Za toksyczną atmosferę w firmie zawsze odpowiada kierownictwo. Podkreślam – zawsze. Od tej reguły nie ma wyjątków. Cóż, jak wspomniałem, jeżeli choćby połowa z tego, co opisano w liście, jest prawdą, to grupa TVN powinna uruchomić nowy kanał tematyczny: „TVN Folwark”. Koszty będą minimalne – wystarczy ustawić w firmowych pomieszczeniach kamery i mikrofony, a potem zmontować „kontent”. Oglądalność gwarantowana.
List otwarty anonimowych pracowników TVN zatytułowany „TVN Grupa Discovery – destrukcja”, rozesłany do 142 adresatów, rozpętał w dziennikarskim światku prawdziwą burzę. Nic dziwnego – mówimy tu o potężnym kryzysie wizerunkowym jednego z głównych graczy na polskim rynku medialnym. Dodajmy, że jeżeli choć połowa opisanych w piśmie patologii jest prawdą, to na ów kryzys nadawca solidnie sobie zapracował. Tu od razu zaznaczę: do tego typu anonimowych rewelacji zawsze należy podchodzić z odpowiednią dawką ostrożności i zdrowego sceptycyzmu. Nigdy nie wiadomo, w jakim stopniu podawane w ten sposób informacje są zgodne z prawdą, w którym miejscu zaprezentowany obraz został „podkręcony”, a także czy jego autorzy nie próbują załatwić jakichś własnych, prywatnych porachunków. Nie sądzę jednak, by list w całości był „fejkiem”, co sugerowali niektórzy komentatorzy. Do takiego wniosku skłaniają mnie trzy okoliczności. Po pierwsze – przebijające z treści dokumentu rozgoryczenie i typowo „insajderska” wiedza. Ton pisma jest charakterystyczny dla ludzi doprowadzonych do ostateczności, goniących resztką sił i nerwów. Tak desperacki krok może być jedynie efektem zderzenia się ze ścianą, kiedy zawiodły wszelkie wewnętrzne procedury i kanały komunikacji. Krótko mówiąc, pracownicy odłożyli na bok korporacyjną lojalność, bo zwyczajnie poczuli się przez swoją firmę zdradzeni i zmieszani z błotem. Tego nie da się podrobić, a różnych szczegółów nie sposób wymyślić za biurkiem – ewidentnie pochodzą one z wnętrza firmy i stanowią odbicie panujących w niej relacji. Po drugie – przedstawione w liście realia dotyczące warunków pracy pokrywają się z wcześniejszym wpisem zamieszczonym w mediach społecznościowych przez byłego operatora TVN, Kamila Różalskiego (tu już mamy konkretnego człowieka występującego pod nazwiskiem). Po trzecie wreszcie – zaskakująco lakoniczna i ogólnikowa odpowiedź władz TVN-u, sprowadzająca się do podkreślenia wysokich standardów obowiązujących w firmie oraz imputująca autorom listu fałszywą troskę, mijanie się z prawdą i chęć zaszkodzenia pracodawcy. Nie wykazano jednak, które ze sformułowanych w dokumencie zarzutów są nieprawdziwe.
Generalnie z listu (i wcześniejszego wpisu Kamila Różalskiego) wyłania się obraz typowej toksycznej korporacji, zarządzanej w skrajnie nieprzejrzysty i niekompetentny sposób. Na porządku dziennym ma być mobbing, wypychanie pracowników na „śmieciówki”, taśmowe zwolnienia nieliczące się z dotychczasowym dorobkiem i trudną sytuacją zwalnianych osób (dokonywane w taki sposób, by ominąć przepisy o zwolnieniach grupowych), łamanie prawa pracy, kumoterstwo oraz fatalne funkcjonowanie działu compliance, sprowadzające się do promowania donosicielstwa i nękania kuriozalnymi kontrolami (np. wizyta audytorów z Nowego Jorku, mających zbadać zasadność rachunku z kawiarni na 25 euro). Do tego jeszcze ujawnianie danych „sygnalistów” alarmujących amerykańską centralę o nieprawidłowościach, inwigilacja pracowników, brak obsady kluczowych decyzyjnych stanowisk czy nieformalne, autorytarne z ducha rządy Katarzyny Kieli, której postać odmalowana jest w dokumencie w najczarniejszych barwach. Wszystko to skutkować ma „atmosferą zastraszenia i skrajnej demotywacji” oraz odbijać się na zdrowiu psychicznym pracowników. Na tym tle zaszczepienie się poza kolejnością Katarzyny Kieli i Edwarda Miszczaka oraz namawianie menedżerów, by zrobili to samo (w połączeniu z zakazem informowania o sprawie), jest jedynie wisienką na torcie. Na powyższe nakładają się drakońskie cięcia, wstrzymywanie finansowania kolejnych projektów, co skutkować ma pogarszającą się ofertą programową. Wszystko po to (jak twierdzą autorzy), by doraźnie podbić wycenę Discovery na nowojorskiej giełdzie, tudzież zapracować na roczny bonus prezesa Discovery Global, Davida Zaslava.
Podsumowując, pracownicy TVN odczuwają na własnej skórze uroki bycia kolonią międzynarodowego koncernu – dojną krową służącą nabijaniu wyniku finansowego. Jednak ich list jest również przyczynkiem do folwarczno-pańszczyźnianych realiów polskiego rynku pracy i praktyk zarządzania wdrażanych przez rodzimych „patomanagerów”. Za przykład może tu służyć zwalnianie doświadczonych (a więc najlepiej zarabiających) pracowników i dokręcanie śruby pozostałym. Taka redukcja kosztów ładnie prezentuje się w tabelkach, tyle że skutkuje długofalowymi kłopotami wynikającymi z ubytku kompetencji i pogarszającej się atmosfery, co prędzej czy później odbija się na wydajności, bo w zatrutym środowisku nie da się na dłuższą metę efektywnie funkcjonować. I tu uwaga bardziej ogólna. Za toksyczną atmosferę w firmie zawsze odpowiada kierownictwo. Podkreślam – zawsze. Od tej reguły nie ma wyjątków. Cóż, jak wspomniałem, jeżeli choćby połowa z tego, co opisano w liście, jest prawdą, to grupa TVN powinna uruchomić nowy kanał tematyczny: „TVN Folwark”. Koszty będą minimalne – wystarczy ustawić w firmowych pomieszczeniach kamery i mikrofony, a potem zmontować „kontent”. Oglądalność gwarantowana.