3.8 C
Warszawa
niedziela, 22 grudnia 2024

Wirtualna obniżka VAT-u

Prawie trzy lata zajęło Prawu i Sprawiedliwości ogłoszenie pierwszej, historycznej obniżki stawki podatku VAT. Proponowane zmiany wciąż są jednak kosmetyczne, a wizja realnej redukcji obciążeń jest niezwykle odległa.

Ogłoszona przez Ministerstwo Finansów zmiana przepisów miała najprawdopodobniej posłużyć jako rodzaj prezentu dla Polaków świętujących hucznie 100-lecie odzyskania niepodległości, gdyż poinformowano o niej zaledwie dzień przed 11 listopada. Wiadomość sprzedała się w mediach bardzo dobrze, lecz po uważnym zbadaniu proponowanych zmian można raczej dojść do wniosku, że na dobrą sprawę zmieni się niewiele.

Skarbnik zamiast wizjonera

W roli polityka, który przedstawił Polakom wizję ulżenia fi skalnego ucisku, wystąpiła tym razem Teresa Czerwińska, będąca jednym z najbardziej anonimowych ministrów finansów po 1989 r. Jej poprzednik, a obecny premier, Mateusz Morawiecki, skupiał na sobie uwagę mediów, firmując wszem wobec swój autorski plan naprawy gospodarki państwa, co ostatecznie wyniosło go do roli premiera. Znamienne dla epoki Morawieckiego na stanowisku szefa polskich finansów było składanie szumnych obietnic, z których bardzo niewiele zostało ostatecznie zrealizowanych (jak choćby projekt likwidacji specjalnych stref ekonomicznych) czy też miało marginalne znaczenie (np. pakiet 100 ułatwień dla biznesu).

Od czasu przejęcia przez Morawieckiego funkcji premiera, festiwal obietnic wyraźnie się skończył, a prezes Rady Ministrów rzucił się w wir wielkiej polityki. Jego następczyni zaś przyjęła rolę „skarbnika”, który zamiast na polityce skupia się na powierzonych jej zadaniach. Złożona przez Czerwińską obietnica doskonale oddaje charakter jej sterów nad polską gospodarką: dominuje w niej daleko posunięta ostrożność i zachowawczość. Wedle nowej klasyfikacji usług i towarów zredukowana zostanie stawka VAT do poziomu 5 proc. na szereg towarów. Dotyczy to m.in. produktów dla dzieci i niemowląt, produktów dla kobiet, e-booków i e-czasopism oraz podstawowych produktów żywnościowych. Zmiany wejdą jednak w życie dopiero za rok, czyli od 1 stycznia 2020 roku (choć część z nich już od 1 kwietnia 2019 roku).

Zdaniem Ministerstwa Finansów zmiany te mają się wpisać w prowadzoną przez rząd politykę prorodzinną, lecz nie sposób nie zauważyć tego, że potrzebne są już teraz, a nie dopiero za rok. Sytuacja demograficzna jest wciąż katastrofalna i nie sposób zrozumieć, dlaczego Polacy mają czekać tak długo nawet na symboliczną obniżkę. Resort Teresy Czerwińskiej tłumaczy się tradycyjnie koniecznością zachowania odpowiedniej równowagi w finansach publicznych. To samo uzasadnienie pojawia się także przy okazji decyzji o odwleczeniu na co najmniej pięć lat redukcji najwyższej stawki podatku VAT do 22 proc. „Dobra zmiana” od samego przejęcia władzy przekonywała, że cofnie decyzję rządu PO- PSL, lecz w praktyce coraz bardziej odwlekała jakiekolwiek zmiany.

Ostatecznie Czerwińska zaprezentowała mechanizm pokazujący, że tak naprawdę Prawo i Sprawiedliwość nie zamierza obniżyć VAT ani w tej, ani w kolejnej kadencji. Zgodnie z zaprezentowanym mechanizmem o tym, czy VAT będzie można obniżyć, będzie decydowała wysokość deficytu budżetowego oraz długu. Zgodnie z wyliczeniami przedstawionymi przez „Dziennik”, najwcześniej mogłoby do tego dojść dopiero w 2023 roku, a więc pod koniec kolejnej kadencji Sejmu. Mateusz Morawiecki zapowiadał wprawdzie wielokrotnie, że jego formacja będzie rządziła co najmniej do 2030 roku, ale znając chwiejność polskiej sceny politycznej (oraz wyborców), nie sposób się dziś domyślić, komu przyjdzie decydować o stawkach VAT za pięć lat.

