4 C
Warszawa
środa, 25 grudnia 2024

Sąd nad Renault

Japońscy śledczy postawili prezesowi Renault nowe zarzuty. W wyniku afery z francuskiego koncernu odchodzą kolejne osoby.

11 stycznia Carlos Ghosn, prezes Renault, a do niedawna szef sojuszu Nissan Renault, usłyszał kolejne zarzuty. Aresztowany pod koniec 2018 roku prezes oskarżany jest m.in. o ukrywanie części zarobków w okresie 2010–2015, przetransferowanie na Nissana strat poniesionych na prywatnych inwestycjach i ukrycia części wynagrodzenia (w wysokości 31 mln euro w latach 2015–2018) w Nissanie. Grozi mu do 10 lat więzienia. Jednak afera może okazać się znacznie szersza, bo śledczy badają działania koncernu i jego szefa w innych państwach. Kryzys we francuskiej firmie zaczyna zbierać coraz większe żniwo. Nagle z pracy dla Francuzów zrezygnował członek kierownictwa Nissana José Munoz, a pod lupę trafiły dziwne płatności dla współpracownicy prezesa w Renault.

Burzliwy listopad
Ghosn został aresztowany 19 listopada. Razem z nim zatrzymany został jego współpracownik, Greg Kelly, który jednak został zwolniony za kaucją (630 tys. dolarów) 25 grudnia. Od chwili aresztowania Ghosn, który od 1999 roku kierował sojuszem Renault-Nissan-Mitsubishi, stracił kierownicze stanowiska w obu japońskich koncernach (już 22 listopada w Nissanie, a kilka dni później w Mitsubishi).

– W skład wielkiego Aliansu koncernów Renault, Nissan i Mitsubishi wchodzą następujące marki samochodowe: Renault, Nissan, Mitsubishi, Dacia, Renault-Samsung, Łada, Alpine, Infiniti i Datsun. W 2017 roku wszystkie sprzedały 10,6 mln aut (1 na 9 na świecie). W pierwszej połowie 2018 roku firmy członkowskie sprzedały już w sumie blisko 5,54 mln samochodów osobowych na świecie – więcej niż Toyota i Grupa Volkswagen. Najważniejszymi rynkami zbytu są: Chiny, USA, Francja, Japonia i Rosja – wyliczał red. Krzysztof Słomski z magazynu „Auto Świat”. Aresztowanie Francuza (urodzonego w Libanie i wychowującego się w Brazylii) było pokłosiem wielomiesięcznego śledztwa w Nissanie. Pierwszymi zarzutami, jakie usłyszał prezes Renault od japońskich śledczych, było wieloletnie zaniżanie dochodów w rocznych sprawozdaniach. Japońska prokuratura uważa, że Ghosn od 2011 roku ukrył połowę rzeczywistych kwot wynagrodzeń (to samo zarzucono Kelly’emu). Kolejnym zarzutem dla Ghosna było nieprawidłowe wykorzystywanie majątku Nissana do celów osobistych. Kelly miał mu w tym pomagać. Po wyjściu sprawy na jaw dyrektor generalny Nissan Motor Company, Hiroto Saikawa, zaproponował zarządowi natychmiastowe usunięcie Ghosna ze stanowiska prezesa i dyrektora reprezentacyjnego oraz usunięcie Grega Kelly’ego ze stanowiska dyrektora reprezentacyjnego.

Z kolei prezes Mitsubishi Osamu Masuko powiedział wprost: – Chociaż w tej chwili mamy szefów na czele dwóch firm wchodzących w skład aliansu, to szefa Renaulta nie ma. – Na tym etapie Rada Administrująca nie może wypowiedzieć się na temat zarzutów przeciwko Carlosowi Ghosnowi, na które może powoływać się Nissan i japoński wymiar sprawiedliwości – informowały w listopadzie władze Renault, jednocześnie mianując Thierry’ego Bollorégo na tymczasowego zastępcę prezesa.

Francja w tarapatach
– Powiązania kapitałowe w sojuszu są dość skomplikowane. Renault posiada 43,4 proc. udziałów w Nissanie, Nissan 15 proc. w Renaulcie (ale bez prawa głosu) oraz 34 proc. w Mitsubishi. Dodatkowo jeszcze francuskie państwo posiada 19,2 proc. w Renaulcie, czyli jest również właścicielem Nissana. Awantura o Ghosna odbiła się na notowaniach wszystkich trzech firm. Akcje Renaulta straciły we wtorek 4,8 proc., Nissana 5,45 proc., a Mitsubishi 6,85 proc. – wylicza red. Danuta Walewska z „Rzeczpospolitej”. To sprawia, że afera Renault uderza również we francuski skarb państwa. Dlatego francuscy politycy i władze od wybuchu afery broniły Ghosna. 10 grudnia Ghosn oraz Kelly zostali formalnie oskarżeni o celowe zaniżanie w sprawozdaniach finansowych wynagrodzenia Ghosna na kwotę 44,5 mln dolarów w okresie do marca 2015 roku. Dokumenty z zaniżonymi dochodami Ghosna były zgłaszane m.in. japońskiej giełdzie papierów wartościowych. Agencja Kyodo podsumowała, że łącznie Ghosn jest podejrzany o zatajenie wynagrodzenia w wysokości ok. 80 mln dolarów. Według japońskiej agencji w trakcie przesłuchania Ghosn przyznał, że w sprawozdaniach nie zamieszczono całego wynagrodzenia, broniąc się, iż nie było to konieczne… ponieważ nie ustalono, ile otrzyma, przechodząc na emeryturę.

