W miejscu dawnego imperium włókienniczego Karola Scheiblera w Łodzi powstaje projekt Fuzja firmy Echo Investment. O architekturze projektu, jego genius loci, potrzebie eksperymentowania, ambicjach oraz klockach LEGO rozmawiają w Biznes INFO.TV Waldemar Olbryk członek zarządu Echo Investment i Przemo Łukasik właściciel pracowni Medusa Group z Agnieszką Bulus-Trando.
Panie Waldemarze, dlaczego zdecydowaliście się na wybór Łodzi i tego pofabrycznego miejsca na swoją inwestycję?
Waldemar Olbryk: Echo Investment jest obecne w Łodzi od ponad 20 lat. Byliśmy jednym z pierwszych deweloperów, którzy zdecydowali się tutaj zainwestować. Fuzja jest zwieńczeniem wielu pomysłów, które firma Echo Investment zdobyła poprzez doświadczenie zdobyte w wielu segmentach rynku nieruchomości. To miejsce w unikatowy sposób łączy wiele funkcji. Dzięki temu możemy stworzyć coś wyjątkowego, co oddaje zarazem charakter Łodzi poprzez historyczne elementy, w tym charakterystyczne budynki z czerwonej cegły.
Mam nadzieję, że uda nam się stworzyć zarazem nową definicję rewitalizacji, rozumianą nie tylko w sensie architektonicznym, czyli jako rewitalizacją budynków, ale również związaną ze zmianą stylu życia i przemianą tego istotnego historycznie fragmentu miasta.
To miejsce jest wyjątkowe również m.in. za sprawą zabytkowej elektrowni Karola Scheiblera, która stanowi szczególny przykład przemysłowej architektury secesyjnej, obecnie prawie niespotykanej w Łodzi, zwłaszcza, jeżeli chodzi o jakość detalu i architektoniczne piękno. Traktujemy więc ten projekt, jako absolutne wyzwanie. Z drugiej strony widzimy w nim potencjał do zbudowania czegoś unikatowego.
To nie pierwszy projekt, w którym zajmujecie się rewitalizacją. Innym przykładem są również Browary Warszawskie. Czy jest to element szerszej strategii? Czy w planach macie kolejne takie obiekty?
Projekty, które obejmują obiekty historyczne są z jednej strony wyzwaniem, z drugiej coraz bardziej koniecznością z uwagi na kurczącą się dostępność gruntów w centrach miast. W przypadku takich projektów zawsze interesuje nas kontekst historyczny. Staramy się jednocześnie odtwarzać to, co było kiedyś i zarazem otwierać się na przyszłość, aby nowe projekty przez wiele lat służyły ich użytkownikom. To jest lekcja, którą odrabiamy w takich inwestycjach jak Browary Warszawskie, czy Fuzja.
Dbanie o historię budynków w czasach, gdy wiele obiektów jest burzonych i budowanych od nowa nie jest łatwe, dlaczego wybieracie taką drogę?
Można takie przedsięwzięcia traktować, jako problem lub jako szansę i potencjał do budowania wartości. Ta druga droga jest rezultatem pewnego rodzaju odwagi, aby traktować inwestycję, jako potencjał i zarazem wyzwanie. Poza tym, zajmowanie się takimi przedsięwzięciami jest samo w sobie pasjonujące.
W grudniu pierwsi mieszkańcy wprowadzą się do swoich apartamentów na terenie Fuzji. Co jeszcze docelowo znajdzie się w tym projekcie? Kiedy jest przewidziany termin zakończenia wszystkich prac?
Fuzja obejmuje część mieszkaniową, pojawią się tam również biura, w które dostępne będą już w 2022 roku, w których znajdzie się m.in. siedziba Fujitsu. W kompleksie przewidziana jest również oferta handlowo usługowa. Funkcje tego projektu obecnie się doprecyzowują. Jego wieloetapowość wymaga pewnego rodzaju testowania, biorąc pod uwagę fakt, że obecnie znajdujemy się w nowej rzeczywistości, co wymusza ciągłą rewizję i weryfikację projektu.
