4.2 C
Warszawa
czwartek, 26 grudnia 2024

Ostatni oligarcha

Zygmunt Solorz jest dzisiaj ostatnim z trójcy wielkich polskich oligarchów. Trudno jednak przewidzieć, kiedy i w jaki sposób zejdzie ostatecznie z tej sceny.

Zmieniały się rządy, powstawały i upadały partie polityczne, wschodzili i bledli ich liderzy, były gospodarcze kryzysy i kolejne fale emigracji zarobkowej Polaków. Wydarzyło się naprawdę wiele, zanim z przaśnej komunistycznej Polski staliśmy się liczącym krajem Unii Europejskiej.  Jednak Zygmunt Solorz zawsze pewnie kroczył w biznesie, nie bacząc na zmieniającą się sytuację. Nie znaczy to wcale, że był całkowicie zdystansowany od tego, co się działo zarówno w Polsce, jak i z nią samą. Wręcz przeciwnie, był elastyczny i starał się odnajdować w każdych warunkach, aby dalej skutecznie budować swoje biznesowe imperium. I w końcu dopiął swego. Dzisiaj posiada największy w Polsce holding medialno-telekomunikacyjny. Jego najbardziej wartościowym aktywem jest Cyfrowy Polsat wyceniany na ponad 14 mld zł. Ma w nim bezpośrednio prawie 64 proc. udziałów. Za jego pośrednictwem kontroluje m.in. operatora telefonii Plus – spółkę Polkomtel – która wcześniej przejęła Grupę Midas, właściciela rezerwacji częstotliwości z zakresu 800, 900, 1800 i 2600 MHz. Solorz kontroluje również Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin. Jest też właścicielem Plus Banku, co skutecznie wykorzystuje w biznesie Cyfrowego Polsatu, łącząc usługi medialne, telekomunikacyjne i finansowe. W tym celu stworzył promocyjny program smartDom, w ramach którego oferuje Polakom m.in. telefonię komórkową, Internet LTE, telewizję satelitarną, energię elektryczną i usługi bankowe. Od 1 marca br. oferuje również w ramach programu smartDom gaz ziemny. Solorz jeszcze raz trafnie zauważył rosnący na polskim rynku trend i postanowił właśnie zaoferować Polakom ten produkt. Odkąd bowiem nastąpiła w Polsce liberalizacja rynku energetycznego, systematycznie rośnie w Polsce liczba osób zmieniających dostawcę gazu do swojego domu. Przy czym w ostatnich dwóch latach jest to wręcz ich lawinowy wzrost. O ile w 2007 r. dostawcę gazu zmieniło w Polsce jedynie 7007 osób, o tyle w 2015 r. było już ich 30 749, a w 2016 aż 62 836. I dlatego właśnie należący do Solorza Plus postanowił kupować wysokometanowy gaz typu E na rynku hurtowym, a następnie oferować go pod swoją marką polskim klientom, których gospodarstwa domowe podłączone są do gazociągu. Nie znaczy to jednak wcale, że Zygmunt Solorz swoje biznesowe imperium zbudował dzięki wyczuciu rynku i trafnym inwestycjom w kolejne jego segmenty. Zanim to się stało, był szarym obywatelem komunistycznej PRL, któremu wielkie pieniądze mogły się tylko śnić nocami.

