1.9 C
Warszawa
poniedziałek, 23 grudnia 2024

Olimpijska dziura budżetowa

Organizacja igrzysk olimpijskich to zabawa dla najbogatszych. Koszty takiej imprezy przewyższają roczne PKB niektórych państw!

W piątek 9 lutego odbyła się widowiskowa ceremonia otwarcia zimowych Igrzysk Olimpijskich w południowokoreańskim Pjongczangu. Już po samej inauguracji widać, że Koreańczycy nie oszczędzali na kosztach imprezy. Organizatorzy oszacowali, że urządzenie igrzysk będzie kosztować ok. 13 miliardów dolarów. Nie trzeba jednak czekać na zakończenie turnieju i oficjalne dane koreańskiego rządu, by już teraz stwierdzić, że wydatki w rzeczywistości będą znacznie wyższe. Historia ostatnich zimowych olimpiad pokazuje bowiem, że wszyscy organizatorzy błędnie oszacowali koszty rozgrywanej co cztery lata imprezy. Nie trzeba być również wróżką, by niemal ze stuprocentową pewnością przewidzieć, że igrzyska w Pjongczangu nie przyniosą Koreańczykom zysku. Statystyka w tym zakresie jest nieubłagana. Otóż od 1980 do 2014 roku odbyło się dziesięć zimowych igrzysk olimpijskich i tylko w jednym wypadku przyniosły one organizatorom dochód. Tego „wyczynu” dokonali Norwedzy, którzy w 1994 roku zorganizowali olimpiadę w Lillehammer. To jednak przypadek odosobniony. Zdecydowanie lepiej pod względem „dochodowości” wypadają letnie olimpiady, cieszące się znacznie większą oglądalnością od swoich zimowych odpowiedników. I nie ma się co dziwić, wystarczy bowiem przypomnieć, że na letnich igrzyskach występuje ponad dwa razy więcej reprezentacji aniżeli na zimowych (przykład: Rio – 207 reprezentacje, Soczi – 88). To zaś przekłada się na wartość praw do transmisji oraz na wpływy od sponsorów. Nie oznacza to jednak, że wszystkie imprezy olimpijskie rozgrywane w sezonie letnim przynoszą góry złota. Takich nie przyniosła, chociażby impreza z 1976 roku w Montrealu (Kanada), po której zostało 2,7 mld dol. długu spłaconego dopiero w… 2006 roku.

Błędne szacunki – to czeka każdego organizatora

Największym wyzwaniem, z którym mierzą się wszyscy organizatorzy Igrzysk Olimpijskich, jest poprawne oszacowanie kosztów imprezy. Większość poolimpijskich długów wynika nie tyle z braku pieniędzy, ile właśnie z błędnego zaprojektowania budżetu.
Najlepszym tego przykładem są Brazylijczycy, którzy oszacowali, że letnie igrzyska w Rio (2016 r.) będą kosztować 10 mld dol. Pomylono się „tylko” o… 34 mld dol., łączne wydatki na organizację imprezy wyniosły bowiem, bagatela, 44 mld dol. Z matematyką nie poradzili sobie również Rosjanie, którzy przed zimowymi igrzyskami w Soczi (2014 r.) wyliczyli, że ich koszt zamknie się kwotą 12 mld dol. Ostatecznie licznik po stronie wydatków zatrzymał się na 51 mld dol. (o 1 mld więcej niż wyniosło w 2016 r. PKB Chorwacji, sic!), co oznacza, że Władimir Putin może pochwalić się zorganizowaniem najdroższej olimpiady wszechczasów. Sterowane z Kremla media rychło ogłosiły, że igrzyska przyniosły zysk, co oczywiście okazało się nieprawdą. Zagraniczni dziennikarze szybko zweryfikowali „prawdomówność” swoich rosyjskich kolegów i wyliczyli, że w rzeczywistości impreza w Soczi zakończyła się kilkusetmilionową stratą.

Cały artykuł w Gazecie Finansowej 07/2018

{source}

Gazeta Finansowa 07/2018 - okładka

{/source}

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news