Polska i islam
W 2050 r. co trzeci mieszkaniec Ziemi będzie muzułmaninem. Główne potęgi gospodarcze już dziś zwiększają produkcję na potrzeby wyznawców islamu. Rynki finansowe szykują dla nich koraniczną ofertę. Wszystko za sprawą ekonomicznego boomu o nazwie halal.
Raport „Globalna gospodarka islamska w latach 2018/2019” podkreśla fakt demograficznej eksplozji społeczności islamskiej. Dziś muzułmańska populacja liczy 1,8 mld osób. W 2050 r. będzie stanowiła 25 proc. mieszkańców planety, aby w kolejnym dziesięcioleciu wzrosnąć do 3 mld. Co trzeci z mieszkańców naszej planety będzie się więc modlił w meczecie. Przyrost naturalny ma konkretny wymiar ekonomiczny. Zgodnie z wynikami specjalnego badania Mastercard i Crescent Rating, w 2023 r. obroty muzułmańskiego sektora światowej gospodarki osiągną pułap 3 bln dol. Oczywiście mowa jedynie o certyfikowanej produkcji żywności. Jeśli dodać do tego przemysł farmaceutyczny, kosmetyczny, AGD, a przede wszystkim odzieżowy, to zdaniem tureckiego dziennikarza Musaba Turanu obroty islamskiej gospodarki już przekraczają 4 bln dolarów. A i to bez uwzględnienia sektora finansowego. Depozyty, instrumenty i inne operacje muzułmańskiej bankowości są szacowane na kolejne 1,5 bln dolarów. Nic dziwnego, skoro tylko papiery wartościowe zgromadzone w państwowych skarbcach monarchii Zatoki Perskiej są warte 3,8 bln dol., zajmując drugie miejsce na świecie po chińskich „oszczędnościach”.
Obrazu nowej potęgi gospodarczej świata dopełnia tegoroczna Halal Expo, czyli siódme już targi pod egidą Islamskiej Organizacji Współpracy, której członkami jest 57 państw. Wystawa to największa oferta towarów i usług, jakie globalizacja może zaoferować wspólnocie muzułmańskiej. Choć gospodarzem tegorocznej edycji Halal Expo jest Turcja, nad atrakcyjną ekspozycją pochyliła się brytyjska fi rma Discovery Events. Prezes zarządu Yunus Ete jest pod wrażeniem: „jak szybko rośnie muzułmańska populacja, a jeszcze bardziej islamska konsumpcja!”. Z jego danych wynika, że „gospodarka halal przyrasta rok do roku w postępie geometrycznym”. W 2023 r. osiągną 7 bln, „co znaczy, że biznes dla muzułmanów będzie formował kształt globalnego rynku”, wnioskuje Ete. Przykładem jest turecka oferta wypoczynkowa skierowana wyłącznie do współwyznawców. Zdaniem agencji informacyjnej Anadolu Ajansi, miejscowa halal turystyka rok temu wypracowała 15 mld dol. zysku, podczas gdy bilans 2019 r. zamknie się kwotą 30 mld dolarów, co potwierdzi wzrost o 100 proc. Muzułmańscy goście tureckich plaż pozostawiają gospodarzom 10 mld dol. rocznie. Dlaczego akurat tyle? Jak wykazało badanie Mastercard, islamscy turyści przeznaczają na urlopy średnio 1,4 tys. dol. podczas gdy amerykańscy lub europejscy goście równo tysiąc.
W 2018 r. Turcja z 35 tysiącami halal miejsc hotelowych przyjęła 7 mln współwyznawców. To mniej niż Arabia Saudyjska z 11 mln, ale więcej niż: Malezja, Tajlandia, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Katar. W sumie globalny sektor muzułmańskiej turystki przyciągnął 231 mln gości. Oczywiście pomnożonych przez 1,4 tys. dol. Perspektywy tylko tej gałęzi przemysłu są więc oszałamiające. Jeden z hotelarzy zwierzył się na łamach prasy: „W odległości czterech godzin lotu od tureckiej riwiery mieszka 400 mln naszych braci. Jeśli uda się nam zaprosić 10 proc., osiągniemy niebywały sukces gospodarczy”. Co ważne, te marzenia ukazały się na łamach „Yeni Safak”, bardzo konserwatywnego, wręcz islamistycznego tytułu, któremu jak najbardziej zależy na rozwoju kraju. Nic dziwnego, że w 2020 r. globalna halal turystyka ma osiągnąć wartość 300 mld dol.