Zależy nam na tym, aby pojawiły się tutaj funkcje, które sprawią, że zarówno mieszkańcy, jak i pracownicy biur oraz inni odwiedzający to miejsce, będą czuli się w nim dobrze i będą chcieli do niego wracać. Obecnie rozmawiamy, więc m.in. z artystami i branżą edukacyjną. Będzie to taka fuzja pomysłów i technologii oraz fuzja przeszłości z czymś nowym.
Dziś coraz częściej mówi się o tym, co miasta mają najistotniejszego do zaoferowania, czyli przede wszystkim jakość życia. Staramy się poprzez sposób projektowania i realizacji centralnej części naszej inwestycji, czyli placu miejskiego, aby łączył on wiele funkcji, zarówno rano jak i późnym wieczorem był miejscem, w którym jakość życia będzie odczuwalna. Znajdzie się tam również przestrzeń, która będzie łączyć ludzi. Mamy nadzieję, że będziemy mogli zaprosić was tutaj w połowie przyszłego roku.
Czy Fuzja ma atuty, które sprawdzą się w pandemicznej rzeczywistości?
Obserwujemy tęsknotę za kontaktami międzyludzkimi, próbujemy więc znaleźć formułę, w jakiej możemy się spotykać. To jest element budowania od samego początku jakości tego projektu poprzez współtworzenie razem z przyszłymi użytkownikami tej inwestycji.
Jesienią na trenie Fuzji proponowaliśmy dla mieszkańców Łodzi różnego rodzaju aktywności. Były to zarówno koncerty klasyczne, jak i rockowe, spotkania przy grach planszowych, zabawy dla dzieci i warsztaty plastyczne.
Mamy nadzieję, że w ten sposób poprzez eksperymentowanie w szybko zmieniającej się rzeczywistości zachowamy elastyczność i to, co jest najważniejsze uda nam się zbudować coś, co będzie pewnego rodzaju formułą, receptą. Stworzymy także pretekst do tego, aby odwiedzać Fuzję i do niej wracać, ponieważ dobrze się tutaj spędza czas.
Wspomniał pan o Fujitsu, czy może pan zdradzić kolejnych najemców? Co ich przyciągnęło do tego projektu?
Na razie mogę potwierdzić, że rozmawiając z innymi firmami słyszymy od nich, że atrakcyjne jest dla nich, to, co obecnie liczy się dla wszystkich pracodawców. Rozmawiamy z firmami, które mówią nam, że chcą mieć zmotywowanego pracownika, który będzie dumny z miejsca, w którym pracuje. Głęboko wierzymy więc, że taka będzie stworzona przez nas przestrzeń, gdzie wszystko będzie dostępne na wyciągnięcie ręki, będzie to miejsce do mieszkania, gdzie będzie można zrobić zakupy i spędzić wolny czas.
Co pana zdaniem stanowi o wyjątkowości Fuzji?
Ten projekt ma wpisane w swoje DNA ciągłe eksperymentowanie. Musimy wybiegać w przyszłość i doświadczać jak będzie się zmieniał styl życia. Z Przemem często rozmawiamy, m.in. o koncepcji 15 minutowego miasta, która jest obecna m.in. w Amsterdamie, czy Paryżu. Chodzi o możliwość zrealizowania większości życiowych potrzeb na tzw. wyciągnięcie ręki. Wymaga to czasami twórczych sporów i fuzji pomysłów. To jest ciągła nauka. Mamy nadzieję, że poprzez nasze eksperymenty i odwagę w testowaniu nowej definicji miasta uda nam się to odzwierciedlić.
Porozmawiajmy o architekturze projektu. Panie Przemku, jaki był kluczowy element, który zadecydował o tym, że podjęliście się tego projektu ?
Przemo Łukasik: Najprościej można powiedzieć samo zlecenie (śmiech). Prawda jest jednak bardziej skomplikowana. W tym projekcie połączyła nas kwestia ambicji, bo nie ma architektury bez ambicji, podobnie jak nie ma też biznesu. Stoi za tym również odpowiedzialność. Zarówno w biznesie jak i w architekturze nie da się tworzyć w sposób nieodpowiedzialny. Naszą ambicją było, więc stworzenia miejsca, które będzie łączyć i na nowo stanie się przestrzenią dostępną nie tylko dla Łodzian.
