Narzucane przez niemal wszystkie państwa ograniczenia prowadzą do powolnej śmierci tysięcy małych biznesów. Czy nadchodzi epoka totalnej dominacji korporacji?
Koronawirus rozpalił do czerwoności wyobraźnię wpływowych decydentów, ekonomistów i naukowców, dla których trwająca obecnie pandemia dostarczyła uzasadnienia do całkowitego przemodelowania światowego systemu gospodarczo-finansowego. Rzeczywiście trudno wydarzeniom z ostatnich miesięcy odmówić spektakularności. Świat pogrążył się w niemałym chaosie, zanurzył się jeszcze mocniej w oceanie długu i przestał funkcjonować na znanych nam do tej pory zasadach. Pomimo tego, że choroba wywoływana przez chiński wirus okazała się dużo mniej groźna niż pierwotnie przypuszczano, kolejne kraje decydują się na wyniszczanie własnych gospodarek kolejnymi lockdownami, a spora część społeczeństwa żyje w podgrzewanym przez media permanentnym strachu sprawiającym, że zapomina nawet o tym, że większe ryzyko zgonu generuje obecnie postępujące zaniedbanie całej reszty służby zdrowia.
Wizja twórcy Davos
Już w czerwcu niezwykle wpływowy twórca corocznych spotkań polityków i biznesmenów w Davos w Szwajcarii oraz Światowego Forum Ekonomicznego Klaus Schwaab przedstawił wizję tzw. Wielkiego Resetu. Szczegóły tej propozycji są jak na razie nieznane, jednakże zdaniem autora koncepcji pandemia koronawirusa stworzyła konieczność naprawy wielu istotnych elementów życia społecznego, gospodarczego i politycznego. Stojąc w obliczu najcięższego od lat 30. XX w. Kryzysu, politycy muszą zadecydować o kształcie, w jakim będzie następowała odbudowa gospodarki.
Zdaniem Schwaaba ciężar przebudowy powinny wziąć na siebie absolutnie wszystkie państwa na świecie, włączając w to Stany Zjednoczone i Chiny. Jednocześnie w nowym rozdaniu najważniejszym czynnikiem decydującym o obliczu gospodarki nie może być interes akcjonariuszy (rozumianych jako właścicieli kapitału), lecz wszystkich „interesariuszy”. Jak widać na poglądach Schwaaba zaciążyły silnie współczesne lewicowe teorie, zgodnie z którymi prawo do decydowania o rozmaitych zasobach nie powinno się wiązać z prawem własności, lecz innymi, bliżej niesprecyzowanymi uprawnieniami. Wedle tych koncepcji właściciele firm i udziałowcy są swego rodzaju depozytariuszami względem reszty społeczeństwa, broniącymi dla niego pewnych fundamentalnych wartości i prowadzących walkę z najważniejszymi wyzwaniami.
Jakie to wyzwania? Przede wszystkim globalne ocieplenie, zrównoważony rozwój, a także litania innych, typowo lewicowo-liberalnych wartości na czele z różnorodnością i tolerancją. Nihil novi sub sole – chciałoby się powiedzieć. W końcu nie od dziś światowe salony korporacyjne i bankierskie starają się narzucić swoje własne fanaberie w oparciu o naprzemiennie dobierane cywilizacyjne wyzwania. W roli naczelnego straszaka ludzkości występowały już m.in. pełna robotyzacja, przeludnienie ziemi, dziura ozonowa, globalne ochłodzenie, ocieplenie i inne pomniejsze wirusy.
Strach sprzyjający resetowi
Tym razem jednak ludzkość udało się nastraszyć na dobre. Koronawirus stworzył warunki, w których ludzkość została poddana bezprecedensowym w najnowszej historii ograniczeniom wolności w imię zbiorowej walki ze zdrowotnym zagrożeniem. W wielu miejscach na świecie, jak choćby w Australii, władze zdecydowanie nadużyły swoich kompetencji, wprowadzając brutalny reżim sanitarny. Uprawnionym wydaje się nawet stwierdzenie, że w wielu krajach po raz pierwszy od II wojny światowej państwa przeszły na tryb zarządzania w trybie dekretów o natychmiastowym skutku obowiązywania.
Taki obrót spraw musiał silnie rozpalić wyobraźnię osób, które od dawna wzywały do nowego otwarcia, przemodelowania systemu gospodarczego i wprowadzenia zasad, które do tej pory wydawały się rewolucyjne. Schwaab przekonuje, że nowy porządek powinien być określany jako nowy kapitalizm, co należy rozumieć w ten sposób, że nie widzi mimo wszystko wyjścia poza sprawdzoną od dawna strukturę z dominującą rolą korporacji. Wydarzenia ostatnich miesięcy pokazują, że jego przewidywania są słuszne o tyle, że duże firmy wyjdą z trwającej obecnie pandemii zwycięsko. Prawdziwa i nieuchronna fala bankructw spotka przede wszystkim małe i średnie firmy, dlatego świat po pandemii będzie bez wątpienia nowym kapitalizmem, ponieważ jeszcze większa część rynku przypadnie firmom dokapitalizowanym przez rynki finansowe.
