9.3 C
Warszawa
czwartek, 25 kwietnia 2024

Bezpieczny jak dom

W roku 2020 wzrosła liczba włamań do mieszkań. Ta informacja może zaskakiwać, szczególnie, że większość Polaków pracowała i uczyła się z domu. Włamywacze wykorzystali jednak fakt, że wiele osób w dużych miastach, z powodu pandemii opuściło swoje mieszkania i wyjechało do rodzinnych miejscowości.

Według statystyk przygotowanych przez Główny Urząd Statystyczny pod koniec czerwca 2020 r. na home office przebywało 10,2 proc. badanych pracowników. Do osób pracujących zdalnie należy również doliczyć osoby, które w wyniku COVID-19 były zmuszone do przerwania wykonywanej pracy, w tym przypadku mówimy o 13,7 proc. ogólnej liczby pracujących.

Te dwa zestawienia pokazują, że w porównaniu z poprzednimi latami, w 2020 r. w domach spędziliśmy znacznie więcej czasu. To mogło oznaczać, że ograniczenie przemieszczania się powinno spowodować spadek liczby włamań. Stało się jednak inaczej. W Polsce w minionym roku zaobserwowaliśmy, że ich liczba skoczyła do góry – wyniosła 74 502, co daje wzrost o 5 proc. względem roku 2019, w którym miejsce miało 71 186 włamań.

Niepewna, związana z pandemią sytuacja w kraju i na świecie, spowodowała, że wiele osób zaczęło przyzwyczajać się do wizji długotrwałego „zamknięcia”, czego następstwem było podejmowanie decyzji o wyjechaniu do rodzinnych miejscowości. Dla włamywaczy oznaczało to jedno – puste mieszkania.

Masowe wyjazdy do rodzinnych miejscowości i opuszczanie mieszkań przez osoby pracujące i studentów mogą mieć związek z dużą liczbą włamań w większych miastach. W 2020 r. na szczycie listy znalazły się Wrocław – 16 proc. wszystkich włamań i Katowice – 15 proc., niewiele niżej Warszawa – 9 proc. i Gdańsk – 8 proc.

Najbardziej obfitym we włamania miesiącem był czerwiec, w którym miejsce miało 9 496 włamań. Styczeń i grudzień również znajdują się na górze listy, kolejno z o 38 proc. i 33 proc. większą liczbą względem wszystkich miesięcy. O 21 proc. średnią przebił marzec, w którym odnotowano 7 535 włamań, co może mieć związek z pierwszym lockdownem, który zapoczątkował fale wyjazdów do rodzinnych miejscowości.

W trakcie pandemii okolicznością sprzyjającą działaniom złodziei były nie tylko opuszczone mieszkania. Zamknięte zostały restauracje i niektóre sklepy, a ulice przez długi czas świeciły pustkami. Brak świadków i puste lokale usługowe to idealne warunki do zaplanowania i zrealizowania włamania, co mogło mieć wpływ na wzrost ich liczby w 2020 roku.

– Największy wzrost włamań odnotowaliśmy m.in. w marcu, kiedy mieliśmy do czynienia z pierwszym lockdownem, oraz w grudniu i styczniu. W marcu, kiedy uderzyła nas „nowa rzeczywistość” bardzo często szukaliśmy ukojenia wyjeżdżając do rodzinnych miejscowości, natomiast w grudniu i styczniu korzystaliśmy z okresu świąteczno-noworocznego, wolny czas chcieliśmy spędzić w gronie najbliższych, co skutkowało pozostawieniem mieszkania, a zarazem zachęcało włamywaczy – komentuje Irmina Sulich z Komendy Stołecznej Policji. – Należy wspomnieć, że celem przestępców nie są jedynie zamieszkałe lokale, ale również lokale usługowe czy firmy. Przez panującą pandemię było mniej ludzi na ulicach, co wiązało się z tym, że brak potencjalnych świadków zdarzenia wręcz zachęcał do włamania lub kradzieży.

– Wyjazdy w okresie pracy zdalnej oraz okresy wakacyjno-świąteczne były okolicznościami sprzyjającymi włamaniom w roku 2020 – dodaje Karol Klos, prezes Stowarzyszenia Dom Bezpieczny. – Tym bardziej ważna w tym kontekście jest możliwość zdalnej kontroli stanu naszego domu czy mieszkania. Zabezpieczenia mechaniczne, jak okna, drzwi czy rolety przeciwwłamaniowe, są kluczowe do zmniejszenia zapału włamywacza, ale musimy także zapewnić sobie informację, że dzieje się coś niepokojącego i ktoś niepowołany próbuje się dostać. Wrócimy do pracy w biurach, do komunikacji miejskiej czy działalności usługowych, ale pandemia koronawirusa zmieniła nasze spojrzenie na pracę zdalną, zwiększyła dystans społeczny i anonimowość na ulicach. Uczmy się na błędach z ubiegłego roku i pozwólmy sobie nie martwić się o nasze bezpieczne miejsce na świecie, gdy wyjeżdżamy – dodaje Klos.

            KCR

Najnowsze