Jak były prezes Renault uciekł z Japonii i co zamierza ujawnić?
Carlos Ghosn w iście filmowym stylu uciekł z aresztu domowego w Japonii. W dostaniu się do Bejrutu pomogło mu dwóch byłych szpiegów, zespół muzyczny, firma przewożąca złoto dla Wenezueli i wielka skrzynia. Teraz były prezes Renault, oskarżony o przestępstwa finansowe, zapowiada odwet na japońskich menadżerach Nissana. Konferencję, na której chce przedstawić dokumenty o kulisach francusko-japońskiego koncernu, ma zorganizować już w styczniu.
Aresztowanie
Afera Carlosa Ghosna wybuchła 19 listopada 2018 roku. Wówczas to urodzony w Libanie i wychowujący się w Brazylii prezes Renault został zatrzymany w Tokio. Jego zatrzymanie, a następnie aresztowanie było efektem wielomiesięcznego śledztwa. Pierwszym zarzutem, jaki usłyszał, było wieloletnie zaniżanie dochodów w rocznych sprawozdaniach. Japońska prokuratura uważa, że twórca francusko-japońskiego sojuszu od 2011 roku ukrył połowę rzeczywistych kwot wynagrodzeń oraz wykorzystywał majątek Nissana do celów osobistych. Ghosn kierował sojuszem Renault-Nissan-Mitsubishi od 1999 roku. Gdy sprawą zajęły się media, dyrektor generalny Nissan Motor Company, Hiroto Saikawa, zawnioskowało natychmiastowe usunięcie Ghosna ze stanowiska prezesa i dyrektora reprezentacyjnego, który do końca listopada stracił kierownicze stanowiska w Nissanie i Mitsubishi.
Japończycy domagali się usunięcia z firm również Grega Kelly’ego, dyrektora reprezentacyjnego i zarazem najbliższego współpracownika Ghosna. Jemu z kolei prokuratura zarzuca pomoc w ukrywaniu rzeczywistych kwot wynagrodzeń oraz wykorzystywanie majątku Nissana do prywatnych celów. W przeciwieństwie do swojego szefa, Kelly opuścił areszt po wpłaceniu 630 tys. dolarów kaucji już 25 grudnia. Ghosn opuścił areszt w marcu 2019 po wpłaceniu prawie miliarda jenów kaucji (ok. 9 mln dolarów), a następnie został ponownie aresztowany w kwietniu 2019 roku. Po tym wydarzeniu nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy Nissana zdecydowało o odwołaniu Ghosna z rady dyrektorów. Wcześniej prawa do emerytury odmówiła mu rada dyrektorów Renault. Zatrzymanie w kwietniu 2019 roku było o tyle burzliwe, że z jednej strony japońscy śledczy postawili Ghosnowi nowe zarzuty, a z drugiej Ghosn zapowiedział konferencję prasową, na której miał się do, nich odnieść. Prokuratura twierdziła, że oddział Nissana w Zjednoczonych Emiratach Arabskich od grudnia 2015 roku do lipca 2018 roku zapłacił dystrybutorowi samochodów w Omanie 15 mln dolarów, z czego 5 mln dolarów miało trafić na konto kontrolowane rzekomo przez Ghosna.
Aresztowanie nastąpiło 4 kwietnia, dzień po tym, jak Ghosn wskazał datę swojej konferencji na 11 kwietnia. Po zatrzymaniu Ghosna 9 kwietnia w Internecie pojawiło się siedmiominutowe wideo, na którym były prezes odnosi się do zarzutów. Nagranie zostało sporządzone przed aresztowaniem, a za publikacją najpewniej stoją adwokaci Ghosna. Ghosn twierdził, że padł ofiarą spisku współpracowników z Nissana, a Japończycy bali się utracenia autonomii w przedsiębiorstwie, którego głównym udziałowcem jest francuski Renault. Jednak na nagraniu nie padają ich nazwiska. Adwokat Ghosna – mec. Junichiro Hironaka wyjaśnił, iż nazwiska usunięto ze ścieżki audio ze względów prawnych.