Światowe braterstwo
W podobny sposób do Schwaaba na temat nowej, postpandemicznej rzeczywistości wypowiedziała się niedawno także dyrektor zarządzająca Międzynarodowego Funduszu Walutowego Kristalina Georgiewa. W specjalnej odezwie wystosowanej w połowie października zakreśliła plan wcielenia w życie „nowego systemu z Bretton Woods”. Powołując się na „światowe braterstwo i siostrzeństwo” Bułgarka stwierdziła, że oto właśnie nadszedł czas do działania i podejmowania naprawdę odważnych decyzji. Jej zdaniem kluczem do przebudowy powinny być zielone inwestycje, służba zdrowia, edukacja oraz promowanie równości płci. W jej wystąpieniu znalazło się nawet zapewnienie, że w razie implementacji jej propozycji i utrzymania odpowiednio niskich stóp procentowych spodziewane są nad wyraz wysokie dywidendy.
Wizja Georgiewej zawiera w sobie niewątpliwie sporą dawkę życzeniowego myślenia. Wprowadzenie nowych porządków w świecie finansów i gospodarki, które dokonało się w pamiętnym 1944 r. wiązało się z zakończoną właśnie wojną, a wprowadzające nowy ład Stany Zjednoczone były światowym mocarstwem, które właśnie odniosło zwycięstwo na wszystkich kontynentach. Obecnie świat jest już zdecydowanie bardziej zróżnicowany politycznie i trudno o prostą analogię. Dodatkowo bardzo trudno jest wyobrazić sobie, że świat po obecnym kryzysie szybko stanie na nogi.
Wpływ na to będzie miał niewątpliwie fakt, że koronawirus dostarczył wręcz idealny pretekst do uruchamiania wielkich publicznych programów. Centralne planowanie gospodarczej odbudowy jest wciąż przedstawiane jako najlepsza metoda na wyjście z ostrej recesji, a w tym kontekście przedstawia się najczęściej przykład Nowego Ładu Franklina D. Roosevelta. Zgodnie z panującą powszechnie, choć bardzo mylną opinią Stany Zjednoczone miały poradzić sobie z Wielkim Kryzysem właśnie dzięki temu, że słynny prezydent narzucił wysokie wydatki publiczne, podwyżkę podatków i postawił na wielkie programy infrastrukturalne (m.in. zapory, drogi). W rzeczywistości tego rodzaju środki zaradcze doprowadziły jedynie do pogłębiania się kryzysu, z którego USA wyszły dopiero wraz z wojną, zapaścią Imperium Brytyjskiego i przejęciem roli hegemona w światowej gospodarce.
Redukcja zobowiązań
Bez względu na to, czy postpandemiczna rekonstrukcja gospodarki będzie realizowana wedle schematu resetu kapitalizmu czy nowego, zielonego socjalizmu, już dziś wiadomo, że światowe elity finansowe planują wykorzystać nadarzającą się okazję do daleko idących działań. Wedle niektórych zapowiedzi podstawą nowego rozdania mogłaby być m.in. redukcja zadłużenia, o której mówi się wprawdzie w kontekście najbardziej zadłużonych krajów rozwijających się, lecz wkrótce może jej potrzebować także wiele innych państw.
Szczegóły przygotowywanego nowego rozdania w gospodarce poznamy zapewne dopiero w przyszłym roku. W tym kontekście wspomina się najczęściej o corocznej konferencji w Davos, na której mają pojawić się tradycyjnie najważniejsi decydenci z całego świata. Choć mamy do czynienia z szumnymi zapowiedziami, bardziej prawdopodobny wydaje się mimo wszystko scenariusz, w którym zamiast „nowego Bretton Woods” dojdzie jedynie do czegoś na kształt nowych porozumień Plaza z 1985 r. Ustalono wtedy kształt polityki monetarnej w sposób, który zabezpieczał amerykańskie interesy, lecz nie doszło do żadnej epokowej zmiany. Także i dziś, pomimo szumnych zapowiedzi, trudno liczyć na jakiekolwiek trwałe porozumienie w kontekście globalnym. W 2016 r. z wielką pompą podpisywano Porozumienie Paryskie, które miało otworzyć nowy rozdział w dziejach walki z globalnym ociepleniem. Dziś jego postanowień nie respektuje już żadna z dwóch największych potęg na świecie.