Z komunizmu do wolnego rynku

Zygmunt Solorz urodził się w 1956 r. w Radomiu, w rodzinie robotniczej. W akcie jego urodzenia figurowało nazwisko Zygmunt Krok, a nie Solorz. W dzieciństwie zaznał biedy. Jedynym żywicielem kilkuosobowej rodziny była matka, pracująca ciężko fizycznie, aby utrzymać nie tylko dzieci, ale i sparaliżowanego męża. Siłą rzeczy mały Solorz nie miał ani warunków do nauki, ani specjalnego do niej zacięcia. Ukończył wprawdzie przyfabryczną szkołę zawodową, a potem udało mu się jeszcze „zmęczyć” wieczorowe technikum mechaniczne, ale na tym w zasadzie zakończyła się jego edukacja. Miał za to od najmłodszych lat „smykałkę” do interesów, co w warunkach deficytowej PRL-owskiej gospodarki zmuszało go, jak byśmy to dzisiaj powiedzieli, do większej kreatywności. Na początek był to drobny turystyczny handel, najpierw związany z wyjazdami do NRD, skąd można było wówczas przywieźć luksusowe towary w rodzaju odzieży, kosmetyków i artykułów spożywczych. Pierwsze zarobione w ten sposób pieniądze Solorz postanowił przeznaczyć na rozwinięcie działalności. Zaczął odwiedzać inne kraje bloku socjalistycznego. Przełomowa była jednak dla niego eskapada z kolegami do Bułgarii. Tam zorientował się, że aby móc zarobić prawdziwe pieniądze trzeba jak najszybciej ruszyć na Zachód. Najpierw wybrał Wiedeń, który był wówczas miejscem szczególnym w przedzielonej „żelazną kurtyną” Europie. Tutaj bowiem spotykali się przedstawiciele świata zachodniego i bloku sowieckiego. Także tutaj przybywali ludzie z ówczesnego PRL-owskiego półświatka: cinkciarze, przemytnicy, sutenerzy i złodzieje, zaczynając swoje biznesowe kariery. I Solorz właśnie znalazł się wśród nich. Siłą rzeczy jego działalność handlowa weszła już na wyższy poziom i zaczęła przynosić znacznie większe zyski. Później był RFN, gdzie Solorz zainicjował swoją pierwszą działalność biznesową. W Monachium, do którego przybył, założył własną firmę handlową typu import-eksport. Kręcił się wówczas przy Polskiej Misji Katolickiej w Monachium i tamtejszej Polonii. Poznał wówczas nawet tych, którzy mieli kontakty z sekcją polską Radia Wolna Europa (RWE), które mieściło się na obrzeżach Monachium. Tym środowiskiem z kolei mocno interesowała się komunistyczna Służba Bezpieczeństwa (SB), która m.in. z tego powodu uznała, że Solorz to dobry kandydat na tajnego współpracownika. Solorz zgodził się na współpracę, mając przede wszystkim na względzie dobro swojego biznesu. O tym epizodzie mogliśmy się dowiedzieć w 2006 r., gdy „Życie Warszawy”, opierając się na dokumentach IPN ujawniło, że Zygmunt Solorz został zwerbowany do współpracy z Departamentem I MSW w 1983 r. i przyjął pseudonim „Zeg”. Czas pobytu w Niemczech był również przełomowy w jego życiu osobistym. Najpierw zmienił nazwisko i stał się Krzysztofem Podgórskim. Jak po latach twierdził, zrobił to, aby nie narażać swojej rodziny w Polsce. W Niemczech poznał także swoją pierwszą żonę – Ilonę Solorz, która, gdy stali się małżeństwem, wydatnie pomagała mu w jego biznesowej działalności. Niebawem urodził się im syn Tobiasz. Po ślubie po raz kolejny zmienił swoje nazwisko stając się Zygmuntem Solorzem.

W drugiej połowie lat osiemdziesiątych firma Solorza zarabiała pieniądze m.in. na transporcie darów Polskiej Misji Katolickiej do Polski. Jednak nie tylko. Solorz zaczął także sprowadzać z Niemiec do Polski używane samochody, na które w kraju był coraz większy popyt. Z czasem ta branża zaczęła przynosić mu coraz większe pieniądze. Gdy w 1989 r. zaczęły się polityczne zmiany, Zygmunt Solorz bacznie przyglądał się sytuacji w kraju. Coraz bardziej marzył o tym, aby wrócić do Polski i tutaj dalej rozwijać swój biznes. W każdym razie, gdy powstał rząd Mazowieckiego i zaczęła się transformacja polskiej gospodarki, Solorz miał już na swoim koncie pieniądze, na pewno wystarczające do tego, aby spróbować swoich sił na rodzącym się w Polsce wolnym rynku. Rok 1990 okazał się zatem kolejnym przełomem w jego życiu zarówno tym biznesowym, jak i osobistym. Wrócił do Polski, aby tutaj na miejscu prowadzić swoją działalność biznesową. Kilka miesięcy później rozwiódł się z żoną, która z synem pozostała w Niemczech. Nieco później zawarł nowy związek małżeński z Małgorzatą Żak, przyjmując od niej drugi człon swojego obecnego nazwiska (Zygmunt Solorz-Żak). Od tego momentu zaczął się zupełnie nowy rozdział jego życia, który zaprowadził go na sam szczyt polskiego biznesu, na którym jest do dzisiaj.