A co powiedzieć o przemyśle kosmetycznym? Muzułmanki konsekwentnie zrywają ze stereotypem kobiet o twarzach zakrytych hidżabami. Też chcą być piękne, choćby tylko w domu. Jak ocenia magazyn „Vogue”, na beauty rynku pojawił się kolejny fenomen. Po trendzie ekologicznym i etycznym na podium wspięła się halal kosmetyka. A to oznacza, że największe firmy w branży postawiły na specjalne kolekcje dla muzułmanek. Wśród nich znaleźli się tacy potentaci jak Inglot, Estee Lauder czy Shiseido. W każdym razie muzułmanki wydały w biegłym roku 30 mld dol. na kosmetyki i środki higieny osobistej. Z myślą o nich powstała specjalna platforma zakupowa MuslimGirl. Według jej założycieli w 2025 r. kosmetyczne obroty wzrosną do wysokości 52 mld dol. Innym przykładem jest indonezyjski brend Wardah z ofertą dla muzułmanek-milenialsów. Lansuje wizerunek młodych, odpowiedzialnych wyznawczyń islamu, które nie rezygnując z religijnych nakazów, chcą złagodzić konserwatyzm charakterystyczny dla tej religii. Obie platformy są dziś warte ponad miliard dolarów każda, a jeszcze większe obroty cechują segment odzieżowy (241 mld dol.) rocznie. Pora zatem wyjaśnić, czym jest islamska gospodarka.
Prawa szariatu
Jeśli posłużyć się lapidarną definicją halal lub haalal, gospodarka to nic innego niż handel, usługi i produkcja, których zasady opierają się na religijnej interpretacji. Ponieważ święte księgi: Koran i Sunna nie oddzielają sacrum od profanum, nauczanie proroka Mahometa obejmuje całokształt życia każdego z wiernych. Od tego, co powinien jeść, przez ubiór, po naukę, obyczaje, prawo i szeroko rozumiane sposoby zarobkowania, włącznie z kwestiami własnościowymi i finansowymi. Prawa nadane przez Allaha są proste, sterując doczesnym życiem muzułmanów według nakazów, a raczej zachowań dopuszczalnych (halal) i zakazów. Bardziej skomplikowana jest interpretacja sur Koranu, nad którą różne szkoły filozoficzne pracowały wiekami. Jeśli chodzi o sferę gospodarczą, zabrania się: lichwy, inwestowania w przedsięwzięcia sprzeczne z nauczaniem (alkohol, produkcja, obróbka i spożywanie świniny, prostytucja, hazard), oszukiwania na jakości towarów, ukrywania informacji wpływających na swobodne kreowanie popytu i podaży oraz zmów cenowych.
Jednym ze współczesnych przykładów jest zakaz spożywania GMO, czyli genetycznie modyfikowanej żywności. Jak informuje „Forbes”, kanadyjskie rolnictwo zostało czasowo wykluczone z eksportu warzyw do krajów muzułmańskich. Za decyzją o restrykcjach stała metoda walki z gryzoniami. Otóż kanadyjscy uczeni w zapachowym środku odstraszającym zastosowali psi materiał genetyczny, a islam uważa psy za zwierzęta niekoraniczne, jeden z nich bowiem ugryzł proroka Mahometa. Tak nakazy religijne z VII w. naszej ery wpływają na realną gospodarkę XXI w.
Bardziej obrazowa jest kosmetyka. Koran dopuszcza upiększanie kobiet, jeśli środki, których używają, nie zawierają alkoholu i elementów pochodzenia zwierzęcego. A ponieważ islam interpretuje pojęcie zwierzęcia bardzo szeroko, reguły halal gospodarki zabraniają obrotu kosmetykami zawierającymi barwniki i wyciągi uzyskiwane z owadów. Za działania pożądane uważa się: dobroczynność na rzecz ubogich, utrzymywanie równowagi pomiędzy skąpstwem i rozrzutnością, dotrzymywanie umów i ich zawieranie w obecności świadków, odraczanie spłaty zadłużenia i, co ważne, podział ewentualnych strat pomiędzy pożyczkodawcę i pożyczkobiorcę. Tak czy inaczej, skutkiem mądrości pokoleń religijnych autorytetów jest specyficzna nauka o ekonomii i praktyczny model gospodarki, który jako jedna z niewielu kwestii nie dzieli, tylko łączy wrogie sobie sunnicką i szyicką szkołę islamu. Politycy z kolei mówią o trzeciej drodze rozwoju, pomiędzy socjalizmem i kapitalizmem. Szeroko rozumiany świat Zachodu uważa islamską gospodarkę poddaną wymogom szariatu za nieporozumienie. Stereotypowy pogląd mówi o populizmie, małej praktyczności wynikającej z priorytetu zachowania kulturowej tożsamości, a nie zdrowego rozsądku. Dla wiernych model islamskiej gospodarki jest tak idealny, jak doskonałe było nauczanie proroka, które zesłał bóg, a z Allahem się nie dyskutuje.
