6.8 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia 2024

Rewolucja przemysłowa 4.0 przy zgaszonym świetle

Im większe postępy czyni polityka zrównoważonego rozwoju, tym większe trudności napotyka z zapewnieniem podstawowych dla życia gospodarczego dóbr.

Gdyby wierzyć zapewnieniom szefa Światowego Forum Ekonomicznego Klausa Schwaba, świat miałby właśnie wkraczać w zupełnie nową epokę całkowicie przewyższającą swoimi rozwiązaniami i wykorzystywanymi technologiami wszystko to, co było dostępne do tej pory. Rezydujący w Szwajcarii ekonomista przekonuje, że wielki zwrot w sposobie naszego życia dokona się w oparciu o integrację osiągnięć w zakresie biologii, fizyki i technologii informatycznej. Choć trudno nie zgodzić się z tym, że mamy dziś do dyspozycji narzędzia, które jeszcze niedawno wydawały się przynależeć do świata powieści futurustycznych, coraz częściej okazuje się, że nawet najbardziej rozwinięte gospodarki mają kłopoty z tak podstawowymi rzeczami, jak energia.

Nieodrobiona lekcja z przeszłości

Świat przechodził już poważny kryzys energetyczny w latach siedemdziesiątych, jednakże jego przyczyny były bardziej polityczne niż technologiczne. W jego następstwie wiele krajów zadbało mocno o to, aby już nigdy więcej się nie powtórzył, rozwijając m.in. energetykę jądrową. Mogło się więc wydawać, że po tych doświadczeniach żadne poważne państwo nie doprowadzi już nigdy więcej do sytuacji, w której będzie musiało drżeć o swój los, gdyż wdroży odpowiednią strategię zabezpieczającą dostawy energii na wiele lat do przodu.

Ostatnie miesiące pokazują jednak niestety, że w wielu krajach rządy otwarcie zachęcają swoich obywateli do tego, aby szykowali zapasy żywności na długie blackouty i nauczyli się żyć tak, aby maksymalnie oszczędzać wszystkie dostępne zasoby. Problem ten dotyczy m.in. Chin, które we wrześniu zderzyły się z ogromnymi brakami w dostawach energii i zmuszone były zwiększyć import węgla (m.in. z Australii) do rekordowego od lat poziomu. Władze w Pekinie wystosowały do swoich regionalnych delegatur polecenie, aby w czasie nadchodzącej zimy przygotowane były odpowiednie zapasy żywności i podstawowych materiałów potrzebnych do życia. Oficjalnie przyczyną tych działań jest możliwość wprowadzenia nowych lockdownów, lecz w praktyce wiadomo, że komunistyczne władze kilka tygodni temu zderzyły się ze ścianą w postaci dramatycznie niskich rezerw w swoim systemie energetycznym. Chińska gospodarka zaczęła szybko hamować, a w razie surowej zimy może ją spotkać jeszcze wiele innych zawirowań.

Podobne komunikaty do swoich obywateli kierują także coraz częściej rządy w Unii Europejskiej. W Austrii zaleca się, aby mieszkańcy mieli przygotowany zestaw na czarną godzinę, zawierający m.in. świecie, zapałki, wodę pitną czy też żywność w puszkach. Niemal identyczne w treści zachęty do obywateli skierowały w ostatnim czasie również rządy Niemiec, Hiszpanii czy też Szwajcarii. W przypadku Szwajcarii tego rodzaju środki zdają się wynikać przede wszystkim z faktu, że ze wszystkich stron graniczy z krajami Unii Europejskiej i jest częściowo zależna od jej rynku energetycznego.

O blackoutach coraz częściej mówi się nawet w wydawałoby się dobrze zabezpieczonej na taką okoliczność Francji, która ma jeden z najlepszych na świecie systemów elektrowni jądrowych. Pamiętać jednak należy, iż prezydent Emmanuel Macron już na początku swojej prezydentury ogłosił planowane zamknięcie aż 14 elektrowni atomowych, pchając tym samym swój kraj na niepewne wody zwiększonego udziału OZE w krajowym miksie. W efekcie francuski rząd również został zmuszony do tego, aby ostrzec swoich obywateli przed nadchodzącymi problemami.

