kto ich wybiera czy zgłasza. W tym zakresie odsyła do ustawy, która ma regulować tryb pracy KRS. Reforma mieści się zatem w zakresie regulacji Konstytucji. Zbigniew Ziobro tak skomentował proponowane rozwiązania: „Gdybyśmy wprowadzili taki model jak w Austrii, to jako minister sprawiedliwości decydowałbym, kto będzie sędzią. Czy my idziemy tak daleko? Ten mechanizm jest przeprowadzony na wzór Hiszpanii. My przywracamy normalność, czyli równowagę władz. Podobny mechanizm działa w Szwecji. Nie może być tak, że władza sądownicza zajmuje się sama sobą. I ma największe przywileje. Chcemy, aby parlament miał wpływ na to, że jako władza demokratyczna może wybrać sędziów do KRS, którzy mając niezależną pozycję, będą wskazywać kandydatów na sędziów”.

Po wejściu w życie proponowanych zmian zostałyby utworzone dwa organy Krajowej Rady Sądownictwa. Byłyby to dwa zgromadzenia, na które składałyby się „Pierwsze Zgromadzenie” oraz „Drugie Zgromadzenie”. W skład Pierwszego Zgromadzenia mają wejść: I Prezes Sądu Najwyższego, Prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, Minister Sprawiedliwości, osoba wskazana przez Prezydenta RP oraz przedstawiciele Parlamentu. Drugie Zgromadzenie mają tworzyć sędziowie wybrani przez Sejm. Kandydatów do KRS będą mogli wskazywać: Marszałek Sejmu, kluby poselskie. Kandydaci będą musieli być rekomendowani przez stowarzyszenia sędziowskie.

Bunt KRS

Jak można było się spodziewać, największym przeciwnikiem zmian jest sama Krajowa Rada Sądownictwa. 30 stycznia 2017 roku uzgodniła stanowisko dotyczące projektu ustawy. Według sędziów projekt ustawy zmierza do wprowadzenia do polskiego systemu prawnego rozwiązań, które stanowią realne zagrożenie dla ochrony praworządności oraz praw i wolności człowieka i obywatela. Szczególnie ostro przedstawiciele KRS odnieśli się do argumentu Zbigniewa Ziobro, że proponowane przez niego rozwiązania nie odbiegają od tych z Austrii czy Hiszpanii. Według KRS minister sprawiedliwości nie powinien kierować się modelem zachodnim, ale prawem obowiązującym na terenie RP, w tym konstytucją. Powierzenie Sejmowi kompetencji do wyboru członków KRS spośród sędziów ma być przejawem upolitycznienia sędziów. Skrócenie kadencji obecnych członków Rady ma być naruszeniem konstytucji polegającym na naruszeniu konstytucyjnie gwarantowanej czteroletniej kadencji. KRS przygotowała prawie 20-stronicowy dokument, w którym przedstawia swoje stanowisko. Według rzecznika KRS najlepszym możliwym rozwiązaniem byłoby przerwanie prac nad ustawą w takim kształcie. Według sędziego Waldemara Żurka, minister Ziobro „chce zrobić absolutnie polityczny wybór do KRS, to zawłaszczenie organu konstytucyjnego na podstawie ustawy zwykłej”. Wymowny ma być brak na posiedzeniu KRS Zbigniewa Ziobry, który jako minister sprawiedliwości jest członkiem Krajowej Rady Sądownictwa. Nieobecny tak skomentował brak udziału w posiedzeniu „Wybieram to, co jest ważniejsze dla Polaków, wybieram działanie, a nie gadanie”.

Potrzeba zmian

Plany reformy Zbigniewa Ziobry można odbierać jako zemstę na Krajowej Radzie Sądownictwa za opowiedzenie się po stronie opozycji w sporze wokół Trybunału Konstytucyjnego. Można też oceniać je jako konieczną reformę systemu, który z roku na rok jest coraz mniej wydajny. Obecnie łatwiej jest załatwić sprawę przed organami administracji niż przed sądem powszechnym. Nawet samo środowisko sędziowskie jest podzielone, co do proponowanych zmian. Coraz głośniej rozbrzmiewają głosy, że KRS przyjęła zbyt ostry kierunek w stosunku do zmian proponowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Co więcej, śmieszne są zarzuty kierowane w stronę próby upolitycznienia sporu KRS. Przecież to sama Rada, wdając się w spór wokół Trybunału Konstytucyjnego, upolityczniła się dając wyraz swoim sympatiom. Oczekiwanie, że Prawo i Sprawiedliwość pozwoliłoby na dalsze akcje KRS wymierzone w rząd, zakrawają na naiwność. Zwłaszcza że opór KRS zostanie odebrany jako próba obrony swoich uprzywilejowanych pozycji. Obecna atmosfera społeczna po prostu temu nie sprzyja. Wszystko przez to, że sądy przez wiele lat zapracowały sobie na taką, a nie inną opinię. Obecnie ponoszą tego konsekwencje. Rozpaczliwy krzyk środowiska sędziowskiego przyniesie tylko wzrost poparcia PiS.

Największym plusem proponowanych zmian jest przedostanie się do polskiego systemu prawnego idei wyboru sędziego przez naród. Co prawda na razie pośrednio, ale to i tak jest kolosalna zmiana. Docelowo należy się zastanowić dlaczego, skoro możemy wybierać władzę ustawodawczą i wykonawczą, jako naród nie mamy prawa wybierać władzy sądowniczej?

FMC27news