Jak wypocząć i nie stracić pieniędzy
Skoro padają giganci z taką marką i taką tradycją, to czy wykupywanie wycieczek w biurach turystycznych ma jeszcze sens?
W poniedziałek 21 września ogłosiła upadłość najstarsza i jedna z największych na świecie firm turystycznych: Thomas Cook. W tym momencie na przysłowiowym lodzie (chociaż w rzeczywistości raczej w tropikach) zostało 600 tys. turystów. Cztery dni później w ślad Cooka poszedł blisko z nim współpracujący polski oddział firmy Neckerman (będący spółką zależną od grupy Thomas Cook). W tym przypadku kłopot miało 3,6 tys. Polaków znajdujących się na wykupionych wcześniej wakacjach. Problem jest jednak znacznie większy, bo wakacje z Neckermanem planowało ok. 14 tys. osób. Wakacje i pieniądze stracili także Polacy wykupujący wakacje za pośrednictwem Thomasa Cooka. W najlepszej sytuacji byli ci, którzy kupili wycieczki oferowane przez Thomasa Cooka w jego brytyjskiej centrali.
„Klienci ci będą mieli zapewniony lot powrotny do Wielkiej Brytanii w ramach standardowych działań gwarancyjnych, uruchomionych przez firmę Thomas Cook we współpracy z instytucjami brytyjskimi” – wyjaśniło polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Są oni bowiem objęci systemem zabezpieczenia finansowego ATOL, którego gwarantem jest brytyjski rząd. Mają nawet szansę starać się o zwrot dodatkowo poniesionych wydatków. Pozostali nie dość, że stracili wakacje, to jeszcze muszą ponosić dodatkowe koszty związane z powrotem do Polski.
Branża niskich marż i wysokiego ryzyka
Możliwość porównywania cen i ofert biur podróży, a także samodzielnych wyjazdów sprawiła, że branża zorganizowanego wypoczynku stała się jednym z najbardziej konkurencyjnych biznesów. A jak wiadomo tam, gdzie współzawodnictwo jest silne, profity są niewielkie. Cały sektor pracuje więc na bardzo niewielkich zyskach. Sposób jego finansowania porównywany jest zaś do piramid finansowych. Po prostu turyści płacący za wakacje mające się odbyć za kilka miesięcy finansują bieżącą działalność firmy. Dlatego, gdy dochodzi do katastrofy finansowej, nie bardzo jest jak odzyskać pieniądze. Stąd też klienci Neckermann Polska zostali potraktowani jak zakładnicy, dzięki którym hotele czy przewoźnicy będą mogli odzyskać należne pieniądze. Oburzenie z tego powodu wyraziła Polska Izba Turystyki, co bynajmniej nie poprawiło sytuacji niefortunnych turystów, którzy zostali wyrzuceni z hotelu lub w asyście policji musieli jeszcze raz płacić za wykupiony wcześniej wypoczynek.
„ Polska Izba Turystyki uważa takie działania za skandaliczne i niezgodne z prawem. Skoro – jak twierdzi Neckermann – wszystkie hotele miały zawarte z biurem kontrakty, na mocy których płatności miały być regulowane na 60 dni po powrocie klienta do kraju, zatem próby wymuszenia tych płatności od turystów były nielegalne także w świetle istniejących umów” – napisano w specjalnym oświadczeniu.
Z oburzenia niewiele jednak wynika dla klientów, którzy musieli nagle zmierzyć się z właścicielami hoteli wspieranymi dodatkowo przez stróżów prawa. Takie sytuacje miały miejsce w Turcji i na Majorce. W Polsce od trzech lat działa Turystyczny Fundusz Gwarancyjny. Dzięki niemu klienci upadłych biur (a także ci, którym skrócono wyjazd) będą mogli liczyć na zwrot poniesionych kosztów. Nikt jednak nie zwróci zmarnowanego urlopu. Warto pamiętać, że te zabezpieczenia nie dotyczą wyjazdów organizowanych przez firmy, które nie są zarejestrowane jako organizator turystyki. Decydując się na wykupienie wycieczki w biurze podróży trzeba więc sprawdzić w Polskiej Izbie Turystyki, czy dane biuro odprowadza obowiązkowe składki na wypadek upadłości do Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego i czy samo jest ubezpieczone.
Profilaktyczne myślenie
Kłopoty Thomasa Cooka można było przewidzieć. Już w maju pojawiły się informacje, że ta firma odnotowała 1,5 mld funtów (ok. 7,5 mld zł!) strat. Jedną z przyczyn jej bankructwa była niepewność wynikająca z politycznych konsekwencji brexitu. Ludzie zwyczajnie mniej chętnie wyjeżdżali na zagraniczne wakacje, nie wiedząc, czym skończy się całe zamieszanie, związane z wyjściem Wielkiej Brytanii z UE. Dodatkowym czynnikiem „dobijającym” Thomasa Cooka okazała się… pogoda. Fala upałów na Wyspach skutecznie zniechęcała do szukania ich w tropikach. Już w 2011 r. Thomas Cook miał podobne problemy. Wówczas uratowała go pożyczka od grupy banków, z Royal Bank of Scotland na czele.
Dlaczego tym razem nikt nie pośpieszył z pomocą? Powód jest prozaiczny: biznes Thomasa Cooka nie rokuje zysków. Jak zwrócił uwagę jeden z komentatorów BBC, firma prowadziła analogowy biznes w cyfrowym świecie. Bankructwo Thomasa Cooka odbije się nie tylko na firmach należących do tej grupy, ale także jej kontrahentach. Poszkodowanych będzie tysiące przedsiębiorstw, właścicieli hoteli, a także przewoźników. Sytuacja na rynku jest taka, że pewność, że nie będziemy ofiarami przykrych niespodzianek, uzyskamy tylko wtedy, gdy urlop wykupimy i zaplanujemy sami. Postępuje tak coraz więcej ludzi na całym świecie, dokładając się do kłopotów branży turystycznej. To także była jedna z przyczyn kłopotów Thomasa Cooka. Tylko w Polsce w tym roku aż sześciu na dziesięciu rodaków wybrało się na wyjazd zorganizowany samemu, przy pomocy internetu. Branża turystyczna w naszym kraju może się jednak pocieszać, że Polacy zasadniczo zaczęli dużo podróżować i w liczbach bezwzględnych liczba osób korzystających z usług firm turystycznych ciągle rośnie.