3.9 C
Warszawa
niedziela, 22 grudnia 2024

Audyt Facebooka

Unia Europejska chce przeprowadzić audyt firmy Marka Zuckerberga. Zaniepokojeni kolejnymi skandalami z wyciekami danych urzędnicy mają ocenić bezpieczeństwo użytkowników.

Czy Agencja Unii Europejskiej ds. Bezpieczeństwa Sieci i Informacji oraz Europejska Rada Ochrony Danych przeprowadzi kontrolę Facebooka? Domagają się tego europosłowie z komisji wolności obywatelskiej. Od wyników audytu może zależeć dalsze funkcjonowanie portalu Marka Zuckerberga w Europie. Tymczasem Facebook przyznał się do nowego wycieku danych – tym razem ok. 30 mln użytkowników. W portal uderzył też skandal dotyczący ukrywania niewygodnych dla niego wiadomości, którymi dzielili się jego użytkownicy. Teraz firma Zuckerberga musi znaleźć sposób na zatrzymanie odpływu użytkowników.

Unia idzie na wojnę

Europosłowie komisji wolności obywatelskiej przyjęli (41 głosów za, 10 przeciw) rezolucję, wzywającą firmę Marka Zuckerberga, do umożliwienia Agencji ds. Bezpieczeństwa Sieci i Informacji oraz Europejskiej Radzie Ochrony Danych na przeprowadzenie „pełnej i niezależnej kontroli” Facebooka. Wyniki audytu mają być następnie przedstawione Komisji Europejskiej, Parlamentowi Europejskiemu oraz parlamentom krajów członkowskich. Decyzja ta to pokłosie spotkań europosłów z Markiem Zuckerbergiem w Brukseli oraz kolejnych skandali z wyciekami danych użytkowników jego portalu. Jak podkreślili parlamentarzyści, firma Zuckerberga nie przeprowadziła jeszcze pełnego audytu, do którego to się zobowiązała.

Co więcej – Bruksela już wcześniej apelowała do Facebooka, aby platforma dostosowała się do unijnych przepisów dotyczących ochrony danych. Po ujawnieniu jak platforma była wykorzystywana do wpływania na wyborców m.in. w trakcie wyborów w Stanach Zjednoczonych, Bruksela wprowadziła nowelizacje przepisów dotyczących finansowania partii politycznych. Za łamanie zasad dotyczących ochrony danych w celu wywierania wpływu na wyborców przewidziane są dotkliwe sankcje finansowe. Warto przypomnieć, że unijna komisarz ds. sprawiedliwości Viera Jourova już pod koniec września alarmowała, że Facebook – mimo swoich zapewnień – nie dostosował się w pełni do unijnego prawa, a proces ten trwa zbyt długo (portal miał dostosować się do regulacji przed końcem roku).

– Jeśli Facebook tego nie zrobi, grożą mu sankcje. Moja cierpliwość się skończyła, bo prowadzimy w tej sprawie dialog z Facebookiem od prawie dwóch lat i chcę widzieć efekty. Nie możemy rozmawiać w nieskończoność. Niewiele osób wie, że Facebook udostępnia dane stronom trzecim, albo że ma pełne prawa autorskie do zdjęć, które są publikowane przez użytkowników na portalu, nawet gdy zdecydują się oni na usunięcie konta – wskazała komisarz. Jednocześnie rezolucja skierowana została do unijnych instytucji i agencji, które prowadzą profile na platformach społecznościowych.

– Eurodeputowani w rezolucji zwrócili się do wszystkich instytucji, agencji i organów Unii Europejskiej o sprawdzenie, czy ich strony społecznościowe oraz wykorzystywane narzędzia analityczne i marketingowe w żaden sposób „nie zagrażają danym osobowym obywateli”. W razie potrzeby sugerują „rozważenie zamknięcia swoich kont na Facebooku” w celu ochrony danych osobowych każdej osoby kontaktującej się z nimi – informował portal Interia. Przyjęta przez komisję rezolucja ma teraz trafi ć pod głosowanie przez całą izbę, pod koniec października.

