4 C
Warszawa
środa, 25 grudnia 2024

Koniecznie przeczytaj

Agresywna nawłoć kanadyjska niszczy polską przyrodę

Roślina o nazwie nawłoć kanadyjska atakuje polską przyrodę, może też źle oddziaływać na zdrowie ludzi. Niestety wiedza społeczeństwa o szkodliwości tej trudnej do zwalczenia rośliny jest niska. 

Późnym latem i wczesną często możemy dostrzec żółte połacie drobnych, kwitnących roślin. Należą do nawłoci kanadyjskiej, która atakuje polskie łąki, również położone w takich puszczach jak Kampinoska, od 1872 r. Angielska nazwa tej rośliny „Goldenrod” – złota rózga – oddaje nie tylko twardość i hardość rośliny, ale sugeruje też negatywne konotacje. Agresywność nawłoci polega na tym, że roślina ta nie potrzebuje wiele do życia, a dzięki dużej dynamice wzrostu skutecznie konkuruje o światło i składniki odżywcze z rodzimymi gatunkami. Później w nawłociowiskach (jednogatunkowych płatach, często o powierzchni kilku ha) praktycznie niemożliwe są odnowienia gatunków rodzimych, nawet małych drzew i krzewów, gdyż utrudnione jest kiełkowanie siewek. Obecność nawłoci kanadyjskiej powoduje zmiany właściwości gleby, a jej obecność przyczynia się m.in. do zwiększenia pH podłoża, zawartości azotu, węgla i substancji organicznych.

Paradoksem jest, że roślina wykorzystywana jako pożytek dla pszczół przyczynia się do ograniczenia liczebności krajowych zapylaczy, szczególnie dzikich pszczół i bzygowatych, odwiedzających kwiaty. Motyle dzienne i pszczoły, bzygowate są wrażliwe i wycofują się z miejsc zajmowanych przez inwazyjne nawłocie. Znane są przypadki, gdzie w płatach z udziałem inwazyjnych roślin różnorodność zapylaczy spadła aż o 90 proc.

Potwierdza to dr hab. Dawid Moroń z Instytut Systematyki i Ewolucji Zwierząt PAN, przypominając, że w Polsce jest około 450 gatunków pszczół i że nawłocie są jednymi z najbardziej inwazyjnych gatunków roślin na świecie.
– Na nawłociowiskach obserwujemy znaczny spadek różnorodności rodzimych gatunków roślin. Co więcej, nawłocie kwitną późnym latem, dlatego przez większość sezonu wegetacyjnego nawłociowiska nie oferują pokarmu dla wielu gatunków dzikich pszczół. O ironio, w pewnym stopniu za rozprzestrzenianie się inwazyjnych nawłoci są odpowiedzialni pszczelarze. Niepotwierdzone naukowo przekonanie, że miód nawłociowy ma „super” lecznicze właściwości, zachęca pszczelarzy do kupowania i sadzenia nawłoci na coraz to nowych obszarach. Taka działalność jest niezgodna z prawem – UE reguluje zasady handlu gatunkami inwazyjnymi – i bardzo szkodliwa dla rodzimej różnorodności biologicznej, w tym różnorodności pszczół, tych dzikich – mówi naukowiec. Czy nawłoć wpływa na ptaki?
– Nasze badania wykonane już przed dekadą wskazują, że tak i to zdecydowanie negatywne. Nawłoć tworzy gęste łany, w których trudno się poruszać, a nawet wylądować. Nie zapominajmy, że większość tradycyjnych ptaków łąk i pól gniazduje na ziemi, a trawy na łąkach czy zboża są jednak mniej gęste niż spore połacie nawłoci – wyjaśnia prof. dr hab. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
– Ponadto nawłoć swoją obecnością niemalże wyjaławia glebę i jest tam mało owadów stanowiących pokarm ptaków. Paradoksem jest, że nawłociowiska być może pozytywnie wpływają na jeden gatunek, zresztą także inwazyjny: na bażanta. Czyli można by powiedzieć, że wrogowie naszej rodzimej przyrody działają razem – dodaje prof. Tryjanowski.

Zdaniem ekspertów nawłoć może też negatywnie oddziaływać na ludzi, choćby powodując katar sienny, zwłaszcza przy suchej i wietrznej pogodzie, kiedy to stężenie pyłku w powietrzu może przeszkadzać wrażliwym osobom.

Specjaliści od gatunków inwazyjnych uważają, że ograniczanie występowania nawłoci jest trudnym i pracochłonnym zadaniem. Jeżeli rozprzestrzenienie nie jest jeszcze duże, to należy wykopywać poszczególne kępy. Jeżeli zajęte są większe obszary, a warunki siedliskowe nie pozwalają na użycie ciężkiego sprzętu do wyorania kłączy, to najprostszym sposobem jest regularne koszenie nawłoci, nawet kilka razy w roku, przed okresem kwitnienia.

Walka z nawłocią jest też niezwykle kosztowna. Np. Kampinoski Park Narodowy od lat prowadzi walkę z roślinnymi gatunkami inwazyjnymi, w tym z nawłocią, a rozpisany w tym roku przetarg na ratowanie przed nimi puszczy opiewał aż na ponad 2,1 mln zł. Do kosztów usuwania gatunków inwazyjnych, w tym mechanicznego czy radykalnego wyrywania, należy doliczyć też choćby ich wywóz i utylizację.

Konieczność prowadzenia edukacji podkreśla dr Magdalena Lenda z Instytutu Ochrony Przyrody PAN: – Naukowcy od niedawna badają kompleksowy wpływ inwazji na ekosystemy, toteż społeczeństwo mało wie o ich przyrodniczych i ekonomicznych skutkach. Efektywne informowanie powinno odwoływać się do skutków bliskich człowiekowi, wynikających ze strat usług ekosystemowych. Tylko wtedy większość ludzi podejmie działania – ocenia naukowiec. Jest to istotne, bo nawłoć kanadyjska obniża różnorodność zapylaczy, rodzimych roślin i degraduje glebę. – Mniej zapylaczy oznacza mniej lubianych owoców, np. truskawek. Mniejsza różnorodność roślin to monotonia krajobrazu i mniej pożytków dla pszczół. Zdegradowana gleba to mniejsze plony – wylicza dr Lenda.

Ponad 10 lat temu parki krajobrazowe forsowały hasło: „Zamień nawłocie na malwy przy płocie!”. Jak widać, zyskało ono na ważności.

Źródło: RaportCSR.pl

Najnowsze