13.8 C
Warszawa
czwartek, 28 marca 2024

Polska ofensywa

Koniecznie przeczytaj

Polska przez lata słynęła z eksportu owoców (truskawki, jabłka) i mebli.

Teraz zaczyna być znana jako producent gier komputerowych, kosmetyków czy ubrań.

Japończycy słyną ze sprzedaży na świecie zaawansowanej elektroniki i niezawodnych aut, podobnie Niemcy. Francuzi kojarzą się z wykwintnym jedzeniem, winami, kosmetykami, modą, chociaż ich przemysł samochodowy także ma wielu fanów na świecie. Polska gospodarka przez lata kojarzyła się z eksportem nieprzetworzonej żywności (jabłek czy truskawek) czy też prostych mebli. Po cichu jednak kolejne sztafety polskich przedsiębiorców zaczęły się przebijać na światowe rynki. Gra komputerowa z Polski czy też polski kosmetyk zaczynają być takim samym komplementem jak japoński czy niemiecki samochód.

Polska dolina marzeń
Na rynku mebli Polska jest potęgą od dawna. Przez lata jednak byliśmy wykorzystywani jako dostawcy dla ogromnych światowych konsorcjów – np. szwedzkiej Ikei. W ostatnich latach polskie firmy wyprowadziły Polskę na czwarte miejsce wśród eksporterów na świecie. W takich branżach jak sprzedaż okien jesteśmy nawet światowym liderem, który w ostatnich latach zdetronizował Niemcy. Prawdziwą polską specjalizacją stał się jednak rynek gier komputerowych (i na konsole).

W tej branży w Unii Europejskiej ustępujemy tylko Holendrom. Za plecami zostawiliśmy Niemców i Hiszpanów, a np. Wielka Brytania ma pięć razy mniejszy przemysł gier komputerowych niż Polska. Polski eksport gier, konsoli i urządzeń do gier wideo w latach 2013–2018 wzrósł o 3810,5 proc. Tym samym Polska jest dziś czwartym co do wielkości eksporterem w tej branży na świecie. Na pierwszym miejscu są Chiny, ale wyprzedzamy także USA. Ta branża jest jedną z najszybciej rozwijających się na świecie. Średni roczny wzrost przekracza 15,5 proc. Rewolucja światowej gospodarki związana z epidemią koronawirusa zwiększy dynamikę tego ogromnego wzrostu (w końcu ludzie zaczęli jeszcze więcej przebywać w domach).

Symbolem nowej branży jest CD Projekt, spółki, która stworzyła grę „Wiedźmin” na podstawie prozy Andrzeja Sapkowskiego. To historia mutanta, najemnika, który specjalizuje się w zabijaniu potworów w fantastycznym świecie przypominającym ten stworzony przez Johna R. R. Tolkiena w kultowym „Władcy Pierścieni”. Było coś symbolicznego w fakcie, że na początku kwietnia br. CD Projektu stał się najcenniejszą spółką warszawskiej giełdzie, wycenioną na ponad 27,6 mld zł. Dość powiedzieć, że tylko sprzedaż samej serii gry „Wiedźmin” do USA stanowi aż 4 proc. polskiego eksportu. Na tegoroczną premierę „Cyberpunk 2077” CD Projekt, w której wziął udział hollywoodzki gwiazdor Keanu Reeves (znany najbardziej z roli Neo w serii filmów „MATRIX”) czy „Dying Light 2” Techlandu fani na całym świecie czekają jak na premiery hollywoodzkich hitów. Producentów gier w Polsce zaczyna być tak dużo, że ten fenomen zaczyna być nazywany „Doliną Marzeń” na wzór amerykańskiej „Krzemowej doliny” (ang. Silicon Valley) w Kalifornii, gdzie na przełomie lat 60. i 70. powstały dziesiątki firm, które zmieniły oblicze amerykańskiej i światowej gospodarki.

