Filarem „cudu gospodarczego” Korei Północnej są fałszywe dolary. Banknoty są tak dobrze wykonane, że trudno odróżnić od prawdziwych.
Od kilku lat ONZ nakłada na Koreę Północną kolejne, coraz surowsze sankcje. Międzynarodowe retorsje miały powstrzymać jądrowy apetyt Kim Dzong Una, ale okazały się nieskuteczne. Dlaczego? Reżim dżucze przekształcił Koreę w światowego potentata handlu narkotykami, ludźmi i bronią. W ostatnich latach imperium zła wspiera cyberprzestępczość oraz drukarnie fałszywych dolarów.
Nieskuteczne embargo
22 grudnia ubiegłego roku Rada Bezpieczeństwa ONZ ukarała Koreę Północną najostrzejszym jak dotąd pakietem sankcji, których celem było powstrzymanie jądrowo-rakietowego programu zbrojeniowego. Międzynarodowa decyzja była odpowiedzią na próbę rakietową, podczas której koreański pocisk balistyczny osiągnął parametry strategiczne. To znaczy, że od 29 listopada 2017 r. reżim Kim Dzong Una dysponuje bronią zdolną razić terytorium USA, o Korei Południowej, Japonii czy Rosji i Chinach nie wspominając. A przecież jeszcze niedawno atomowe ambicje reżimu wywoływały, co najwyżej uśmieszek politowania. Podobnie jak postać Kim Dzong Una, trzydziestoparolatka ze znaczną nadwagą, którego szeroki uśmiech przywoływał na myśl przerośniętego niemowlaka. Światowe media w najlepsze chichotały z przywódcy, który osobiście kieruje rybami, Koreańczykami i mydłem w płynie. Wobec udanych prób rakietowych i nie mniej spektakularnych wybuchów atomowych, atmosfera kpin znacząco opadła. W takich okolicznościach nie dziwi zgodny, jak nigdy dotychczas, głos potępienia wszystkich piętnastu członków RB ONZ.
Żarty się skończyły, natomiast zaczęły się schody. Najnowszy pakiet sankcji przewiduje rozszerzenie i tak surowego embarga handlowego, które teraz obejmuje całkowity zakaz importu koreańskich żywności, wyrobów przemysłowych, a nade wszystko surowców. Eksport węgla, rud metali (magnezytu) i drewna jest bowiem głównym źródłem dochodów budżetowych KRLD. Ponadto sankcje przewidują zakaz handlu urządzeniami dla przemysłu. Szczególną retorsją jest embargo na dostawy ropy naftowej powyżej limitu 4 mln baryłek rocznie. Import gotowych paliw, w tym benzyn i oleju napędowego został zmniejszony do 500 tys. baryłek. RB ONZ uznała, że taki poziom zaspokoi koreańskie potrzeby humanitarne, ale zablokuje tworzenie rezerw wojskowych, a przede wszystkim sparaliżuje postęp zbrojeń.
Ta sama rezolucja uderza w jeszcze jeden fundament gospodarki reżimu, jakim jest eksport siły roboczej. Zobowiązuje wszystkich członków ONZ, aby w 2018 r. wygasili wszystkie kontrakty zawarte z Pjongjangiem i wysłali do domu północnokoreańskich robotników. Grudniowa rezolucja jest szóstą w kolejności, podjętą tylko w 2017 r. A przecież program niekonwencjonalnych zbrojeń Kimów wywołuje globalne zaniepokojenie od początku XXI w.
Tym razem jednak decyzja RB ONZ została w pełni zaakceptowana przez Chiny, głównego sojusznika Korei Północnej i jego strategicznego partnera gospodarczego. Pekin od dawna czuł się urażony nielojalnością Kimów, wystawiających na szwank żywotne interesy bezpieczeństwa Chin. Zagrożenie bronią atomową uzasadnia bowiem wojskową obecność USA na Półwyspie Koreańskim. W ramach kroków odwetowych Waszyngton zapowiedział przecież nie tylko możliwość powiększenia amerykańskiego kontyngentu. Wzmacnia obronę powietrzną Korei Południowej nowoczesnymi systemami antyrakietowymi, zdolnymi oczywiście walczyć z chińską triadą jądrową. A ileż nerwów kosztuje obecność VII Floty USA na Morzu Południowochińskim, uważanym nieomal za wewnętrzne wody ChRL. Z drugiej strony, Pekin musi dmuchać i chuchać na reżim Kima, bo wizja zjednoczenia obu Korei, jako demokratycznego państwa o liberalnej gospodarce jest dla Chin wyzwaniem zarówno geopolitycznym, jak i ekonomicznym.
Jak wiele zależy od Pekinu, pokazują dane statystyczne.
Cały artykuł w Gazecie Finansowej 10/2018
{source}
{/source}