Upadek Deutsche Banku może oznaczać początek kolejnego kryzysu finansowego.
Problemy Deutsche Banku nie zaczęły się niedawno, lecz trwają tak naprawdę co najmniej od dekady. Niemiecki gigant był mocno zaangażowany w obrót instrumentami pochodnymi, stanowiącymi jedną z przyczyn wybuchu kryzysu finansowego w 2008 roku. DB musiał następnie zapłacić kary, które nie były wprawdzie wysokie, lecz od tego czasu bank wpadł w spiralę odszkodowań płaconych za kolejne wykroczenia, co znacznie pogorszyło jego wizerunek.
Kara za karą
O wiele większym problemem dla banku posiadającego swoją siedzibę we Frankfurcie nad Menem był europejski kryzys zadłużenia krajów PIIGS (czyli Portugalii, Irlandii, Włoch, Grecji i Hiszpanii). Niemcy ulokowali potężne środki w długu krajów południowych, przez co ich system bankowy znalazł się pod sporą presją. Jakby tego było mało, w 2013 roku Deutsche Bank musiał zapłacić kolejne kary za udział w aferze manipulacji stopą LIBOR (pożyczek międzybankowych). Wszystkie te czynniki sprawiły, że już w 2014 zaczęto mówić coraz głośniej o tym, że noszący dumne miano bank jest niewypłacalny. Od tego czasu spekulacje na ten temat upadku powracają praktycznie co kilka miesięcy, a o tym, że nie są to tylko złośliwe uwagi, świadczy najlepiej kurs akcji banku oraz rosnący koszt obsługi jego długu. Bankructwo w świecie wielkich finansów jest czymś bardzo arbitralnym i w dużej mierze zależy od decyzji kluczowych instytucji.
Rynki finansowe są wielkim systemem naczyń połączonych, dlatego prawdziwe bankructwa nie mogą się już dzisiaj zdarzyć, bo oznaczałyby w rzeczywistości krach całego systemu. Nawet słynny bank Lehman Brothers, który ogłosił upadłość w 2008 roku, istnieje tak naprawdę dalej, gdyż został przejęty przez Nomura Holdings. W stronę podobnego „bankructwa” zmierza obecnie Deutsche Bank, który jest zwyczajnie zbyt wielki, aby pozwolono mu zniknąć. Przeprowadzane regularnie przez organy nadzoru finansowego tzw. stress testy, ukazujące podatność instytucji finansowych na upadek pokazują, że tak naprawdę w sektorze bankowym Europy i świata znaleźć można wiele innych wielkich instytucji finansowych znajdujących się w podobnej sytuacji.
Postawienie Deutsche Banku pod pręgierzem można więc odczytywać jako zagrywkę polityczną, mającą osiągnąć ściśle zamierzony skutek. Na rzecz takiej tezy świadczy, chociażby nagłe wejście aż 170 funkcjonariuszy frankfurckiej prokuratury do siedziby banku w celu zbadania nieprawidłowości finansowych powiązanych z aferą Panama Papers. Na dobrą sprawę ujawnione przez WikiLeaks dokumenty pozwoliłyby na wkroczenie organów ścigania do siedzib setek innych firm w całych Niemczech, lecz z pewnych względów uznano, by na celowniku znalazł się właśnie Deutsche Bank.
Haki na Trumpa
Jedną z możliwych przyczyn takiego obrotu spraw wydają się powiązania banku z rosyjskimi oligarchami, którzy mieli przy jego pomocy wyprowadzać ogromne sumy pieniędzy. Jak także wiadomo, wcześniej przez wiele lat klientem amerykańskiego oddziału Deutsche Banku był amerykański prezydent Donald Trump, który finansował w nim swoje przedsięwzięcia budowlane. Spore pożyczki w niemieckim banku brał także zięć prezydenta, Jared Kushner. Dla mediów wrogich Trumpowi te fakty stały się już powodem do spekulacji, iż tak naprawdę Deutsche Bank zapewniał przez lata platformę dla wspólnych interesów i inwestycji dla Trumpa i jego otoczenia oraz oligarchów związanych z Kremlem. Niektóre amerykańskie gazety stwierdziły już nawet wprost, że afera DB jest tak naprawdę aferą Donalda Trumpa.