Czarne chmury na horyzoncie

Energetyczny kryzys, którego jesteśmy właśnie świadkami, dotyka już praktycznie całego świata i sprawia szczególne trudności krajom biednym i rozwijającym się. O ile bowiem zamożne kraje zachodnie są w stanie przeznaczyć na bony energetyczne lub dopłaty dla firm i obywateli znaczne kwoty, o tyle w przypadku biedniejszych państw ceny surowców i energii są już zwyczajnie zaporowe i uniemożliwiają normalne funkcjonowanie. Zbliżająca się na półkuli północnej zima tworzy bardzo nieciekawe perspektywy dla milionów konsumentów i całych gospodarek, które są w przededniu znacznego szoku.

Stwierdzenie, że ceny energii mają ogromny wpływ na całą gospodarkę, jest truizmem. Jednak dopiero w obliczu rzeczywistego kryzysu jesteśmy w stanie w pełni dostrzec skalę nadchodzących zawirowań. Obecna sytuacja związana ze spekulacją na rynku pozwoleń na emisję CO2 sprawiła m.in. że znacznie wzrosły ceny nawozów. Już teraz znajduje to przełożenie na globalnym rynku żywności, gdzie ceny wzrosły do nienotowanych od lat poziomów. Wyższe ceny żywności przełożą się zaś na spadek popytu w całej gospodarce i tym samym pogłębią recesję.

W tej perspektywie wdrażanie rewolucji przemysłowej 4.0 może się okazać dużo bardziej problematyczne, niż się dotąd wydawało. Być może twórcom tej koncepcji wydawało się, że wkroczenie w nową epokę będzie możliwe w oparciu o nowe technologie, z których będzie można korzystać bez względu na to, w jakim stanie będzie się akurat znajdowała gospodarka. W pewnym ograniczonym zakresie jest to oczywiście możliwe, lecz niestety klimatyczny radykalizm coraz częściej podważa same fundamenty wszelkiej ludzkiej aktywności. Dyktowane ideologicznym zaślepieniem zmiany na rynku energetycznym rozchodzą się po całej gospodarce, wywołując efekt domina i zaburzając finanse publiczne, łańcuchy dostaw oraz doprowadzając do coraz większych niepokojów społecznych.

Piramida technologii

Niczym w piramidzie potrzeb ludzkich najbardziej zaawansowane technologicznie obszary gospodarki wymagają zawsze sprawnie funkcjonujących branż realizujących dużo bardziej prozaiczne zadania. W epoce blackoutów, która będzie także epoką drożyzny, chronicznej recesji i narastających braków wszelkiego rodzaju dóbr funkcjonowanie najbardziej rozwiniętych gałęzi przemysłu może napotkać naprawdę znaczące ograniczenia. Tym bardziej, iż na całym świecie prognozowany jest coraz bardziej zaznaczający się kryzys demograficzny połączony z kryzysem kulturowym. Wchodzące na rynek pracy młode pokolenia nie gwarantują coraz częściej tej samej jakości i umiejętności co jeszcze dekadę czy dwie temu. Na dodatek starzejące się w alarmującym tempie społeczeństwo na całym świecie traci jednocześnie coraz szybciej zdolność do dokonywania innowacji, bez których rozwój gospodarczy zwyczajnie stanie kiedyś w miejscu.

Prezentując niedawno nowe oblicze Facebooka, Mark Zuckerberg uraczył wszystkich futurystyczną wizją wirtualnego świata skrojonego pod nasze konsumenckie marzenia. Być może uda się go kiedyś stworzyć, lecz na razie dla znacznej części ludzkości bardziej realna niż komputerowa kreacja Zuckerberga wydaje się rzeczywistość spędzania wieczorów w ciemnościach przy świeczkach i pod grubymi kocami. Jeszcze niedawno mogło się wydawać, że wizja blackoutów to scenariusz zagrażający co najwyżej radykalnie postępującej Kalifornii. Dziś wizja ta staje się rzeczywistością dla zaskakująco dużej liczby krajów.

Najnowsze

Korea a sprawa polska

Lekcje ukraińskie

Wojna i rozejm