Rynek gamingowy wciąż rośnie i nic nie wskazuje na to, by coś miało się zmienić.
Firmy przystosowują się do nowej rzeczywistości. Powstają agencje PR specjalizujące się w e-sporcie, e-sportowe agencje marketingowe, a nawet bary i kluby. Zmienia się też szkolnictwo – coraz częściej słyszymy o klasach o profilu e-sportowym. Czy zmieni się również CSR?
E-sport to nie tylko dyscypliny sportowe przeniesione do świata wirtualnego (FIFA, MBA). To także rozgrywki League of Legends, Star-Craft, Counter-Strike itd. Sceptycy wskazują na nieprawidłowości rozwojowe i edukacyjne młodzieży spędzającej zbyt dużo czasu przed komputerem. Entuzjaści – grają dalej. A rynek się powiększa o nową branżę. Naturalnie związani z e-sportem są producenci gier i sprzętu komputerowego. Jednak już od dłuższego czasu rynkiem interesują się też tzw. marki nieendemiczne. I nic dziwnego, wszak e-sport to przede wszystkim młodzież, czyli potencjalni klienci, których można już teraz zainteresować ofertą. Świetnym przykładem jest marka P&G, producent m.in. maszynek Gillette. Na katowickim IEM-e, czyli największej imprezie gamingowej w naszej części Europy, rozdawano jednorazowe maszynki do golenia. Zważywszy na to, że większość uczestników imprezy była w wieku, gdy czas zacząć interesować się sprzętem do golenia – akcja promocyjna Gillette była marketingowym sukcesem. Zainteresowanych znalezieniem się na rynku jest coraz więcej. Zarówno potencjalnych sponsorów, jak i usługodawców, którzy dostosowują swoje produkty do nowej rzeczywistości. Ważne, aby wśród nich nie zabrakło specjalistów od CSR. Odpowiedzialny rozwój e-sportu to dzisiaj kluczowa kwestia. W grę wchodzi bowiem przyszłe pokolenie. Chociaż dzisiaj zawodnikom e-sportowym daleko do popularności piłkarzy, to w przyszłości dystans będzie się tylko zmniejszał. Według szacunkowych danych wartość całego rynku e-sportowego w 2020 roku osiągnie 1,5 mld dolarów. To spory tort do podziału. Ważne, aby już teraz dzielić go odpowiedzialnie.