Wielka ucieczka
W końcu Japończycy pozwolili Ghosnowi na wpłacenie kaucji i Francuz trafił do aresztu domowego w Tokio. Proces miał ruszyć w kwietniu 2020 roku. W areszcie domowym Ghosn był pod stałą obserwacją, z zakazem wyjazdu z kraju i mocno ograniczonym dostępem do telefonu czy Internetu. Mimo to, lekceważąc także grożącą mu utratę kaucji w wysokości 14 mln dolarów, Ghosn uciekł z Japonii do Libanu pod koniec grudnia. Ucieczkę opisał „ The Wall Street Journal” kilka dni po tym, jak Ghosn oświadczył w Internecie, iż istotnie wymknął się Japończykom. W rejteradzie pomogli mu dwaj byli funkcjonariusze służb specjalnych, a obecnie eksperci pracujący dla prywatnej firmy zajmującej się bezpieczeństwem. Do domu Ghosna w Tokio przyszli jako członkowie grupy muzycznej, która miała zagrać koncert z okazji Nowego Roku. Po koncercie Ghosn schował się w dużym pudle, w którym wniesiono instrumenty. Wywiercono w nim otwory, dzięki którym mógł oddychać. Następnie przewieziono na lotnisko pod Osaką. Tam wniesiono je na pokład prywatnego odrzutowca firmy MJN Jet, który poleciał do Turcji. W dokumentach nie było śladu po tym, że przewozi Ghosna. O tym, że na pokładzie znajduje się dodatkowy pasażer, wiedział i przyznał się, po wszczęciu śledztwa przez turecką prokuraturę, pracownik MJN. Na lotnisku w Stambule czekał na niego kolejny samolot. Do Libanu Ghosn dostał się legalnie, korzystając ze swojego dowodu osobistego. Na miejscu pojechał do swojego domu w Bejrucie.
Skandal i groźby
– Jestem w Libanie i nie będę dłużej przetrzymywany jako zakładnik przez oszukańczy japoński system wymiaru sprawiedliwości, w którym domniemana jest wina, szerzy się dyskryminacja i w którym odmawia się podstawowych praw człowieka. (…) Nie uciekłem przed sprawiedliwością, uciekłem przed niesprawiedliwością i prześladowaniami politycznymi. Teraz mogę w końcu swobodnie komunikować się z mediami — oświadczył były szef Nissana. Ghosn o swojej ucieczce poinformował osobiście za pomocą portali społecznościowych. Wcześniej o jego pojawieniu się w Libanie rozpisywały się tamtejsze media. To wywołało furię Japończyków oraz Turcji, przez którą uciekł Ghosn. Turecka policja aresztowała siedem osób, w pilotów, którzy mieli pomóc mu w eskapadzie. Dwóch pracowników MJN zostało wyrzuconych z pracy. Władze MJN oświadczyły, że dwa z jej odrzutowców zostały wykorzystanie nielegalnie, a zarząd firmy nic o tym nie wiedział. Jeden z pracowników sfałszował dokumenty pokładowe tak, aby Ghosn mógł legalnie dostać się do Libanu. Jeden z samolotów był wyczarterowany na trasach z Dubaju do Osaki i z Osaki do Stambułu. Drugi ze Stambułu do Bejrutu. Do przesiadki Ghosna w Stambule miało dojść w strefie cargo, przeznaczonej do obsługiwania lotów towarowych.
Japońska państwowa telewizja NHK do końca utrzymywała, że Ghosn uciekł z domu, bo wynajęci przez Nissana ochroniarze przestali pilnować budynku. W styczniu Interpol wydał za Ghosnem list gończy. Jednak władze Libanu nie zamierzają go wydawać, bo po pierwsze Liban nie ma podpisanej umowy ekstradycyjnej z Japonią, a po drugie twierdzą, że biznesmen przekroczył granicę kraju legalnie, na podstawie francuskiego paszportu. Co ciekawe – wszystkie trzy paszporty Ghosna (libański, francuski i brazylijski) były w depozycie jego prawników. Prawnicy twierdzili, że o sprawie nic nie wiedzieli. Domysły mediów skierowały się ku żonie Ghosna – Carole.
– Twierdzenia mediów, że Carole i inni członkowie rodziny odgrywali rolę w moim wyjeździe z Japonii, są fałszywe i mylące. Sam zorganizowałem swój wyjazd – zdementował te doniesienia sam Ghosn w Internecie. Jednocześnie biznesmen zapowiedział, iż w styczniu zorganizuje konferencję prasową, na której udowodni swoją niewinność i przedstawi dowody na spisek japońskich menadżerów. Ta zapowiedź wywołała burzę na linii Paryż–Tokio. Jeżeli bowiem Ghosn ma dowody, o których mówi, to sojusz Nissan-Renault-Mitsubishi może upaść.