11.1 C
Warszawa
czwartek, 3 października 2024

Powrót złodzieja

Po latach spadku przestępczości w Polsce następuje wyraźne nasilenie kradzieży z włamaniem.

“Nie boją się alarmów, hałasu ani psów. Grupa włamywaczy grasuje w rejonie Bemowa, Klaudyna i Starych Babic. Wchodzą do mieszkań, nawet gdy w środku są domownicy! Mieszkańcy są przerażeni, czują się bezsilni, domagają się liczniejszych policyjnych patroli” – pisał w październiku 2019 r. tabloid „Super Express”. Według dziennikarzy tylko w tym rejonie w ciągu trzech miesięcy agencje ochrony zarejestrowały 41 prób włamań. Przed grasującymi włamywaczami ostrzegały w tym samym czasie także lokalne portale na warszawskim Ursynowie. W tym wypadku złodzieje mieli własny patent: do mieszkań wchodzili przez balkon.

To niestety nie jest wyjątek dotyczący Warszawy, ale coraz częściej reguła. Powrót złodziei włamujących się do mieszkań i domów jest faktem. W 2018 r. wzrosła liczba kradzieży z włamaniem z 65,5 tys. do 66,5 tys. W roku 2019 zapisano jednak niechlubny rekord. W pierwszym półroczu odnotowano aż 39 tys. tego rodzaju przestępstw. Między styczniem a czerwcem 2019 r. najwięcej kradzieży zauważono w Warszawie i okolicy (7,9 tys.), na Dolnym Śląsku (7 tys.) i Śląsku (6 tys.). Największy wzrost procentowy kradzieży z włamaniem odnotowano w województwie lubuskim – wzrost o 40 proc. (łącznie 1,5 tys.) i w Wielkopolsce – wzrost o jedną trzecią do 2,9 tys. Włamania są coraz bardziej opłacalne, bo Polacy stają się coraz bogatszym społeczeństwem. W domach jest po prostu co kraść. Na dodatek lata spadającej przestępczości sprawiły, że staliśmy się nieostrożni.
„Mamy do czynienia z kumulacją towarów i przedmiotów. Coraz więcej jest luksusowych dóbr, są coraz droższe, więc przestępcy próbują to wykorzystać” – komentował rosnące statystyki przestępczości prof. Brunon Hołyst, kryminolog.

Brak więzi sąsiedzkich
Złodzieje wykorzystują fakt, iż na nowych osiedlach praktycznie nie istnieją relacje z osobami mieszkającymi w pobliżu. Ludzie żyją na tym samym piętrze całe lata i nie wiedzą, jak się nazywają ich sąsiedzi. Na przełomie lat 80. i 90., gdy była plaga kradzieży, najlepszym systemem alarmowym, skuteczniejszym niż policja, byli właśnie znajomi z własnego bloku. Dziś, gdy sporo osób wynajmuje mieszkania, obcy ludzie na osiedlu nie wzbudzają żadnego zainteresowania.
„Do znudzenia powtarzamy, że jeśli ktoś na kilka dni wyjeżdża, powinien zabezpieczyć wszelkie okna i drzwi najlepiej w atestowane i antywłamaniowe zamknięcia, ale elementem towarzyszącym wszelkim poradom jest »zaufany sąsiad«, któremu często na czas wyjazdu powierzamy swoje mienie, po to, żeby zajrzał do naszego mieszkania, włączył światło, wyjął ulotki ze skrzynki i drzwi, co może dawać przekonanie, że w mieszkaniu ktoś jest” – tłumaczył portalowi haloursynow.pl, Robert Koniuszy z mokotowskiej komendy policji.