Nie warto jednak teoretyzować, najlepiej odwołać się do kolejnego przykładu, tym razem szariackich finansów. Al Hilal to bank z siedzibą w Kazachstanie, który operuje w posowieckich, muzułmańskich republikach Azji Środkowej. Należy do szariackiej grupy finansowej Abu Dhabi Commercial Bank. Prezes zarządu Gordon Haskings wyjaśnia, jakimi instrumentami dysponuje Al Hilal. „W zachodniej bankowości pieniądze robią pieniądze, czyli zarabia się na oprocentowaniu kredytów, depozytów i rachunków, czego zabrania halal. Natomiast my dokonujemy transakcji handlowych, oferując dobra naszym klientom, co nie jest możliwe w zachodniej bankowości”. Al Hilal nie daje więc pieniędzy, tylko kupuje mieszkanie lub samochód i oddaje klientowi na dogodnych warunkach spłaty. W cenę wchodzą koszty administracyjne wraz z zarobkiem banku. Sfinansowanie takich aspektów transakcji jak ubezpieczenie, koszty ratalne dzielą między siebie sprzedający i kupujący. Najostrzejsze przepisy religijne dotyczą jednak produkcji żywności. Może kanadyjski przykład wydaje się kuriozalny, ale w porównaniu z zasadami rytualnego uboju jest niewinną igraszką. Proces dopuszczenia farmy lub zakładu mięsnego jest długotrwały, skomplikowany i kosztowny. Zasady halal ściśle normują formę zabijania zwierząt, wykluczając elektryczność. „Tylko nóż i Koran” informuje portal Foodbay, dodając do kontrolowanych aspektów karmę, dokumentację techniczną, odległość pomiędzy budynkami ubojni i liniami produkcyjnymi, o przeszkoleniu religijnym pracowników nie wspominając.
Mimo obostrzeń, które wydają się nam niepraktyczne, o rynki krajów muzułmańskich trwa prawdziwa batalia. Także zachodni ekonomiści zmieniają zdanie na temat halal gospodarki. W 2008 r. ówczesny premier Gordon Brown polecał islamską hipotekę jako wzorcowy przykład godny naśladowania przez brytyjskie banki. Prognozami wzrostu muzułmańskiego sektora globalnej gospodarki zajmują się dziś najpoważniejsze firmy audytorskie. PwC i Ernst&Young utworzyły specjalne departamenty, które analizują tempo ekspansji halal w krajach europejskich, w których żyją milionowe skupiska muzułmanów. Od Niemiec i Francji po Rosję. Moskwa biła się w silnej konkurencji o prawo organizacji World Halal Day, który odbył się niedawno pod nazwą własną Volga Investment Summit, przyciągając wystawców z ponad 50 krajów oraz światowej klasy ekspertów. Rosji nie można się dziwić. Ma 25 mln milionów islamskich obywateli oraz 10 mln zarobkowych imigrantów z byłego ZSRR. „Mamy szansę zająć miejsce światowego lidera na rynkach halal”, tak brzmi informacja agencji TASS. A jakie miejsce zajmuje w tym biznesie Polska i czy w ogóle mamy szansę, aby zaistnieć na muzułmańskich rynkach?
Polska i islam
Roczniki statystyczne szacują polską społeczność muzułmańską na ok. 30 tys. osób. Jeśli więc na użytek rynku wewnętrznego rozwijać halal gospodarkę, to tylko w niszowym wydaniu z udziałem małego biznesu. Pozornie, bo naprawdę w grę wchodzi nieodległa już przyszłość naszego eksportu. Magazyn „Foreign Affaires” ocenia, że w kolejnych dziesięcioleciach o miejscu w światowej gospodarce zadecyduje rosnący lawinowo handel, w tym usługami. Polska ma w ręku atut etapu średniego rozwoju harmonicznie łączący umiarkowaną cenę wytwarzania przy bardzo dobrej jakości realnej produkcji. Drugim atutem jest położenie geograficznie blisko potencjalnych rynków zbytu w muzułmańskich regionach świata. Przewodniczący Polskiej Rady Muzułmanów mufti Tomasz Miśkiewicz powiedział w jednym z wywiadów, że rynki arabskie są dla naszej gospodarki bardzo perspektywiczne. Region Zatoki Perskiej ma ogromne zasoby finansowe i możliwości inwestycyjne. Korzystają na tym branże rolno-spożywcza i farmaceutyczna.
