Kolejny protest „mundurówki” wisi na włosku. Tym razem z „L4” planują skorzystać funkcjonariusze celno-skarbowi. „Gazeta Finansowa” dotarła do listu związkowców do wszystkich celników i urzędników w Polsce w sprawie przygotowania do protestu.
Rządowe próby złagodzenia nastrojów w służbach mundurowych przypominają nierówną walkę z pożarem niesionym siłą wiatru. Kiedy strażacy z zadowoleniem stwierdzają, że ugasili fragment przestrzeni, szybko orientują się, że ogień zdążył zająć koleje miejsca. Na początku listopada rządowi udało się ugasić pożar strajkujących policjantów, którzy na masową skalę brali zwolnienia lekarskie. W najbardziej krytycznym momencie protestu aż co trzeci funkcjonariusz „chorował”. Szef MSWiA Joachim Brudziński dogadał się jednak ze związkowcami; ogłosił sukces, błysnęły flesze, a w mediach „rządowych” pojawiły się peany na jego cześć. Minister mógł dumą pożegnać się z rolą strażaka. W międzyczasie wybuchł jednak kolejny pożar, który tlił się przynajmniej od kilku lat. Do jego ugaszenia nie wystarczy już jeden minister, lecz całe zastępy urzędników, polityków oraz mediatorów.
Tym razem ogień zajął środowisko funkcjonariuszy Krajowej Administracji Skarbowej. Strój strażaka przejmuje zatem Teresa Czerwińska, odpowiadająca za resort finansów. Protest zamierzają podjąć celnicy, a wraz z nimi inni funkcjonariusze skarbówki oraz służba cywilna. „Gazeta Finansowa” jako pierwsza dotarła do treści listu Przewodniczącego Związku Zawodowego Celników wzywającego cały aparat skarbowy do przygotowania protestu. Jego treść w całości publikujemy obok artykułu. Swojej decyzji funkcjonariusze celni nie chcą, na razie upubliczniać. Dalsze działania uzależniają od efektów negocjacji z resortem finansów.
Już w poprzednich wydaniach „GF” informowaliśmy o niepokojach panujących w służbie celnej. Wówczas jako jedyni opublikowaliśmy październikową uchwałę Związku Celników, sugerującą możliwość wzniecenia ogólnopolskiego protestu. Przytoczyliśmy również treść listu celników do minister Teresy Czerwińskiej z katalogiem postulatów. Funkcjonariusze stawiają sprawę jasno – albo rząd zrealizuje ich żądania, albo dojdzie do protestu. Cała historia ma też drugą stronę – jeżeli resort finansów nie podejmie żadnych kroków, wówczas pod znakiem zapytania stanie bezpieczeństwo na wschodniej granicy, gdzie nie obowiązuje unijna strefa wolnego handlu oraz zasada swobodnego przepływu osób. Z protestu celników mogą skorzystać nie tylko przemytnicy, ale i mafie paliwowe, tytoniowe oraz hazardowe. Bo to właśnie walką z nimi zajmują się funkcjonariusze celno-skarbowi.
Żądania celników
Zrealizowanie postulatów funkcjonariuszy celnych oznacza dla rządu uszczuplenie finansów publicznych o kilkaset milionów złotych w skali roku. To głównie dlatego resort finansów nie pali się do podjęcia dialogu z celnikami, którzy od kilkunastu miesięcy bezskutecznie szarpią za klamkę zamkniętych drzwi ministerstwa przy ulicy Świętokrzyskiej w Warszawie. Ich żądania zostały sformułowane w liście Związku Zawodowego Celnicy PL z 21 września tego roku do minister Teresy Czerwińskiej. Jego treść „GF” ujawniła na początku listopada. W skrócie pismo zawiera 17 postulatów o charakterze finansowo-płacowym. Celnicy domagają się w nim m.in. podwyższenia uposażeń motywacyjnych o 50 zł, przywrócenia pełnego wynagrodzenia za czas absencji nieprzekraczający 30 dni oraz waloryzacji wynagrodzeń.
Szczególnie ten ostatni postulat ma mocne uzasadnienie – funkcjonariusze celni są bowiem jedyną formacją mundurową, której rząd nie zagwarantował podwyżek ponad wskaźnik inflacji. Żądania obejmują również podniesienie pensji dla pracowników, którzy zarabiają poniżej 3050 zł. Jak wynika z ustaleń „GF”, resort nie odpowiedział na list celników. To dlatego 18 października związkowa centrala podjęła desperacką uchwałę o możliwości podjęcia ogólnopolskiego protestu („GF” opublikowała ją na początku listopada). Nie ma w niej jednak informacji o terminie oraz formie protestu. Jeden z funkcjonariuszy celnych, działacz Związku, przyznał w rozmowie z „GF”, że w grę wchodzi „strajk włoski”, polegający na wykonywaniu obowiązków na poziomie minimum lub ich całkowitym zaniechaniu. Uchwała nie przesądzała o podjęciu żadnej formy protestu, była jedynie komunikatem do całego aparatu skarbowego, jej treść została bowiem przesłana na skrzynkę e-mail każdego celnika i urzędnika fiskusa w Polsce.