Polska uroda O tym, że nasz kraj kojarzy się na świecie z urodą Polek, wiadomo od kilku dekad. Gdy upadł PRL i otworzono granice, zamożni mężczyźni z krajów zachodnich (Amerykanie, Niemcy) właśnie z tego powodu szukali w Polsce żon. Gdy zachłyśnięcie się Zachodem i jego bogactwami minęło, a obywatele bogatych krajów przestali być postrzegani w Polsce jako istoty półboskie, to „eksport” pięknych Polek przestał być krajową specjalnością. Wrażenie, że Polki to urodziwe kobiety jest jednak wciąż żywym stereotypem tak w Niemczech, jak i w wielu stanach USA. W Japonii zaś Polki traktowane są jako najładniejsze przedstawicielki „egzotycznej” urody. To wszystko przygotowało grunt pod sukces polskiej branży kosmetycznej. Mimo że polskie firmy nie dysponują silnymi globalnymi markami, to eksport polskich kosmetyków z roku na rok wyraźnie rośnie. Tylko w latach 2014–2018 wzrósł o prawie połowę (47 proc.). Wartość 13,7 mld zł odpowiada ok. 1,5 proc. polskiego globalnego eksportu. Branża notuje coroczny wzrost bliski dwucyfrowemu. W Unii Europejskiej zajmujemy dziś solidną czwartą pozycję z 6,4 proc. w unijnym eksporcie kosmetyków za bezkonkurencyjną Francją (37,2 proc. udziałów), Niemcami (15,1 proc.) i Włochami – 8,7 proc. To, co wyróżnia polskie kosmetyki, to połączenie przystępnej ceny z jakością. Rodzime firmy błyskawicznie reagują na światowe trendy, dostarczając w przystępnej cenie odpowiedniki globalnych hitów.

Polska branża kosmetyczna znajduje się w tej samej sytuacji, co branża gier komputerowych przed „Wiedźminem”. Ewentualny globalny sukces jednej z polskich firm pociągnie w górę resztę. W kosmetykach największe pieniądze zarabiają bowiem ci, którzy dysponują silnymi markami. Niekoniecznie ci, którzy produkują najlepsze kosmetyki. To branża, która sprzedaje nie tylko efekt wizualny czy pielęgnacyjny, ale także, a może przede wszystkim, poczucie przynależności do grupy wyjątkowych osób. Produkty światowej klasy już mamy. Potrzebujemy jeszcze tylko marketingu. Najbliżej globalnego sukcesu na tym polu jest powstały w 1983 r. w Rzeszowie Inglot. Firma ma już ponad 800 punktów na całym świecie w tym takich miejscach jak Caesars Palace w Las Vegas. Firmie udało się zdobyć także uznanie klientek w krajach muzułmańskich za sprawą lakierów do paznokci pozwalających spełnić wymogi religijne i modlić się bez konieczności jego zmywania.

Zdobywanie przyczółków
O globalnych rynkach myślą też szefowie LPP, jednej z najbardziej znanych polskich firm odzieżowych. Światowe ambicje założycieli firmy widać było w nazwach marek już od lat. Te najbardziej znane to: Reserved, Mohito, Cropp, House i Sinsay. LPP podbija rynki w Rosji, Niemczech, na Ukrainie, Węgrzech, a nawet w Izraelu. W tym wypadku trudno jednak mówić o wypracowaniu marek kojarzonych z Polską. Raczej globalny profesjonalizm i zaskoczenie klientów, gdy odkrywają, iż ubierają się w odzież polskiej firmy.

Dziś pokolenie 30-latków, ludzi, którzy całe życie spędzili w wolnej Polsce, wchodzi w najlepszy okres twórczy. W przeciwieństwie do swoich rodziców i dziadków nie mają kompleksów wobec Zachodu. Znają i rozumieją gospodarcze trendy nie gorzej niż ich rówieśnicy z Europy czy Ameryki. Z racji tego, że Polska wciąż jest na gospodarczym dorobku, to więcej im się chce. Spadkobiercom bogatych zachodnich społeczeństw zwyczajnie mniej potrzeba do spełnienia i szczęścia. Polska ofensywa oczywiście ucierpi na globalnym kryzysie gospodarczym związanym z epidemią koronawirusa. Jednak jej to nie zatrzyma. Bo polscy przedsiębiorcy jak mało którzy rozumieją, że kryzys to nie tylko straty i zagrożenia, ale również szanse.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Najnowsze