Afera goni aferę

Przyjęcie rezolucji przez komisję wolności obywatelskiej zbiegło się w czasie z wyjściem na jaw kolejnej afery z wyciekiem danych użytkowników platformy Zuckerberga. Prawie dwa tygodnie przed głosowaniem Facebook przyznał, że wykrył lukę w systemie bezpieczeństwa. Hakerzy, wykorzystując funkcję „wyświetl jako”, mieli włamać się na konta aż 50 mln użytkowników. Wicedyrektor ds. zarządzania Guy Rosen wyjaśnił, że dzięki luce osoby niebędące nawet znajomymi ofiar, mogły zobaczyć, jak wygląda ich profil. W ramach walki z usterką Facebook zresetował hasła użytkowników 50 mln zagrożonych kont oraz 40 mln innych, które mogły być narażone na niebezpieczeństwo w ciągu ostatniego roku. Sytuacja wywołała panikę wśród użytkowników, którzy zaczęli dzielić się informacjami o wycieku. To szybko zaowocowało kolejnym skandalem. Facebook zaczął bowiem blokować wpisy zawierające informacje o ataku. Osobom, które próbowały zamieścić wpis, zawierający odnośnik do artykułów o włamaniu, zaczął pojawiać się komunikat o zapobieganiu rozprzestrzeniania się spamu.

– Nasze systemy bezpieczeństwa wykryły, że dużo osób publikuje tę samą treść, co może oznaczać, że jest to spam. Spróbuj, proszę opublikować coś innego – brzmiała treść komunikatu. Według oficjalnej wersji – blokady na publikowanie odnośników do artykułów o ataku to sprawa algorytmów, mających zapobiegać rozprzestrzenianiu się spamu i fałszywych wiadomości. Po ukazaniu się wyników głosowania nad rezolucją ws. audytu, Facebook wydał kolejne oświadczenie. Przekonywał w nim, że luka w oprogramowaniu spowodowała naruszenie zasad bezpieczeństwa u 30 mln użytkowników, a nie 50 mln. Niemniej platforma przyznała, że hakerzy uzyskali informacje m.in. o dacie i miejscu urodzenia, wykształceniu, pracy czy nawet o tym, co dany użytkownik ostatnio wyszukiwał na swoim urządzeniu.

– W przypadku 15 milionów użytkowników hakerzy uzyskali dostęp do dwóch zestawów informacji – nazwiska i danych kontaktowych (numer telefonu, adres e-mail lub oba, w zależności od tego, co ludzie mieli zapisane w swoich profilach). W przypadku 14 milionów osób atakujący uzyskał dostęp do tych samych dwóch zestawów informacji, ale także innych, bardziej szczegółowych: nazwy użytkownika, płci, języka i kraju, statusu związku, religii, miasta rodzinnego, miasta zamieszkiwanego, daty urodzenia, typu urządzeń używanych do uzyskania dostępu do Facebooka, wykształcenia, pracy, 10 ostatnich miejsc, w których się zameldowano lub w których się „oznaczono”, obserwowanych na Facebooku stron lub profili prywatnych oraz 15 ostatnich wyszukiwań. W przypadku 1 miliona osób atakujący nie mieli dostępu do żadnych informacji – wyjaśniła „Rzeczpospolita”.

Skandale rujnują Zuckerberga

– Kurs Facebooka nie może wstać z kolan po załamaniu, które miało miejsce pod koniec lipca. Z historycznego szczytu na poziomie 218,62 dolarów notowania zjechały do 157 dolarów (stan na 9.10.2018), czyli o 28,2 proc. Zachowuje się ostatnio znacznie gorzej niż szeroki rynek reprezentowany przez Nasdaq Composite. […] Facebook podając wyniki za II kwartał, przyznał, że w Europie spada mu liczba aktywnych użytkowników oraz że w kolejnych kwartałach tempo wzrostu jego przychodów będzie malało, a kosztów rosło – głównie z uwagi na zmiany w prawie (chodzi m.in. o RODO) – podsumował obecną sytuację Facebooka red. Piotr Rosik z portalu Strefa Inwestora.

Rosik zwrócił uwagę na jeszcze jedną sprawę, która może przesądzić przyszłość portalu: – Wszystko wskazuje na to, że w imię walki z fake newsami algorytm Facebooka odpowiedzialny za to, co widzimy na swojej tablicy, ograniczył liczbę wyświetlanych artykułów, informacji i wiadomości na korzyść kotków, zdjęć dzieci znajomych i live streamów. Potencjalni reklamodawcy odnotowali w związku z tym potężny spadek ruchu organicznego na swoich fanpagach i w związku z tym spadło ich zaangażowanie, a docelowo najprawdopodobniej też wydatki na reklamę.

Nie mniejszym problemem dla Facebooka mogą okazać się również coraz częstsze głosy dotyczące kwestii płacenia podatków. Po Irlandii portal wpadł na celownik rządu Wielkiej Brytanii. Według „The Sun” firma Zuckerberga stosuje daleko idącą optymalizację podatkową – np. w 2017 roku przy przychodach rzędu 1,2 mld funtów portal zapłacić miał zaledwie 7,4 mln funtów podatków.

 

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news