4.5 C
Warszawa
poniedziałek, 23 grudnia 2024

Atak na Biały Dom!

Atak na pracowników Białego Domu, przy użyciu nieznanej broni sonicznej. CIA, Pentagon i Departament Stanu prowadzą śledztwo. Chiny i Rosjanie na liście podejrzanych

To historia jak z filmu sensacyjnego. W sobotę 29 kwietnia amerykańska stacja telewizyjna CNN ujawniła, że CIA, Pentagon (potoczna nazwa amerykańskiego ministerstwa obrony) i Departament Stanu prowadzą śledztwa sprawie ataków na najważniejszych amerykańskich urzędników. Dokonano ich przy pomocy tajemniczej broni. Wcześniej (pierwsze przypadki ataków odnotowano w 2016 r.) podobne objawy miał amerykański personel dyplomatyczny pracujący na Kubie, w Rosji i Chinach. Teraz pracownicy resortu obrony oficjalnie poinformowali senatorów i członków Izby Reprezentantów (odpowiednik polskiego Sejmu), że doszło do ataków w pobliżu Białego Domu. Ostatni miał miejsce w listopadzie 2020 r. po południowej stronie Białego Domu. Spowodował on chorobę jednego z urzędników Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Wcześniej, w 2019 r. urzędniczka Białego Domu zgłosiła podobny atak podczas spaceru z psem na obrzeżach Waszyngtonu, poinformował GQ w zeszłym roku. Z racji tego, że objawy przypominały to, co kilka lat wcześniej działo się za granicą, owe symptomy nazwano „syndromem Hawany”. Nazwa ta odnosi się do niewyjaśnionych do dziś objawów, jakie amerykański personel dyplomatyczny na Kubie zaczął odczuwać pod koniec 2016 r. Dolegliwości obejmowały trzaski w uszach, zawroty głowy, pulsujące bóle głowy, nudności, którym czasami towarzyszy niezidentyfikowany „przeszywający dźwięk”. Były też utraty pamięci i trwałe problemu z koncentracją. Śledczy nie ustalili, czy zagadkowe incydenty w kraju mają związek z tymi, które miały miejsce za granicą, ani kto może za nie być odpowiedzialny. Nieoficjalnie kręgi zbliżone do Pentagonu i CIA wskazują na Rosjan lub Chińczyków jako najbardziej prawdopodobnych sprawców.

„Nie traktowali tego g… poważnie”

Dolegliwości ma powodować nowoczesna (i szerzej nieznana) broń soniczna, czyli taka, która emituje dźwięki niesłyszalne dla ludzi, ale mogące wywołać u nich symptomy chorób i trwale uszkodzić mózg. Właśnie stopień zaawansowania broni sprawia, że jako sprawcy typowani są Rosjanie i Chińczycy. Brak jest jednak konkretnych dowodów.

Dziś jednym z poważniejszych oskarżeń, które pojawiają się w amerykańskich mediach, jest to, że w 2016 r. i w 2017 r., gdy pojawiły się pierwsze ataki, nie potraktowano ich wystarczająco poważnie. Ich skutkiem był drastyczny spadek liczby pracowników placówki amerykańskiej w Hawanie. Wśród zaatakowanych byli nie tylko dorośli, ale również przebywające z nimi dzieci. Podobnie wyglądające ataki zgłosili też pracownicy amerykańskich placówek w Chinach i Rosji. Wówczas badający sprawę naukowcy postawili hipotezę, że objawy zostały spowodowane atakami przy użyciu energii mikrofalowej.

Teraz gdy sprawa przebiła się do mediów, rozpoczął się festiwal wzajemnych oskarżeń, kto odpowiada za zaniedbania. Już pod koniec rządów Donalda Trumpa Pentagon produkował dokumenty oskarżające inne federalne agendy, że nie robią wystarczająco dużo, aby rozwiązać ten problem. – Wiedziałem, że CIA i Departament Stanu nie traktują tego gówna poważnie i chcieliśmy ich zawstydzić, ustanawiając naszą grupę zadaniową – wypalił pod koniec kwietnia Chris Miller, pełniący wówczas funkcję sekretarza (czyli ministra) obrony.

Według Millera Pentagon był zmuszony zajmować się „biurokratyczną grą władzy” i musiał wymuszać od CIA poważne potraktowanie sprawy ataków. W tym celu utworzono nawet specjalną grupę zadaniową, która zbierała dane o napaściach na amerykański personel.

Sprawą na poważnie zajęto się w grudniu 2020 r. Powodem było przesłuchanie jednej z ofiar ataków, amerykańskiego oficera z dużym doświadczeniem bojowym. – Kiedy na przesłuchanie przyszedł ten oficer i poznałem jego przeszłość, to wyjaśnił wszystko w niezwykle szczegółowym, ale bardzo wojskowym stylu. Takim, który mogłem zrozumieć. Pomyślałem, że to się dzieje naprawdę – mówił dziennikarzom Miller. – Ten dzieciak brał udział w walce i wiedział, że został zaatakowany – podsumował Miller.

