3.5 C
Warszawa
wtorek, 24 grudnia 2024

Roszczenia cesarskiej dynastii

Czy Hohenzollernowie zapłacą za niegdysiejsze związki z nazistami?

Ktoś, kto sądził, że tylko w Polsce toczone są gwałtowne debaty o zwrocie mienia zagrabionego po 1945 r., może odetchnąć z ulgą. W Niemczech właśnie rozpętała się prawdziwa burza związana z roszczeniami… królewskiej i cesarskiej rodziny Hohenzollernów.

Najbogatszy człowiek Niemiec
Kiedy po czterech latach morderczej wojny w 1918 r. rozsypywało się niemieckie cesarstwo, jego władca, Wilhelm II, mógł uchodzić za najbogatszego człowieka Niemiec. Udając się na emigrację do Holandii (dzięki czemu uniknął zresztą procesu za rozpętanie światowej katastrofy) ex-cesarz zabrał ze sobą ponad 60 wagonów kolejowych, w których przewieziono należące do monarchy meble, dzieła sztuki, porcelanę i rodowe srebra. Dodatkowo w Republice Weimarskiej Hohenzollernowie zatrzymali należące do nich zamki, pałace, wille i inne nieruchomości. W końcu jedynie w Brandenburgii i Prusach ta dynastia rządziła ponad 500 lat, miała więc czas się wzbogacić. Dojście nazistów do władzy w Niemczech w 1933 r. nie zmieniło tej sytuacji. Syn Wilhelma II, nieformalny następca tronu, książę Wilhelm musiał jednak (do czasu) pokazywać się publicznie u boku Adolfa Hitlera i udzielał poparcia dla nowej władzy. Co prawda już w 1934 r. wycofał się z wszelkiej działalności publicznej i nigdy nie wstąpił do NSDAP, jednak dziś jego potomkom być może przyjdzie zapłacić za okazywaną przez Wilhelma życzliwość dla narodowych socjalistów.

Georg Friedrich wchodzi na scenę
Przez dziesiątki powojennych lat Niemcy byli przekonani, że ich monarsza rodzina jest już tylko historyczną pamiątką. Tymczasem media ujawniły właśnie, że już od 2014 r. toczą się poufne rozmowy między władzami Brandenburgii a dzisiejszą głową rodziny, urodzonym w 1976 r. księciem Georgiem Friedrichem. Wywołało to burzę, Hohenzollernowie bowiem chcą nie tylko odszkodowania za majątek wywłaszczony przez komunistów i zrabowany przez Rosjan, ale i zwrotu dzieł sztuki, którymi dotychczas swobodnie dysponowały władze tego kraju związkowego. A lista przyprawia o zawrót głowy, bo chodzi m.in. o prace Lucasa Cranacha, Adolpha von Menzela, Friedricha Tischbeina i Karla Friedricha Schinkla. To dosłownie tysiące obrazów, rzeźb, porcelany, mebli, książek i dokumentów. Plus prawo do zamieszkania w pałacu Cecilienhof w Poczdamie, w którym obradowali uczestnicy konferencji w 1945 r. i gigantyczne odszkodowanie, liczone w setkach tysięcy euro. Roszczenie Georga Friedricha dotyczy przy tym wyłącznie mienia skonfiskowanego podczas okupacji sowieckiej i przez władze wschodnioniemieckie. Hohenzollernowie twierdzą, że w epoce powojennej stracili „zdecydowaną większość” swojego bogactwa. By wzmocnić siłę swoich argumentów prawnych, Hohenzollernowie zaczęli wycofywać od 2016 r. przedmioty, które wypożyczyli do muzeów, takich jak pałac Charlottenburg. Same negocjacje utknęły jednak w martwym punkcie. – Osiągnięto już granice tego, do czego można przekonać społeczeństwo – powiedział w 2019 r. w Bundestagu Christoph Martin Vogtherr, dyrektor generalny Stiftung Preußische Schlösser und Gärten Berlin-Brandenburg (Fundacji Pruskich Pałaców i Ogrodów).

Czy książę wspierał nazistów?
Wiele jednak wskazuje, że spór Hohenzollernów z Republiką Federalną rozstrzygnie… historia. Niemieckie gazety zaczęły przypominać niechlubne zdjęcia księcia Wilhelma w otoczeniu czołowych nazistów, na czele z Adolfem Hitlerem, bądź w mundurze członka nazistowskiej bojówki Sturmabteilung (SA). Jeśli niemiecki sąd dojdzie do przekonania, że książę Wilhelm czynnie wspierał nazistów i przyczynił się do zdobycia i umocnienia przez nich władzy, wtedy jego wnuk, książę Georg Friedrich nie mógłby liczyć na żadne odszkodowanie. Sęk w tym, że co do roli, jaką odegrał książę Wilhelm na początku lat 30. XX w., nie ma zgody wśród niemieckich historyków. Jak więc może o tym rozstrzygnąć sąd? Roszczenia Hohenzollernów wywołały także spór polityczny. Część posłów rządzącej chadecji byłaby skłonna uznać część żądań rodziny i znaleźć zadowalający obydwie strony kompromis, by nie narażać państwa na długi spór prawny, którego wynik byłby trudny do przewidzenia. Dla lewicy jednak takie rozwiązanie jest absolutnie nie do przyjęcia. Zieloni zaś twierdzą, że „nie może być mowy o rekompensatach dla pomocników Hitlera”. Jaki więc będzie los żądań stawianych przez Hohenzollernów? Jak zauważyła minister kultury Brandenburgii Manja Schüle, to ciągle otwarta kwestia. Władze zaś są w ścisłym kontakcie z rządem federalnym.

tp

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news