Dobre przykłady z zagranicy

Zachowawcze działania minister Czerwińskiej obrazują dobrze jej status w rządzie. Jej celem jest utrzymanie stabilności finansów publicznych i dlatego unika jakichkolwiek śmiałych posunięć. Traci na tym Polska i Polacy, ponieważ marnowane są kolejne lata. W Rumunii od 2016 roku władze sukcesywnie obniżają stawki VAT (z 24 proc. do 19 proc.) oraz PIT (z 16 proc. do 10 proc.), co walnie przyczyniło się do sporego ożywienia gospodarczego. W 2017 roku kraj ten odnotował najwyższy w całej Unii Europejskiej wskaźnik wzrostu gospodarczego (7 proc.), a w obecnym roku nadal utrzymuje się na bardzo przyzwoitym poziomie (według różnych szacunków od 4 do 5,5 proc.). Co istotne, Rumuni obniżyli stawki VAT na szereg produktów istotnych dla rodzimych producentów, dzięki czemu znacząco wzmocnili własną gospodarkę.

Na podobne kroki nie ma niestety na razie co liczyć nad Wisłą, ponieważ w kręgach rządzących dominuje przekonanie, że obecna sytuacja nie sprzyja eksperymentom. W przyszłym roku czekają nas wybory parlamentarne i „dobra zmiana” zrobi wszystko, aby do tego czasu utrzymać finansowe status quo, na które składają się zwiększone przychody budżetowe osiągnięte przy pomocy uszczelniania systemu podatkowego oraz walka z mafiami wyłudzającymi pieniądze z budżetu. W Rumunii większe przychody budżetowe osiągnięto redukcją stawek, ale na taki krok na pewno nie odważy się nikt w naszym rządzie. Minister Czerwińska zapowiedziała, że będzie dążyła do stworzenia systemu podatkowego przyjemnego, prostego i przyjaznego dla podatników. Pod tym względem nie wyłamała się z wieloletniej tradycji funkcjonującej po 1989 roku, w ramach której rzekomo upraszczany wciąż system podatkowy staje się z roku na rok coraz mniej przejrzysty. Obowiązujące przepisy w ramach podatku VAT liczą wciąż 6 tysięcy stron i nawet wprowadzane właśnie zmiany nie spowodują, że nagle wszystko stanie się jasne. Ujednolicenie stawek w wybranych kategoriach będzie miało wciąż niewielkie znaczenie dla całości systemu. To bardzo dobrze, że brzoskwinia i banan będą miały już niedługo taką samą, niższą stawkę VAT, ale to zaledwie kropla w morzu potrzeb.

Zmarnowana okazja

Mijająca właśnie setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości była świetną, lecz niestety zmarnowaną okazją do tego, aby wprowadzić w polskim systemie podatkowym wielkie, epokowe zmiany. Przez większą część tego okresu Polska nie była niepodległa, a dwudziestolecie międzywojenne upłynęło pod znakiem tymczasowości i chaosu prawnego. Gdyby rządzący chcieli zafundować Polakom rzeczywisty prezent z okazji odzyskania własnej państwowości, to mogliby np. ogłosić program wielkiej reformy VAT, upraszczając go do postaci niewymagającej żadnych sporów prawnych z urzędami skarbowymi. Polskiej gospodarce przysłużyłoby się to o wiele bardziej niż jakiekolwiek rządowe programy i strategie.

Urzędujący prezydent Stanów Zjednoczonych obejmując rządy zapowiedział, że w miejsce każdego wprowadzanego przez niego przepisu federalnego redukowane będą dwa stare. Z mniejszym lub większym sukcesem jego program jest wciąż kontynuowany, przyczyniając się do zauważalnych ułatwień w życiu zwykłych Amerykanów. W Polsce, pomimo tego, że sprzyjała temu okrągła rocznica, władza nie zdobyła się na żaden porównywalny do tego gest. Wyjątkiem była decyzja minister Czerwińskiej, którą trudno jednak uznać za coś odpowiadającego powagą tak ważnej okoliczności.

 

FMC27news