Powiązanie kłopotów Deutsche Banku z osobą amerykańskiego prezydenta pozwala sądzić, że ostatnie wydarzenia związane z niemieckich finansowych gigantem stanowią tak naprawdę próbę upieczenia dwóch pieczeni na jednym ogniu. Targany kolejnymi skandalami oraz nieumiejący odzyskać pełnej płynności bank ma zostać przedstawiony w mediach jako powiązany z Kremlem i Trumpem, przez co jego likwidacja lub przejęcie znajdzie uzasadnienie w oczach opinii publicznej poprzez skojarzenie z „antyliberalnymi dyktatorami”. Akcje Deutsche Banku potaniały w ostatnim czasie w sposób dramatyczny (w ciągu ostatniego roku aż o 48 proc.) co pokazuje, że cały bank znalazł się pod ogromną presją. Pod wpływem kolejnych doniesień medialnych notowania spadają tak szybko, iż wedle wszelkiego prawdopodobieństwa przy okazji mogącej się niedługo dokonać fuzji, Deutsche Bank mógłby zostać przejęty nawet przez dużo mniejszy bank. Niewykluczone, że o możliwie jak największy spadek wartości dba jego przyszły kupiec.
Fuzja na horyzoncie
Z perspektywy niemieckiej najkorzystniejsze byłoby przejęcie Deutsche Banku przez ustępujący mu przez wiele lat Commerzbank. W portfelu inwestycyjnym giganta jest bowiem zbyt wiele cennych aktywów. Począwszy od 2009 roku, kiedy Europejski Bank Centralny w odpowiedzi na kryzys uruchomił program tzw. luzowania ilościowego (tzw. quantitative easing), Deutsche Bank stał się jednym z jego kluczowych beneficjentów. Tak ogromny zastrzyk finansowy miał wyrwać europejską gospodarkę z marazmu i polepszyć kondycję zarówno europejskich korporacji, jak i banków. Szacuje się, że obecnie suma bilansowa instrumentów pochodnych Deutsche Banku to nawet 48 bilionów euro, czyli trzy razy więcej niż PKB całej Unii Europejskiej.
Coraz niższa wycena banku nie zmienia więc faktu, że stanowi on kluczowy element finansowej układanki nie tylko Niemiec i Europy, ale całego świata. Ewentualne przejęcie Deutsche Banku przez inny bank będzie stanowiło symboliczny koniec pewnej epoki, w której czasie Niemcy parły do uzyskania znaczącej roli w świecie. Instytucja, założona z okazji zjednoczenia Niemiec w 1870 roku miała być pierwotnie światowym liderem, lecz przegrane dwie wojny światowe zniweczyły te zamysły. Wielkie odrodzenie dokonało się po 1990 roku oraz wprowadzeniu strefy euro. Największy niemiecki bank miał decydować o sile sektora bankowego Unii Europejskiej, lecz jego kondycja wyraźnie osłabła wraz z problemami, jakie spotkały całą Unię. Wejście na nowojorską giełdę w 2001 roku miało zapewnić status globalnego potentata, tymczasem ostatnie lata przynoszą jedynie redukcję etatów oraz kolejne, wynoszące łącznie już 18 mld dolarów kary.
Szefostwo Deutsche Banku jeszcze niedawno liczyło, że po Brexicie wielkie banki przeniosą się z Londynu do Frankfurtu i wzmocnią tym samym unijny rynek finansowy, ale w tej chwili bardziej prawdopodobne jest to, że przed opuszczeniem Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię największy niemiecki bank zostanie przejęty. Obecne problemy Deutsche Banku są tym większe, że coraz więcej faktów wskazuje także na jego udział w skandalu Danske Banku, którego oddział w Estonii miał przetransferować łącznie aż 230 mld dolarów pochodzących z Rosji i byłych republik radzieckich. W pranie brudnych pieniędzy zaangażowany miał być m.in. Deutsche Bank i Bank of America. Mając na uwadze skalę kłopotów, z jakimi mierzy się największy bank naszego zachodniego sąsiada, nie przestaje zdumiewać to, jak niewiele uwagi całej sprawie poświęcają polskie media. Wiele z nich należy do niemieckich udziałowców, co częściowo tłumaczy sytuację, jednakże skala nadużyć oraz ujawnione powiązania z rosyjskimi oligarchami powinny zwrócić uwagę opinii publicznej w zdecydowanie większym stopniu niż do tej pory. Po cichu mówi się nawet, że upadek Deutsche Banku może oznaczać początek kolejnego kryzysu finansowego.