„Celem uchwały było postawienie funkcjonariuszy w stan gotowości” – mówi w rozmowie z „GF” wspomniany celnik, prosząc o zachowanie anonimowości. Od tamtej pory protest wisi na włosku. Swój „zryw” celnicy uzależniają od odpowiedzi MF na wrześniowy list. Z ustaleń „GF” wynika, że stanowisko resortu rozczarowało związkowców, dlatego postanowili oni pójść drogą policjantów, strażaków oraz służby więziennej, którzy ogólnopolskimi protestami wymusili na rządzie spełnienie większości postulatów.
A więc protest
Tymczasem list związkowców z 16 listopada, do którego treści dotarła „GF”, wzywa cały aparat skarbowy do przygotowania akcji protestacyjnej. Jego adresatami są nie tylko funkcjonariusze w służbie celnej, ale również wszyscy pracownicy Krajowej Administracji Skarbowej, czyli także urzędnicy cywilni skarbówki. To oznacza, że związkowcy zamierzają objąć swoim protestem całą strukturę podległą szefowi KAS Marianowi Banasiowi. Z treści listu wynika, że resort finansów odrzucił niemal wszystkie postulaty związkowców. Jego autor – przewodniczący ZZ Celnicy PL Sławomir Siwy – podaje przykład służb mundurowych oraz pracowników budżetówki, których postulaty zostały, w całości lub częściowo, zrealizowane przez rząd.
„Ostatnio służba więzienna […]. Wcześniej policjanci, pielęgniarki, lekarze rezydenci, bo trwały tam protesty!” – czytamy. Już w październikowej uchwale związkowcy stwierdzili, że jedynym, co im pozostaje, to pójście tą samą drogą.
„Dlatego niezbędne jest przygotowanie do protestu” – puentuje przewodniczący Siwy. Powołując się na strajk policji, celnicy dają do zrozumienia, że ich protest może również przyjąć formę masowych zwolnień lekarskich. Potwierdza to zresztą nasz rozmówca ze związkowej centrali. „Skoro L4 zadziałało w przypadku innych służb mundurowych, to dlaczego mielibyśmy wymyślać coś nowego?” – pyta retorycznie, dodając, że na drugim miejscu w „hierarchii” jest strajk włoski. „Ostatecznością jest ulica” – dodaje. Podjęcie protestu celnicy uzależniają od przebiegu środowego (21 listopada) spotkania z urzędnikami resortu finansów. Jeżeli nie zakończy się ono podpisaniem porozumienia, wówczas przewodniczący Siwy złoży na zebraniu Zarządu wniosek o „wdrożenie akcji protestacyjnej”. Po jego przegłosowaniu – co jest formalnością – protest stanie się faktem. Z treści uchwały wynika, że strajk może zostać podjęty w okresie świąt Bożego Narodzenia oraz Nowego Roku. Na pytanie, jak długo miałaby potrwać akcja celników, nasz rozmówca kwituje: „aż do skutku”.
Zagrożone bezpieczeństwo
Protest funkcjonariuszy celno-skarbowych może poważnie obniżyć poziom bezpieczeństwa wewnętrznego państwa. To jedna z najmniej docenianych formacji mundurowych, której zakres działania jest znacznie szerszy od policjantów, strażaków i służby więziennej razem wziętych. W powszechnej opinii funkcjonariusze KAS znani są głównie z tropienia karuzel podatkowych, to jednak zaledwie wąski wycinek ich zadań. Przede wszystkim odpowiadają oni za bezpieczeństwo obrotu towarowego pomiędzy obszarem celnym Unii Europejskiej a państwami trzecimi, czyli za wyłapywanie przemytników na wschodniej granicy.
Lista ich sukcesów na tym polu może robić wrażenie. Tylko w samym listopadzie funkcjonariusze celni udaremnili aż 10 prób wwiezienia na teren polski nielegalnych leków z przemytu na przejściu granicznym w Gołdapi (granica z Rosją). Na początku miesiąca celnicy przechwycili również ponad ćwierć tony nieobrobionego bursztynu, który docelowo miał trafić na polski rynek przez przejście graniczne w Korczowie (granica z Ukrainą). Funkcjonariusze KAS stale monitorują transport paliwa, śledzą produkcję i przemieszczanie się wyrobów akcyzowych oraz kontrolują organizatorów gier hazardowych. Na ich proteście mogliby zatem skorzystać nie tylko podatkowi oszuści, ale również przemytnicy, mafie paliwowe oraz hazardowe, a niewykluczone, że także siatki terrorystyczne, zajmujące się szmuglowaniem broni ze wschodu na zachód (celnicy niejednokrotnie rekwirowali nielegalną broń w ilościach hurtowych).
Zdecydowanie mniejsze zagrożenie dla bezpieczeństwa wewnętrznego niesie za sobą ewentualny protest urzędników służby cywilnej. Chociaż dla resortu finansów stanowiłby on większy problem od strajków celników. Protest pracowników fiskusa oznaczałby bowiem spadek wpływów budżetowych na skutek paraliżu kontroli i postępowań podatkowych