8.3 C
Warszawa
poniedziałek, 4 listopada 2024

W co inwestują polscy piłkarze?

Handel zegarkami, nieruchomości, szkółki piłkarskie, start-upy, a nawet butiki z garniturami. Polscy piłkarze mają różne pomysły na zainwestowanie milionów zarobionych na boisku. „Gazeta Finansowa” wybrała te najciekawsze.

Wielka piłka to wielkie pieniądze. Obecnie zarobki w świecie futbolu biją na głowę większość dyscyplin drużynowych. Kasa dla piłkarzy leje się grubymi strumieniami. Jest jej tak dużo, że nawet najbardziej rozrzutny zawodnik dochodzi w końcu do momentu, w którym stwierdza, że nadwyżkę kapitału pasowałoby gdzieś zainwestować. Pytanie tylko: gdzie? Dylemat ten dotyczy również polskich piłkarzy, którzy jako zawodnicy zagranicznych klubów na brak pieniędzy nie mogą narzekać. Najczęściej inwestują więc w luksusowe apartamenty, działki, a nawet całe osiedla. Niektórzy są nieco bardziej oryginalni i skłonni do ryzyka, szukając dla swoich milionów inwestycyjnych nisz, gdzie ewentualna stopa zwrotu może zwielokrotnić kapitał. Są też tacy, którzy kwestie inwestycji łączą ze swoją piłkarską pasją.

Z racji swoich gigantycznych zarobków największy wachlarz możliwości ma Robert Lewandowski, który w swoim portfelu ma zarówno tradycyjne inwestycje, jak i te nieco bardziej nonszalanckie. Pomysłowości nie można odmówić również Sławomirowi Peszce, który rzucił się ze swoim kapitałem na trudny rynek handlu zegarkami. Nie mniejsze ryzyko podjął Grzegorz Krychowiak, tworząc własną markę odzieżową. Z kolei Łukasz Piszczek zarobioną w niemieckiej lidze fortunę postanowił zainwestować we własną szkółkę piłkarską. Kuba Błaszczykowski i Kamil Glik to natomiast tradycjonaliści, wierzący w inwestycyjną siłę atrakcyjnych gruntów i nieruchomości. Ile i w co dokładnie inwestują polscy piłkarze?

Zdywersyfikowany „Lewy”

Robert Lewandowski to piłkarz o wielu atutach. Potrafi wyczarować gola z kapelusza, przydaje się również w defensywie, czasem bierze na siebie rozgrywanie piłki. Nie mniej wszechstronne są także inwestycyjne decyzje 30-letniego reprezentanta Polski. Okazuje się, że „Lewy” ma nie tylko nosa do strzelania bramek, lecz także do robienia interesów. Na jednym z nich wycisnął aż 500 proc. zainwestowanego kapitału! Mowa o funduszu Protos Venture Capital SPV, założonym w 2013 roku przez zawodnika Bayernu Monachium oraz jego ówczesnego agenta Cezarego Kucharskiego.

Kilka lat temu Lewandowski za pośrednictwem Funduszu zainwestował w internetowe start-upy. Jednym z nich była platforma Allani.pl, umożliwiająca porównanie ofert ze sklepów online. Po krótkim czasie serwis został wykupiony przez spółkę Domodi.pl, która kontroluje znany portal Wirtualna Polska, za ponad 11 mln zł, co oznaczało blisko pięciokrotny zwrot z inwestycji!

W portfolio wspomnianego Funduszu znalazły się również inne internetowe start-upy, takie jak chociażby serwis sportowy Sporticos.com, czy też platforma do zamawiania zdrowej żywności LokalnyRolnik.pl. „Lewy” działa prężnie również na rynku nieruchomości. W swoim portfelu ma zarówno luksusowe apartamenty, jak i grunty, na których dopiero powstaną wielkie inwestycje. Prawdziwą perełką wśród nieruchomości należących do napastnika jest ekskluzywny apartament w warszawskim wieżowcu Złota 44. Jest on wyposażony w siłownie, baseny, a nawet salę kinową. Jeden metr kwadratowy wyceniany jest na mocno ponad 30 tys. zł. I nie ma się co dziwić, Złota 44 to najwyższy bowiem budynek mieszkalny tej klasy w Unii Europejskiej (192 m). Klucze do apartamentu Lewandowski odebrał blisko rok temu. Nie wiadomo jednak, czy korzysta prywatnie z tego lokalu, czy też przeznaczył go pod wynajem.

Bombą wśród inwestycji „Lewego” jest bez wątpienia projekt nowoczesnego ośrodka wypoczynkowego w Giżycku na Mazurach. Mają się w nim znaleźć takie cuda, jak gondole sprowadzane z Włoch, pływające po jeziorach serwisy gastronomiczne, czy też wypożyczalnia podwodnych dronów! Koszt całej inwestycji szacowany jest na blisko 48,5 mln złotych, z czego 27,5 mln będzie pochodzić z dofinansowania Unii Europejskiej.