W październiku 2019 r. doszło do kradzieży z włamaniem na jednym z poznańskich osiedli. Złodzieje uciekali z mieszkania przez balkon i tylko z powodu tych niecodziennych okoliczności świadkowie zareagowali… nagrywając złodziei smartfonami.
„Wydaje mi się, że nie można oczekiwać od ludzi, żeby reagowali w takiej sytuacji i ryzykowali własne zdrowie, ewentualnie życie, więc wydaje mi się, że ta reakcja nie wykracza poza pewne normy. Dostrzegałbym szereg mechanizmów związanych z tym, że my nie do końca wiemy, jak w takiej sytuacji reagować. Jeśli byłby jakiś schemat, który byłby zaproponowany i propagowany, pewnie ludzie by się w taki sposób zachowali” – komentował dr Marek Nowak z Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Dzięki nagraniom jeden ze złodziei został schwytany, drugi wciąż się ukrywa. Okazało się, że przez kilka miesięcy udało im się zgromadzić łup wartości około miliona złotych.

Polują na nieuwagę
Jedną z najpopularniejszych złodziejskich taktyk jest metoda na tzw. klamkę. Złodziej chodzi od mieszkania do mieszkania i sprawdza, które drzwi są otwarte. W podobny sposób rabusie poruszają się po zamkniętych garażach. Sprawdzają, czy ktoś czegoś nie zostawił w samochodzie. W ostateczności są w stanie zadowolić się nieprzypiętym rowerem. Brak dostępu na zamknięte osiedla bandyci rozwiązują banalnie prosto. Dzwonią jako roznosiciele ulotek. W końcu któryś z lokatorów otwiera im drzwi lub pojawia się osoba wychodząca. W wypadku domów jednorodzinnych złodzieje polują na niedomknięte lub uchylone okna. W ten sposób dochodzi do 8 na 10 włamań. Dla tego typu zabudowy duże znaczenie ma sezonowość. Złodzieje najczęściej prowadzą obserwację takich domów, czekając, aż jego właściciele wyjadą na wakacje lub święta.

Przezorny ubezpieczony
Na to, czy staniemy się obiektem ataku złodziei, nie mamy specjalnego wpływu. Możemy jednak utrudnić im zadanie, a także zabezpieczyć się przed skutkami kradzieży. Polisy chroniące mieszkania i domy posiada 6 na 10 Polaków. Zwykle polisy są kompleksowe i oprócz ubezpieczenia przed kradzieżą oferują (bardzo ważne i przydatne w blokach mieszkalnych) ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej na wypadek, gdyby np. pęknięta rura w naszym mieszkaniu doprowadziła do zniszczeń u sąsiadów. Znacznie częściej na ubezpieczenia decydują się mieszkańcy domów jednorodzinnych (prawie 80 proc. z nich ma ubezpieczenia). To z kolei pragmatyzm. Wolnostojące domy, nawet jak mają systemy alarmowe, są bardziej narażone na kradzieże niż mieszkania na zamkniętych osiedlach. Jeżeli ubezpieczamy mieszkanie, w pakiecie również można taniej ubezpieczyć garaż czy ruchomości jak rowery.

Warto także pomyśleć o dobrych zamkach i ukrytej kamerze w domu aktywowanej na czynnik ruchu. Kamery są dziś tak małe i tanie, że zakup i schowanie aktywowanej ruchem kamery nie jest specjalnie drogie i trudne. Koszt takiego urządzenia w wersji „luksusowej” wynosi kilkaset złotych, a nagranie w kolorze praktycznie zapewnia identyfikację złodziei. Niespecjalnie mogą oni bowiem po osiedlach paradować w kominiarkach. Dobrze też kupować zamki za granicą, które w Polsce nie są popularne. Złodzieje nie są dzięki temu obeznani z takimi zabezpieczeniami. Dobry zamek sprowadzony z zagranicy, który nie jest znany złodziejowi, jest praktycznie nie do sforsowania. Bardziej zaawansowane są drzwi np. otwierane na odcisk palca domowników. Są jednak wyraźnie droższe i wymagają stałego kontrolowania sprawności. Może się bowiem zdarzyć, że wyładowanie zamka sprawi, iż trzeba będzie go otwierać w sposób tradycyjny. Najlepszym zabezpieczeniem jest kombinacja wszystkich sposobów: dobre zamki, alarmy, ubezpieczenia, no i życzliwi sąsiedzi. Musi do nas dotrzeć, lepiej przed szkodą niż po, że bezpieczniej już było.

FMC27news