– Tymczasem prokuratura dysponuje podpisanymi przez Ghosna dokumentami, w których odprawa emerytalna byłego już prezesa została wskazana – zauważyła agencja Kyodo. Co więcej – Ghosn miał również zeznać, że nie informował o pełnej wysokości swojej pensji, by nie demotywować pracowników koncernu.

Nowe fakty, nowe zarzuty
– W podłożu tej afery stoją wielkie nieporozumienia w samym aliansie. Saikawa, który teraz kreuje się na trybuna ludowego, od dłuższego czasu budował front oporu przeciwko pełnemu połączeniu aktywów Nissana i Renaulta i był w otwartym konflikcie z Ghosnem. Z nieoficjalnych informacji pochodzących ze źródeł w Tokio wynika, że Ghosn chciał w krótkim czasie pozbyć się Saikawy, a pretekstem miały być głębokie zmiany w japońskiej części koncernu. Przygotowania zaczęły się już na początku listopada, a zmiany personalne szykowane były na wiosnę 2019. Oficjalnie powodem miały być wiek Saikawy, który skończył już 65 lat (Ghosn ma 64) oraz niesatysfakcjonujące wyniki finansowe Nissana – przekonuje red. Danuta Wawelska. W grudniu japońskie media opisywały, że Nissan zapłacił miliardy jenów za zakup i remont domów Ghosna w Rio de Janeiro, Bejrucie, Paryżu i Amsterdamie. Z kolei dziennik „Yomiuri” ujawnił, że Nissan od lat płacił 100 tys. dolarów rocznie siostrze Ghosna za fikcyjną działalność doradczą. Jak relacjonowała ustalenia prokuratury „Gazeta Wyborcza”, w 2008 roku Ghosn miał przerzucić na Nissana ok. 16 mln dolarów strat na swoich prywatnych inwestycjach, manipulując kontraktami „wymiany”.

– Ghosn miał też zarobić na transferze 14,7 mln dolarów przez Nissana do spółki, która umożliwiła tę manipulację kontraktami – zauważył red. Andrzej Kublik. Według japońskiej stacji NHK właścicielem tej spółki jest znajomy Ghosna z Arabii Saudyjskiej. 11 stycznia Ghosn usłyszał kolejne zarzuty. Wśród nich naruszenie zaufania w związku z przetransferowaniem na Nissana strat poniesionych na prywatnych inwestycjach. Innym zarzutem było ukrycie części wynagrodzenia w Nissanie w latach 2015–2018 (ok. 31 mln euro). Agencja Reuters ujawniła, że współpracownica Ghosna – francusko-irańska prawniczka Mouna Sepehri dostała 500 tys. euro dodatkowego wynagrodzenia od holenderskiej spółki nadzorującej sojusz Renault z Nissanem. Decyzję w tej sprawie w 2013 roku miał podjąć Ghosn i Greg Kelly. Po wyjściu na jaw kolejnych informacji nt. Ghosna i jego otoczenia z pracy w Nissanie zrezygnował José Munez. Munez to bliski współpracownik Ghosna, odpowiadał za wyniki koncernu. Teraz Nissan bada podejmowane przez niego decyzje – m.in. dotyczącą umów z amerykańskimi dilerami oraz kontrakty z dostawcami części samochodowych i usług.

Japoński koncern sprawdza też, dlaczego Ghosn w 2008 roku osobiście interweniował w sprawie przyznania praw do dystrybucji aut Nissana w Indiach firmie, mającej dość skromne doświadczenie. Pod lupę trafiły też m.in. zatwierdzane przez Ghosna umowy dot. dystrybucji na Bliskim Wschodzie, a nawet umowy z firmami ochroniarskimi. 14 stycznia dziennik „Les Echos” ujawnił, że Ghosn otrzymał w 2018 roku 7 mln euro od holenderskiego holdingu Nissana i Mitsubishi – bez wiedzy pozostałych dyrektorów holdingu. Co ciekawe – według francuskiego dziennika „Liberation” Ghosn w 2012 roku formalnie zmienił swój stały pobyt z Francji do Holandii – miało to umożliwić mu uniknięcie zapłacenia podatku dla najbogatszych Francuzów. Na początku bieżącego tygodnia japoński sąd odrzucił wniosek obrońców Ghosna o zwolnienie za kaucją. Prezes Renault w areszcie spędzić może nawet pół roku.

FMC27news