4.5 C
Warszawa
poniedziałek, 23 grudnia 2024

Fiskus nie idzie z duchem czasu

Skarbówka nie pozwala odliczyć kosztów związanych z „wydobywaniem” kryptowalut.

Firmy, które zajmują się poszukiwaniem w wirtualnej przestrzeni tzw. kryptowalut i sprzedawaniem ich za prawdziwe pieniądze, nie mogą wrzucić do swoich podatkowych kosztów wydatków na komputery, serwery, najem pomieszczeń, energię elektryczną itd. Problem w tym, że bez tych narzędzi nie da się „wydobywać” wirtualnej waluty. Są to zatem wydatki bezpośrednio związane z osiągniętym przychodem. Skoro tak, to podatnicy powinni wrzucić je w koszty i przez to zapłacić mniejszy podatek dochodowy. Skarbówka jest jednak innego zdania. Fiskus twierdzi bowiem, że tego rodzaju wydatki mają tylko pośredni związek z „kopaniem” kryptowalut. W wydanej w połowie maja interpretacji indywidualnej Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej uznał, że tylko zakup wirtualnej waluty może być kosztem podatkowym, natomiast przy jej pierwotnym „wydobyciu” o kosztach nie może być mowy.

„Kopać” kryptowalutę, czyli?
W najprostszym ujęciu wydobywanie wirtualnej waluty polega na rozwiązywaniu skomplikowanych zadań matematyczno-kryptograficznych. Rozszyfrowanie algorytmów, których trudność rośnie w miarę ilości rozwiązanych tego typu problemów, prowadzi do nabycia waluty elektronicznej, która wcześniej nie należała do nikogo. „Wykopanie” kryptowaluty jest niejako nagrodą za rozwiązanie skomplikowanego algorytmu. W tym celu potrzebne są jednak bardzo mocne komputery, silne karty graficzne oraz inne specjalne urządzenia podłączone do komputera. Nabycie potrzebnego sprzętu wiąże się ze sporymi wydatkami. Do tego dochodzą wysokie rachunki za prąd oraz koszty wynajmu specjalnych pomieszczeń, w których powinna panować odpowiednia temperatura, ponieważ „koparki” generują dużo ciepła, a ponadto są bardzo głośne.

„Wykopaną” w ten sposób walutę można następnie zamienić z zyskiem na prawdziwe pieniądze. Tym samym powstaje przychód po stronie „wydobywcy”. Osoba, która na rynku wtórnym nabyła kryptowalutę, może ją również spieniężyć albo zamienić na inną wirtualną dewizę. Z podatkowego punktu widzenia ta ostatnia czynność (wymiana kryptowalut na inne) nie podlega opodatkowaniu, nawet jeżeli otrzymana w zamian wirtualna waluta posiada większą wartość.

Podatek dochodowy jest należny jedynie w sytuacji spieniężenia wirtualnej waluty. Zgodnie z ustawą o podatku dochodowym od osób prawnych wymianę kryptowaluty na środek płatniczy, towar, usługę lub na inne prawo majątkowe traktuje się jako przychód z tzw. zysków kapitałowych (art. 7b ust. 1 pkt 6 lit. f ustawy o CIT). Powyższe regulacje oznaczają, że również zapłata wirtualną walutą za towar (usługę) sprawia, że powstaje przychód w rozumieniu przepisów podatkowych. Jego wysokość w takim wypadku będzie odpowiadała cenie zakupionego towaru lub usługi. Przepisy podatkowe regulują również kwestię kosztów, o które można pomniejszyć przychód ze sprzedaży wirtualnej waluty. Będą to wszystkie udokumentowane wydatki bezpośrednio poniesione na nabycie kryptowaluty oraz koszty związane z jej zbyciem (art. 15 ust. 11 ustawy o CIT). Zatem w przypadku sprzedaży podstawę opodatkowania pomniejsza się o koszt (cenę) wcześniejszego nabycia.

Co z tymi, którzy „kopią”?
Z przywołanych przepisów wynika, że koszty uzyskania przychodów mogą wykazać jedynie podmioty, który nabyły kryptowalutę na specjalnej giełdzie, a następnie sprzedały ją (lub zamieniły na towar, usługę lub inne prawo majątkowe). Co jednak z tymi firmami, które fachowo zajmują się wspomnianym wcześniej „wydobywaniem” wirtualnych walut? Tutaj pojawia się problem, ponieważ ustawy podatkowe wspominają jedynie o „nabywaniu” kryptowalut. Czy „kopanie” można uznać za nabywanie w myśl prawa daninowego? Fiskus twierdzi, że nie. Podatnicy i eksperci są jednak innego zdania. Uważają bowiem, że w tej sytuacji należy zastosować możliwie jak najszerszą i jednocześnie gospodarczą wykładnię przepisów.