Tajemnicze milczenie służb

CIA specjalną grupę zadaniową powołała w grudniu 2020 r., w ostatnich tygodniach działania administracji Donalda Trumpa. Gdy nowym szefem agencji został William Burns, rozszerzono jej działania.

Tymczasem politycy głośno domagają się wyjaśnienia, dlaczego senatorów i kongresmenów (władzę ustawodawczą) o atakach poinformował przedstawiciel ministerstwa obrony, a nie społeczności wywiadowczej (tak się określa zbiorczo amerykańskie agencje szpiegowskie, z których najbardziej znaną jest CIA) czy FBI (Federalnego Biura Śledczego) zajmującego się skomplikowanymi przestępstwami i kontrwywiadem.

– Szczerze mówiąc, nasi przywódcy skupieni są na tej sprawie – tyle komentarza wydusiła Avril Haines, dyrektor National Intelligence, czyli ktoś w rodzaju polskiego koordynatora służb specjalnych. Haines ważyła każde słowo i starała się mówić ogólnikami. Podkreślała też, że praktycznie wszystkie materiały w tej sprawie są ściśle tajne.

Równie enigmatyczne było oświadczenie rzecznika prasowego Białego Domu. „Biały Dom ściśle współpracuje z odpowiednimi departamentami i agencjami, aby zająć się niewyjaśnionymi incydentami zdrowotnymi i zapewnić bezpieczeństwo Amerykanom służącym na całym świecie. Biorąc pod uwagę, że nadal oceniamy zgłoszone incydenty i że potrzebujemy chronić prywatność osób je zgłaszających, to obecnie nie możemy podać ani potwierdzić szczegółów”.

„Zombie gun” Putina

Eksperci uważają, że użyta przeciwko Amerykanom broń może być tą, nad którą pracowali Rosjanie jeszcze w czasach wojny. Jej popularna nazwa to „zombie gun”. Rosjanie mówili o niej od lat niemal otwarcie. „Nie minie 10 lat, jak broń psychotroniczna stanie się tak niebezpieczna, jak atomowa lub jądrowa. A może bardziej, bo przy jej pomocy można kontrolować miliony ludzi” – mówił w 2007 r. Borys Ratnikow, ówczesny generał Federalnej Służby Bezpieczeństwa (rosyjski odpowiednik FBI). W 2012 r. Anatolij Serdiukow, wówczas minister obrony Rosji, potwierdził, że jego kraj pracuje nad taką bronią. Miała ona nie tylko powodować ogromny ból u zaatakowanych, ale także umożliwić częściową kontrolę nad ludzkimi myślami, a więc i zachowaniem. Po tej wypowiedzi Serdiukowa angielskie i amerykańskie media ukuły termin „zombie gun”.

Zombie to bohaterowie masowej kultury, komiksów, filmów, a ostatnio gier komputerowych. Tak zwane „żywe trupy” powstałe (zwykle) w wyniku epidemii, która zabiła w nich mózg, zostawiając prymitywną rządzę zaspokajania głodu mięsem i dodała dużą odporność na uszkodzenia. – Rozwój broni opartej na najnowszych odkryciach z fizyki, takiej jak broń wiązkowa, broń geofizyczna, broń genetyczna czy broń psychofizyczna i podobne, to część państwowego programu zamówień zbrojeniowych, przeznaczonego do realizacji na lata 2011–2020 – opowiadał Serdiukow w 2012 r.

Czy to Rosjanie stoją za ostatnimi atakami na USA? Jedna ze znanych publicznie ofiar ataku, były oficer wywiadu amerykańskiego CIA Marc Polymeropoulos, doznał tajemniczego ataku w Moskwie. Po ponad trzech latach (atak miał miejsce w grudniu 2017 r.) diagnoza jest brutalna: uraz mózgu, który sprowadził na niego bezsenność i niepokój, z którym być może będzie musiał sobie radzić do końca życia.

Wysocy rangą przedstawiciele amerykańskich tajnych służb są świadomi, że Rosja badała broń mikrofalową już w latach siedemdziesiątych XX w., co według nich może być przydatne do „zakłócania wzorców zachowań personelu wojskowego lub dyplomatycznego”, jak jest napisane w jednym z publicznych dokumentów NSA (Narodowej Agencji Bezpieczeństwa). Polymeropoulos ze swoją chorobą pourazową został zostawiony sam sobie. Przez lata podważano też jego twierdzenia, że padł ofiarą ataku. Potwierdzono to dopiero w 2020 r.

– Wysyłają cię w niebezpieczne miejsce i akceptujesz to ryzyko, ale zawsze wiesz, że jeśli coś ci się stanie, będą cię wspierać, że zawsze otrzymasz odpowiednie leczenie – mówił CNN Polymeropoulos. – To, co się ze mną stało, to myślę, że ten pakt został zerwany – dodał. CIA odmówiła skomentowania tego wypadku.

Faktem jest, że z niewidzialnym atakiem, za którym nie wiadomo kto naprawdę stoi, amerykańskie służby radzą sobie kiepsko.

FMC27news