2.7 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia 2024

Szwedzki dramat

Najpopularniejszy na świecie serwis muzyczny – szwedzki Spotify szuka pieniędzy i walczy z gigantycznymi pozwami.

 Największy serwis muzyczny Spotify ma już 170 mln aktywnych użytkowników. Mimo to spółka od lat notuje straty, których apogeum miało miejsce w 2017 roku – 1,2 mld euro na minusie. Szukając inwestorów w styczniu br., Spotify złożyła dokumenty przed Amerykańską Komisją Papierów Wartościowych w celu dopuszczenia akcji do obrotu na nowojorskiej giełdzie. Giełdowy debiut rozczarował jednak inwestorów, a wyniki za pierwszy kwartał 2018 roku (1,36 mld euro przychodu, 169 mln euro straty netto) okazały się gorsze od prognoz analityków. W efekcie cena akcji spadła aż o 9 proc.

Szwedzi próbowali robić dobrą minę, chwaląc się, że liczba użytkowników, którzy zdecydowali się płacić abonament, wzrosła do 75 mln (mimo to firma wciąż ma problemy z użytkownikami, którzy korzystają z wersji premium serwisu, omijając płatności). Jednak największym problemem Szwedów są gigantyczne pozwy i kredyt, które mogą wykończyć przynoszący dotychczas straty serwis – ku uciesze konkurencji m.in. z Apple. Najpoważniejszym jest ten złożony przez amerykańską wytwórnię muzyczną Wixen. Jej prawnicy domagają się od Spotify aż 1,6 mld dolarów.

Nierentowna idea

Serwis strumieniujący muzykę Spotify stworzyli Daniel Ek i Martin Lorentzon ponad dekadę temu. Szwedzki start-up szybko zrewolucjonizował rynek muzyczny w sieci. W przeciwieństwie do np. produktów Apple oferował zarówno darmowy, jak i płatny dostęp do swojej bazy utworów. Użytkownicy otrzymywali legalny dostęp do całej bazy utworów i nie musieli kupować ich pojedynczo. Ponadto płacący użytkownicy otrzymywali możliwość pobierania utworów, by następnie odtwarzać je, nawet gdy nie mieli dostępu do Internetu. Ci, którzy nie chcieli płacić, również otrzymywali dostęp, jednak co kilkadziesiąt minut odtwarzana była krótka reklama. Serwis okazał się strzałem w dziesiątkę. Dość powiedzieć, że przyrost liczby użytkowników Spotify w 2017 wyniósł ok. 30 proc. w stosunku do roku poprzedniego. Liczba użytkowników opłacających abonament wzrosła o ok. 46 proc. w stosunku do roku 2016.

Dziś Spotify może pochwalić się ok. 170 mln użytkowników miesięcznie. Abonament płaci ok. 75 mln z nich (to dwa razy więcej niż liczba klientów analogicznego rozwiązania Apple). Jednak to właśnie możliwość słuchania muzyki bez opłat i brak pomysłu na spieniężenie pomysłu, stały się dla firmy poważnym problemem. Z jednej strony baza użytkowników rosła błyskawicznie, z drugiej wpływy z reklam i abonamentu były cały czas zbyt niskie, by pokrywać opłaty dla twórców, których utwory trafiały do bazy. Po czterech latach od startu Spotify miał stratę na poziomie 38 mln dolarów. Według wyników finansowych za rok 2017 Spotify miało 3,7 mld euro przychodu i aż 1,2 mld euro straty.

– 90 proc. z tego – 3,67 mld euro – Spotify zyskał od klientów opłacających abonament, a 0,42 mld euro ze sprzedaży reklam – wyjaśniał red. Przemysław Pająk z branżowego portalu SpidersWeb.pl. Do twórców i wytwórni trafia obecnie 79 proc. przychodów Spotify. Według red. Pająka winne sytuacji są niskie średnie przychody od użytkownika (w Polsce abonament wynosi niecałe 20 złotych).

– Przyjmuje się jednak, że średni przychód od płacącego użytkownika to właśnie 10 euro. To by oznaczało, że rocznie jeden użytkownik powinien przynosić Spotify 120 euro przychodu. Liczba opłacających abonament klientów wzrosła z 48 do 71 mln na koniec 2017 r. Nawet gdybyśmy przyjęli tę mniejszą liczbę za obowiązującą w całym roku, przychody powinny wynieść ok. 6 mld euro. De facto jest niewiele więcej niż połowa z tego – 3,7 mld euro. Średni miesięczny przychód od użytkownika wyniósł bowiem zaledwie 5,32 euro w 2017 r. Co więcej, jest znacznie niższy, niż w latach ubiegłych – dwa lata wcześniej Spotify zbierał średnio 6,84 euro od użytkownika – wylicza redaktor naczelny SpidersWeb.pl.