Tak się również składa, że od kilkunastu lat razem z moim wspólnikiem Łukaszem Zagałą próbujemy mierzyć się z pojęciem rewitalizacji w architekturze. Mój dom, czyli stara lampiarnia w Bytomiu był z jednym z pierwszych takich prób, potem pojawiały się kolejne projekty.
Fuzja jest jednak projektem, który niesie ze sobą wiele różnych okoliczności. To nie jest tylko kwestia rewitalizacji jednego budynku, znajdują się tutaj obiekty z różnych epok. Mamy więc określony historyczny kontekst, do którego próbujemy wkomponować nową przestrzeń. Fuzja będzie więc łączyć różne funkcje, różne ambicje i różnych ludzi. Sprawia to zarazem, że będzie projektem otwartym na miasto. Po raz pierwszy mamy okazję stworzyć coś, co będzie całościowo oddziaływać na społeczność Łodzi i to jest chyba nasza nadrzędna ambicja. Poza tym, Fuzja nie powstaje na pustym terenie, który musimy dopiero uformować. To przestrzeń, która ma swoją historię, tradycję i tzw. genius loci tego miejsca.
Budynki na terenie Fuzji będą ekologiczne i innowacyjne. Jakich udogodnień mogą oczekiwać mieszkańcy apartamentów i użytkownicy biurowców?
To, co chciałbym wyróżnić w tym projekcie, co zarazem można nazwać innowacyjnością to szacunek dla historii. Zależy nam na tym, aby go wzmocnić. Nie zatrzymujemy się więc na standardowym pojęciu renowacji budynków. Chcemy pokazać przestrzeń, która do tej pory była zamknięta dla wybranych. Za pomocą aplikacji oraz technologii typu QR kod będziemy mogli znaleźć się w miejscach, w których kiedyś znajdowały się przemysłowe obiekty. Będziemy mogli również zobaczyć eksponaty, które znajdują się w archiwach np. wojewódzkiego konserwatora zabytków i dotąd były dostępne tylko dla wybranych.
Chcemy te zbiory zdigitalizować i udostępnić, zarówno dla dzieci, wycieczek szkolnych, jak i fachowców, np. konserwatorów zabytków, czy architektów. Zależy nam na tym, aby ta przestrzeń była unikatowa. Moim zdaniem zarówno architektura, jak i przestrzeń wokół niej traci sens, jeżeli nie ma odbiorców, czyli użytkowników.
Stworzyliście miniaturę Elektrowni Scheiblera z klocków LEGO. To pierwszy tego typu polski projekt, który ma szansę trafić do ogólnoświatowej sprzedaży. Skąd wziął się pomysł?
Waldemar Olbryk: Jakiś czas temu pewien Łodzianin, Michał Duda doktorant Uniwersytetu Łódzkiego, wielki pasjonat klocków i miłośnik Łodzi stworzył kilka łódzkich budowli z klocków Lego, m.in. plac Wolności, nowy dworzec Łódź Fabryczna czy przystanek Piotrkowska Centrum. Zdałem sobie wtedy sprawę z tego, że my w tym kontekście mamy również absolutną „architektoniczną biżuterię”, chodzi o Elektrownię z 1910 roku. I od słowa do słowa zaczęliśmy rozmawiać, jak się do tego przymierzyć – na ile szczegółowo i w jakiej skali możemy zrobić taki model. Model Elektrowni Scheiblera z klocków Lego zostanie również zgłoszony do konkursu LEGO Ideas, a po zebraniu odpowiedniej liczby głosów ma szansę trafić do ogólnoświatowej sprzedaży. To jest taki projekt związany z marzeniami. Głęboko wierzymy, że dla tego miejsca byłoby to wyjątkowe wyróżnienie. Mamy również nadzieję, że będzie to symboliczny gadżet projektu, który składa się z przecież cegieł, zaś w przypadku Lego to są klocki. Cała ta historia – po prostu się składa, dlatego w ten sposób nazwaliśmy tę akcję.