Zegarki od Peszki

Sławomir Peszko to jedna z najbardziej barwnych postaci polskiego futbolu. Ten 33-letni zawodnik Lechii Gdańsk znany jest głównie z nietuzinkowych wypowiedzi oraz alkoholowych przygód. Peszko przeszedł do historii jako jedyny polski piłkarz, który będąc „pod wpływem”, odebrał telefon od dziennikarza podczas programu na żywo. Peszko nie ma na swoim koncie wielkich sukcesów piłkarskich, a na tegoroczny mundial pojechał jedynie jako dusza towarzystwa. Niemniej interesujące od zarysowanej kariery „Peszkina” są jego inwestycje. Jakiś czas temu piłkarz postanowił bowiem otworzyć… sklep z zegarkami.

– Wydał mi się to ciekawy kierunek na rozpoczęcie pozaboiskowej działalności. Pracowaliśmy nad tym od wielu miesięcy – tak piłkarz skomentował swój pomysł na biznes. Firma nazywa się „Vendetta” i na razie swoją działalność prowadzi jedynie w formie sklepu internetowego. Ciekawostką jest to, że została zarejestrowana w Nowym Jorku. Ceny zegarków od Peszki wahają się w granicach 500 zł (najdroższy kosztuje 559 zł). Jak wynika z wypowiedzi samego zawodnika, są one produkowane w… Japonii. Nie do końca wiadomo, czy zegarkowy biznes jest rentowny oraz jakie obroty wykręca „Vendetta”. Bez wątpienia Peszko rzucił się na rynek mocno przesycony markami, za którymi stoi poważny kapitał, dlatego o sukces może być ciężko. Na uwagę zasługuje fakt, że logo marki „Vandetta” bezdyskusyjnie przypomina znak firmowy włoskiego producenta mody Armanii, znanego z astronomicznych cen. Znając pomysłowość Sławomira Peszki, zapewne nie jest to zbieg okoliczności.

Piszczek nie ucieka od futbolu

Bez wątpienia na uwagę zasługują inwestycyjne wizje Łukasza Piszczka, który niedawno ogłosił zakończenie reprezentacyjnej kariery. Wciąż obowiązuje go jednak kontrakt z Borussią Dortmund, gdzie zarabia kilkanaście milionów złotych rocznie. Zgromadzony kapitał w trakcie ponad 10-letniej przygody w lidze niemieckiej otwiera przed 33-letnim zawodnikiem ogromne możliwości inwestycyjne.

Piszczek nie zamierza jednak bawić się w bezdusznego rentiera. Zamiast tego postanowił połączyć swoją miłość do futbolu z biznesem. Z tej mieszanki ma powstać nowoczesny ośrodek piłkarski w Goczałkowicach (woj. śląskie), a więc z rodzinnych stron 65-krotnego reprezentanta Polski. Kilka tygodni temu zostały wbite pierwsze łopaty i od tamtej pory inwestycja idzie pełną parą. Prace mają potrwać maksymalnie dwa lata. Ich efektem będą dwa pełnowymiarowe boiska hybrydowe (z nowoczesnym mechanizmem nawadniania) oraz jedno mniejsze ze sztuczną murawą. Obok nich zostanie wzniesiony budynek z zapleczem technicznym, szatniami oraz salkami do potreningowych analiz.

– Dzieci będą miały tutaj dobre warunki, aby się szkolić, kształcić, rozwijać nie tylko sportowo, ale też jako ludzie – zapewniał piłkarz. Cała inwestycja jest warta ok. 9 mln zł, jednak Łukasz Piszczek ze swojej kieszeni wyłoży mniej więcej połowę tej kwoty. Okazuje się bowiem, że do ambitnego projektu dorzucił się państwowy Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej podlegający pod Ministerstwo Sportu. Piłkarz liczy również na wsparcie od swojego aktualnego pracodawcy. Nie chodzi jednak o pieniądze. Borussia Dortmund to klub, który może pochwalić się jednym z najbardziej nowoczesnych ośrodków szkoleniowych w Europie, dlatego „Piszczu” oczekuje nie tyle finansowania, ile podzielenia się wiedzą na temat funkcjonowania tego typu ośrodków.

Glik , „Błaszczu” oraz Krycha

Niektórzy polscy piłkarze wolą lokować swój kapitał w bezpiecznych przystaniach, z dala od niepewnych start-upów, ekstrawaganckich nieruchomości czy też niszowych branż. Do inwestycyjnych tradycjonalistów bez wątpienia należy Kamil Glik, który zarobione miliony lokuje na stabilnym rynku nieruchomości. Obrońca AS Monaco działa aktywnie na krakowskim rynku, gdzie zakupił kilka mieszkań od znanego dewelopera Gamma Service. Podobną taktykę inwestycyjną obrał Jakub Błaszczykowski, aczkolwiek w jego portfelu znajdziemy jedną nietuzinkową pozycję. Mowa o znanym opolskim centrum rozrywkowym Kubatura, które reprezentant Polski otworzył w pięć lat temu wspólnie z… Jerzym Brzęczkiem, obecnym selekcjonerem, a prywatnie wujkiem Błaszczykowskiego.

Nieco inną wizję na inwestycje miał Grzegorz Krychowiak, który w tym roku otworzył w warszawie… butik z garniturami własnej marki „Belamonte”. Nie jest to jednak przypadkowy wybór, nie od dziś bowiem wiadomo, że 28-letni pomocnik interesuje się modą. Nie wiadomo, ile warta jest odzieżowa inwestycja Krychowiaka. Wiadomo natomiast, że ceny garniturów mogą przyprawić o zawrót głowy. Niektóre modele kosztują bowiem po kilkanaście tysięcy złotych.

 

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news