2.7 C
Warszawa
poniedziałek, 23 grudnia 2024

Koniecznie przeczytaj

Polskie okręty w polskich stoczniach!

Marynarka Wojenna

W zeszłym tygodniu prezydenci Polski i USA podpisali deklarację o zwiększeniu wojskowej obecności Amerykanów w naszym kraju. Trzeba docenić znaczenie – przede wszystkim polityczne – tego dokumentu, chociaż na sfinalizowanie ciepłych słów trzeba będzie jeszcze poczekać. Ale cóż nam nawet po sporym kontyngencie wojsk USA, jeżeli sami nie będziemy się w stanie obronić. Tymczasem, jak przekonuje Instytut Jagielloński, nasza Marynarka Wojenna wciąż znajduje się w opłakanym stanie.

Kiedy Andrzej Duda kończył swą wizytę za Oceanem, Instytut Jagielloński wydał stanowisko, w którym zwrócił uwagę na fakt, że nasz jedyny okręt podwodny z potencjałem – ORP Orzeł – stoi unieruchomiony w porcie. Stocznia Marynarki Wojennej zaoferowała jego naprawę, lecz resort obrony nie podjął jeszcze decyzji. Polski okręt remontowany w polskiej stoczni – jestem może laikiem, jeśli chodzi o arkana obronności, ale to chyba dobrze, że możemy wykorzystać potencjał naszych zakładów? Ekspert Instytutu Jagiellońskiego, dr Łukasz Kister podkreśla, że kolejnym krokiem po przywróceniu do służby „Orła” powinien być zakup bądź wynajęcie tymczasowego okrętu podwodnego na kilka lat, zaś później budowa nowych jednostek w polskich stoczniach.

Można zatem, zdaniem think tanku, pogodzić dwa priorytety. Jeden to odbudowa polskiej floty wojennej, która teraz w zasadzie nie istnieje. Dwie czterdziestoletnie (tak!) fregaty i liczące sobie tyleż lat śmigłowce to raczej eksponaty muzealne. Drugim jest wprzęgnięcie do tego zadania polskich zakładów. To, co da się zrobić w kraju, róbmy w kraju, przy współpracy ze sprawdzonymi koncernami zagranicznymi, które dostarczą nam odpowiednie technologie. Politycy, na co dzień obrzucający się zapamiętale błotem, potrafią być w swoich czynach konsekwentni. Na przykład w odwlekaniu na święty nigdy decyzji o zakupie bądź budowie nowych jednostek podwodnych. Teraz mówi się o okresie po 2023 roku. Czyżby chciano poczekać, aż fregatom i śmigłowcom stuknie pięćdziesiątka? Wedle Instytutu Jagiellońskiego, jeżeli przetarg ruszyłby w roku 2023 i przebiegł gładko, to okręt wejdzie do służby co najmniej po dekadzie.

Polska słynęła kiedyś z przemysłu obronnego. Nasze zakłady eksportowały (jeszcze w latach dziewięćdziesiątych!) sprzęt do wielu krajów świata. Dzisiaj to nikły cień dawnej potęgi. Tym bardziej irytuje to, iż kiedy istnieją możliwości ratowania resztek naszego potencjału, dania im realnego, ważnego dla Polski zadania – polityków ogarnia decyzyjny paraliż. Widzimy to my, ale widzą także nasi partnerzy z NATO. Lubimy mówić o pokaźnych kwotach przeznaczanych na wojsko, o wiarygodności. Wiarygodność to nie piękne deklaracje i obietnice, lecz realne działania. To nie tylko kupno amerykańskiego sprzętu, ale wykorzystanie możliwości polskich zakładów, polskich specjalistów i szans na zbudowanie partnerstwa ze światowymi liderami. I armia, i gospodarka na razie tracą.

Źródło: Natemat.pl

Najnowsze