Budowa biznesowego imperium

Początek lat 90. to był najbardziej dynamiczny czas dla polskiej gospodarki. Powstające jak grzyby po deszczu firmy, prywatyzacje państwowych gigantów, tworzenie rynku finansowego, bankowego, ubezpieczeniowego, giełdy papierów wartościowych, a także nowych komercyjnych mediów. Te ostatnie najbardziej zainteresowały Solorza-Żaka. Postawił na branżę medialną, zaczynając w niej karierę od przejęcia gazety „Kurier Polski”, warszawskiej popołudniówki będącej organem prasowym Stronnictwa Demokratycznego (SD). Później postanowił uruchomić pierwszą w kraju komercyjną stację telewizyjną. Tak w 1992 r. powstał Polsat, który, jak chciał Solorz-Żak, miał być telewizją „łatwą, prostą i przyjemną”. Do końca nie wiadomo, kto podsunął Solorzowi pomysł zainwestowania w branżę medialną. Być może narodził się on samoistnie, bo fantazje o tym, aby mieć własne media, snuło wielu polskich biznesmenów. I nie można wykluczać, że Solorz sam w końcu uległ temu marzeniu. W każdym razie Polsat okazał się prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Początkowo stacja nadawała z Holandii (z analogowego satelity Eutelsat II F 3), ponieważ był to jedyny sposób na to, aby dotrzeć do polskiego widza bez naruszenia obowiązującego w Polsce prawa. Prawdziwy przełom nastąpił w styczniu 1994 r. po tym, jak Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji (KRRiT) udzieliła Solorzowi koncesji na ogólnopolską telewizję komercyjną, przez co jako pierwszy przełamał on monopol telewizji publicznej na ogólnopolskie nadawanie naziemne. Zanim jednak otrzymał tę koncesję, wokół jego osoby pojawiły się poważne wątpliwości, które zniweczyć mogły jego biznesową karierę. Gdy bowiem złożył w KRRiT wniosek o koncesję ogólnopolską dla swojej stacji, pojawiły się poważne wątpliwości dotyczące pochodzenia jego kapitału. Afera wybuchła po tym, jak „Rzeczpospolita” ujawniła notatkę Urzędu Ochrony Państwa (UOP) dla KRRiT, w której zarzucano Solorzowi dysponowanie środkami finansowymi nieznanego pochodzenia, mało wiarygodne deklaracje na temat ich źródeł, oraz sugerowano wykorzystywanie „brudnych” finansów, które według UOP prawdopodobnie należały do włoskiej mafii. Solorz zaprzeczał wszystkim zarzutom. Jednak i tak pozostały w tej sprawie wątpliwości. Dopiero gdy został świadkiem na procesie Grzegorza Żemka, po jego zeznaniach w sądzie okazało się, że kredytu na działalność udzielił mu m.in. Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego (FOZZ), którym kierowali oficerowie komunistycznego wywiadu wojskowego.

Dziwne było jednak to, że UOP w swojej notatce pomimo tego, że dysponował dokumentacją archiwalną, ani słowem nie wspomniał o tym, że Solorz był w przeszłości tajnym współpracownikiem komunistycznego wywiadu. Sprawa ta ujrzała światło dzienne dopiero w 2006 r., a więc ponad dwadzieścia lat później. Dzisiaj można postawić pytanie, czy fakt ten, o ile byłby znany KRRiT, miałby jakiś wpływ na jej decyzję w sprawie koncesji dla stacji Solorza? Wydaje się jednak, że nawet gdyby KRRiT o tym się dowiedziała i tak nie miałoby to znaczenia. Solorz umiejętnie potrafił bowiem zadbać o przychylność nie tylko ówczesnego prezydenta RP Lecha Wałęsy, który jak pamiętamy, potrafił jednym telefonem zmienić wszystko. Poza tym jednak biznesmen cieszył się poparciem zarówno środowisk postkomunistycznych z dawnymi służbami włącznie, jak i ludzi polskiego Kościoła.