Kierunek giełda

Poszukiwanie zabezpieczenia na dalszy rozwój firmy zaowocowało wejściem Spotify na nowojorską giełdę. Debiut miał miejsce w kwietniu br. Premiera wzbudzała optymizm wśród inwestorów, a cena akcji pierwszego dnia po niej wzrosła o 13 proc. Tym samym szwedzka spółka osiągnęła rynkową wartość ok. 26,5 mld dolarów. Szybko okazało się, że radość właścicieli nie będzie trwać długo. Miesiąc po giełdowym debiucie opublikowano wyniki spółki za pierwszy kwartał 2018 roku, a cena akcji spadła o 9 proc. Według danych w raporcie za pierwszy kwartał, Spotify zanotowało 1,36 mld euro przychodu (to wzrost o 26 proc. w stosunku do analogicznego okresu rok wcześniej), co było wynikiem gorszym od przewidywań analityków z Wall Street. Szwedom nie udało się też wyjść na „zero”.

Mimo poprawy wyników strata operacyjna firmy wyniosła 41 mln euro (139 mln euro rok wcześniej), a strata netto 169 mln euro. Szwedzi próbowali ratować sytuację, przedstawiając wyniki rosnącej bazy użytkowników swojego serwisu. Liczba aktywnych użytkowników Spotify wzrosła bowiem do 170 mln (o 8 proc. w stosunki do końca 2017 roku), a według właścicieli firmy to nie koniec i liczba ta rosnąć będzie o 28-32 proc. rok do roku. Z kolei liczba użytkowników decydujących się płacić abonament wzrosła do 75 mln (wzrost o ok. 5 mln), a według prognoz firmy już niebawem przekroczy 80 mln. Część inwestorów i analityków zwróciła uwagę, że największa konkurencja Spotify – Apple i Amazon zaczyna doganiać Szwedów.

– Nie sądzę, żeby musiało być tak, że najlepsza firma przejmie cały rynek. Myślę, że obok siebie będą istnieć różne platformy i usługi, a poza tym – my wszyscy nadal działamy na rozwijającym się rynku – uspokajał prezes Spotify Daniel Ek. – Spotify nie rośnie tak szybko, jak Apple Music. Usługa Apple’a zmniejsza dystans do szwedzkiego serwisu w tempie 5 proc. na miesiąc. Jeśli to się utrzyma do końca tego roku, to Apple może już być liderem rynku streamingu muzyki – przekonuje redaktor naczelny SpidersWeb.pl.

Sądowe boje

Wielu obserwatorów zwróciło uwagę, że giełdowy debiut Szwedów zbiegł się w czasie z kolejnym, tym razem rekordowym, pozwem artysty, którego utwór trafi ł do serwisu. Gdy w styczniu pojawiła się wiadomość o rychłym wejściu Spotify na giełdę, media żyły informacją o pozwie Wixen Music Publishing przeciwko Szwedom. Wytwórnia oskarżyła Spotify o udostępnianie bez odpowiednich opłat i licencji niemal 10 784 utworów, m.in. takich gwiazd jak Neila Younga, The Doors czy Toma Petty’ego. Pozew trafi ł do sądu federalnego w Kalifornii 29 grudnia ub. roku. Wytwórnia domagała się 150 tys. dolarów rekompensaty za każdy utwór – łącznie ponad 1,6 mld dolarów. Co ciekawe – BBC informowała, że wytwórnia zaoferowała ugodę, według której rekompensata za każdy utwór wynosiłaby 4 tys. dolarów (łącznie ok. 43 mln dolarów). Tak spora różnica zaczęła wzbudzać podejrzenia dziennikarzy.

Nie był to jednak pierwszy przypadek, gdy szwedzka firma została pozwana przez artystę lub wytwórnię. Jak wyliczał red. Paweł Hekman z „Gazety Wyborczej”, tylko w 2017 roku Spotify otrzymała pozew zbiorowy na 200 mln dolarów (sprawa skończyła się ugodą na poziomie 43,4 mln dolarów), pozew od Boba Gaudio za dystrybuowanie jego piosenek bez pełnej licencji i wydawnictwa Bluewater Music Services Corporation. Przedstawiciele Bluewater twierdzili, że Spotify naruszyło prawa autorskie kilku tysięcy utworów i oczekiwało co najmniej 150 tys. dolarów rekompensaty za każdy z nich (co dawało łącznie z pozwem Gaudio kwotę ok. 345 mln dolarów). W 2016 roku przeciwko Spotify również wytoczono kilka pozwów, a sama firma zawarła m.in. ugodę opiewającą 30 mln dolarów z National Music Publishers Association.

Najnowsze