W centrum tego prawniczego sporu znalazła się niedawno jedna z firm zajmujących się „kopaniem” wirtualnej waluty oraz jej późniejszą sprzedażą w zamian za prawdziwe pieniądze. Spółka zwróciła się do Dyrektora KIS z pytaniem, czy może zaliczyć do podatkowych kosztów wydatki na komputery, środki trwałe, najem lokalu, energię elektryczną oraz na abonament internetowy. Zdaniem firmy powyższe wydatki są bezpośrednio związane z przychodami ze sprzedaży wirtualnej waluty i powinny zostać odliczone od podstawy opodatkowania. Uzasadniając swoje stanowisko, firma powołała się na definicję „nabycia” zawartą w Kodeksie cywilnym, który wyróżnia wtórne nabycie prawa własności (od innego podmiotu) oraz pierwotne, czyli nabycie rzeczy lub prawa majątkowego nienależących wcześniej do nikogo. W ocenie spółki „kopanie” kryptowalut polega właśnie na nabywaniu rzeczy, które nie posiadały żadnego właściciela. Zdaniem przedsiębiorcy pojęcie „nabycia” zawarte w przepisach podatkowych należy definiować przez pryzmat regulacji Kodeksu cywilnego. Dlatego też, podkreśla podatnik, koszty nabycia komputerów oraz inne wydatki należy uznać za bezpośrednio związane z nabyciem („wykopaniem”) wirtualnego pieniądza.

Skarbówka: nie ma mowy
Fiskus był jednak innego zdania. W interpretacji z 15 maja br. (sygn. 0111-KDIB1-1.4 010 116.2020.1.SG) Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej uznał, że spółka nie może wrzucić w koszty wspomnianych wydatków. Dlaczego? Bo nie mają one bezpośredniego związku z „wykopaniem” kryptowaluty – twierdzi fiskus. Zdaniem skarbówki w przypadku „wydobycia” wirtualnej waluty w ogóle nie można mówić o „nabyciu” w rozumieniu przepisów prawa podatkowego. Dyrektor KIS uznaje, że nabyć można tylko rzecz (usługę) od innego podmiotu. Natomiast w sytuacji pierwotnego „wykopania”, gdy waluta nie należała wcześniej do nikogo, nie ma mowy o żadnych kosztach. „Kosztami uzyskania przychodów nie będą więc koszty pośrednie, w szczególności koszty zakupu komputerów i innych urządzeń, amortyzacji komputerów i innych urządzeń, zużycia energii elektrycznej, najmu pomieszczeń, gdzie są zainstalowanie pracujące komputery, eksploatacji sieci internetowej” – czytamy w interpretacji Dyrektora KIS.

Na szczęście dla podatników, prowadzących działalność w zakresie „kopania” kryptowaluty, pojawiło się pewne światełko w tunelu. Jest nim wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi z listopada ubiegłego roku (sygn. akt I SA/Łd 411/19). Póki co jest to orzeczenie nieprawomocne, jeżeli jednak Naczelny Sąd Administracyjny przyzna rację WSA, wówczas możemy mówić o ukształtowaniu się pewnej linii orzeczniczej, na którą będą mogli powoływać się podatnicy w swoich sporach z fiskusem. Otóż w analogicznej sprawie WSA w Łodzi słusznie zauważył, że proces pierwotnego nabycia wirtualnej waluty nie jest bezkosztowy, bowiem wymaga poniesienia kosztów sprzętu informatycznego i energii elektrycznej. Sąd zarzucił fiskusowi brak uzasadnienia, dlaczego wydatki niezbędne do „wykopania” kryptowaluty (komputery itd.), które zostały prawidłowo udokumentowane, nie mogą być zakwalifikowane do kosztów jako wydatki bezpośrednie. Mało tego, sędziowie stwierdzili, że podejście skarbówki narusza konstytucyjną zasadę równości (art. 32 ust. 1 Konstytucji RP), ponieważ urzędnicy z jednej strony pozwalają zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów wydatki na zakup wirtualnej waluty na rynku wtórnym, z drugiej zaś pozbawiają tej samej możliwości firmy zbywające taką walutę, ale pozyskaną w procesie jej pierwotnego nabycia.

Jeden wyrok nie stanowi niestety żadnego przełomu. Nawet jeżeli okaże się prawomocny, to fiskus nieraz już udowodnił, że potrafi pójść pod prąd linii orzeczniczej. Przykład? Sądy od wielu lat twierdzą, że odpłatna działalność publicznych przedszkoli oraz szkół, polegająca na dodatkowej opiece nad dziećmi oraz sprzedaży obiadów, nie podlega opodatkowaniu podatkiem VAT. Cóż jednak z tego, skoro skarbówka ma na ten temat inne zdanie, co udowodnił Dyrektor KIS w interpretacji z końcówki maja, o której piszemy w tekście obok („Podatkowa kłótnia w budżetówce”).

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news