W każdym razie otrzymana w 1994 r. koncesja umożliwiła Solorzowi budowanie medialnej potęgi. Po kilku latach działalności stacja Solorza stała się poważną konkurencją nie tylko dla kanałów komercyjnych, ale i dla telewizji publicznej. Wokół niej zaczął tworzyć grupę kapitałową, która zaczęła inwestować w kolejne branże. W efekcie takiej polityki Solorz zbudował po kilku latach sieć powiązanych ze sobą firm, z udziałami w innych mediach, dysponującą 15 kanałami tematycznymi. Stacja Solorza produkuje dzisiaj m.in. kanały: Polsat HD, Polsat Sport, Polsat Cafe, Polsat Play, Polsat News, Polsat Film, Polsat Jim Jam (dla dzieci), Polsat Crime & Investigation. W 1999 r. powstał Polsat 2 Cyfrowy (obecnie nazywający się Cyfrowy Polsat, który jest dzisiaj największą platformą satelitarną nie tylko w Polsce, ale i w Europie Środkowo-Wschodniej). W listopadzie 2010 r. Cyfrowy Polsat postanowił zakupić 100 proc. akcji telewizji Polsat. Telewizja Solorza jest też związana ze stacjami TV4 i TV6. Właścicielem obu stacji była grupa Polskie Media, którą przejęła telewizja Polsat. Ich programy emitowane są przez Cyfrowy Polsat. Takie związki posiada również skandalizująca Superstacja. W 2007 r. 50 proc. udziałów Superstacji przejęła spółka powiązana z imperium Solorza, a w 2009 r. nabyła w niej 100 proc. udziałów. W 2007 r. telewizja Polsat nabyła także udziały w spółce Radio PiN, która zaczęła również nadawać na platformie Cyfrowy Polsat. Z Polsatem kapitałowo i personalnie powiązana jest także grupa ATM. Spółka ta wcześniej współpracowała z Polsatem i TVP. Wiceprezesem ATM został zresztą Maciej Grzywaczewski, który wcześniej był współpracownikiem prezesa TVP Jana Dworaka. Kolejny etap rozwoju medialnego imperium Solorza nastąpił, gdy Polsat wystartował do walki o miejsca na multipleksie. W efekcie Solorz nabył prawie cały multipleks cyfrowej naziemnej telewizji mobilnej, umożliwiający odpłatne dostarczanie abonentom pakietu programów telewizyjnych we wszystkich polskich miastach bez użycia satelity i Internetu.

Biznesmen nie ograniczał się tylko do mediów, ale sukcesywnie inwestował także w inne branże. M.in. w czerwcu 2011 r. należący do Solorza Spartan Capital Holdings za 18,1 mld zł, zakupił 100 proc. akcji spółki Polkomtel, operatora telefonii komórkowej. Była to największa w 2011 r. transakcja kupna w całej Europie. Jednak część mediów zakwalifikowała ją do tzw. wykupu lewarowego, który jest rodzajem transakcji finansowanej ze środków zewnętrznych, czyli polega to na tym, że wykup jest wspomagany długiem. Jak się bowiem okazało aż 14 mld zł ze wspomnianej kwoty zakupu, jaką zadeklarował Solorz, zaoferowały banki. W sierpniu 2008 r. Solorz kupił także 10 proc. akcji Biotonu za kwotę 74 mln złotych. W zasadzie akcje te odkupił wówczas od Ryszarda Krauzego „w ramach przyjacielskiej pomocy”, gdy ten zaczął pikować mocno w dół. Solorz był także przez pewien czas większościowym udziałowcem klubu piłkarskiego Śląsk Wrocław. Był również głównym akcjonariuszem spółki Elektrim, udziałowca Polskiej Telefonii Cyfrowej i operatora sieci Era. Nabył również (pośrednio) pakiet większościowy akcji Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin mającego blisko 7 proc. udziału w polskim rynku wytwarzania energii elektrycznej. Jak już wspomnieliśmy na początku, będąc właścicielem Plus Banku, Solorz skutecznie posługuje się nim w rozwijaniu biznesu Cyfrowego Polsatu, łącząc usługi medialne, telekomunikacyjne i właśnie finansowe. Oferta dostarczania gazu ziemnego do gospodarstw domowych Polaków to jego najnowsza oferta w ramach realizowanego programu smartDom. I zapewne to nie ostatnia tego typu oferta, jaką firma Solorza skieruje wobec Polaków.

————-

Całość w najnowszej “Gazecie Finansowej”.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news