Możliwość uboju rytualnego od lat ciągnie w górę sprzedaż polskiej wołowiny. Gdy czasowo ograniczono prawo, straty wyniosły dwa miliardy złotych. Pozytywnym przykładem jest koncern Inglot, który ma mocną pozycję eksportera halal kosmetyków. Na rynku Dubaju czy w Azji Południowo-Wschodniej należy do potentatów. Chodzi nie tylko o kraje arabskie. Według „Foreign Affaires” o sukcesie w globalnej gospodarce zadecydują długie łańcuchy kooperacji. Taki potencjał ma z pewnością posowiecka Azja. Agencja Moody’s ocenia, że region WNP stanie się centrum halal gospodarki, co nastąpi w perspektywie najbliższych pięciu lat. Warszawa ze względu na strategię wschodnią jest zainteresowana wzmocnieniem obecności politycznej na obszarze b. ZR, której fundamentem mogą być ożywione kontakty gospodarcze z krajami muzułmańskimi. Azja Środkowa to przecież wrota do Chin, Pakistanu czy dalej Indonezji. Tymczasem z danych Islamskiej Organizacji Bezpieczeństwa Żywnościowego wynika, że głównymi eksporterami na rynki halal są Australia, Brazylia, Indie, USA i Nowa Zelandia, które dostarczają 78 proc. towarów spożywczych.
Oczywiście świat muzułmański jest gospodarczo niezrównoważony. Według analiz Islamskiej Organizacji Współpracy na 57 państw członkowskich aż 19 należy do słabo rozwiniętych, a 64 mln wyznawców Allaha cierpią głód. Niemniej jednak perspektywy wzbogacenia są oszałamiające i może warto skorzystać z instrumentów oferowanych przez islamską bankowość. Chodzi o obligacje, które przewidują wykup jeszcze niewyprodukowanej żywności po niezmiennych cenach. W zamian pojawią się w Polsce ogromne środki inwestycyjne, które przy odpowiednim wsparciu UE mogą się stać nowym motorem naszej produkcji rolno-spożywczej. Ponadto znany raport Adama Balcera „Polska, Islam, Europa. Pomost czy przedmurze?” przedstawił ciekawą perspektywę. Aby Polska została największym graczem politycznym i ekonomicznym w Europie Środkowej, niezbędna jest aktywizacja relacji z islamem. Zważywszy, że przyszłość będzie należała do silnych gospodarek średniej wielkości, kraje arabskie i poradzieckie państwa muzułmańskie staną się idealnymi partnerami.
Nie tylko w handlu, ale także w budowie relacji ekonomicznych i społecznych z rosnącymi jak grzyby po deszczu diasporami muzułmańskimi w Unii Europejskiej. Potrzeba tylko chęci oraz dobrej organizacji, a tej ostatniej brakuje. Kluczem powodzenia jest sprawna certyfikacja halal usług i produkcji, bez odpowiednich zgód nie da się bowiem zwiększyć wymiany handlowej. Nie ma co marzyć o zbudowaniu biznesowego zaufania. Rządy zachodnich potęg gospodarczych, ale także Rosji unifikują zasady prawne produkcji halal, usuwając kamienie biurokratyczne z drogi biznesu. Tym samym odpowiada świat islamski, który buduje standardy i ujednolica prawne normy współpracy gospodarczej. Tymczasem, jak mówią polscy przedsiębiorcy (a także muzułmanie), Polska jest wiecznie nieprzygotowana, spóźniona i pełna chaosu. Ważny jest także mentalny stosunek do muzułmanów i islamu; to elity kierując się względami wyborczymi kreują bowiem politykę otwarcia na islam lub izolacjonizmu. Zdaniem „Foreign Affaires” ten ostatni jest największym grzechem państw rozwiniętych, do których szlusuje Polska. Odcinanie napływu islamskich imigrantów hamuje rynki pracy, a przede wszystkim zaburza relacje handlowe z największym potencjalnie rynkiem zbytu oraz bogatymi odbiorcami. Oczywiście Polska powinna w tej mierze postępować zgodnie z zasadą halal wynikającą z Koranu. Wypracować złoty środek pomiędzy skąpstwem a rozrzutnością. W tym przypadku chodzi bardziej o równowagę między zyskami gospodarczymi i bezpieczeństwem.