12.3 C
Warszawa
piątek, 4 października 2024

Patrona szukam!

Twórcy książek, filmów, gier, muzyki, dziennikarze, działacze społeczni – coraz częściej szukają i znajdują sponsorów swojej działalności.

Słowo „mecenas” jako określenie wspierania ludzi kultury i sztuki powstało jako upamiętnienie Gajusza Cilniusza Mecenasa (70 p.n.e. – 8 p.n.e.), który finansował poetów, m.in. Wergiliusza i Horacego. Zamożni ludzie sponsorujący twórców – taki układ jeszcze funkcjonował jeszcze w pierwszej połowie XX w. Wraz z tworzeniem się masowej kultury, twórcy też zyskali większe możliwości zarabiania na swoich dziełach. Teraz jednak mamy do czynienia z innym fenomenem, który umożliwił internet. To zbieranie pieniędzy na tworzenie dzieł, które bez wcześniejszego wsparcia ludzi nie mogłyby powstać.

W takim sam sposób tworzone są niezależne media. Finansowane w całości przez odbiorców z dobrowolnego abonamentu.

W zamian za wsparcie patroni, chociaż nie jest to reguła, otrzymują dostęp do treści, których nie mają „zwykli” odbiorcy tworzonych przez artystów treści. Te bonusy zależą od wysokości cyklicznych wpłat. Jednak nie wszędzie.

Liderem zbiórek wcale nie jest, jak mogłoby się wydawać, patornite.pl, a zrzutka.pl. Tam ludzie zbierają na najróżniejsze rzeczy, a liczba zbiórek liczona jest w milionach.

Gospodarka twórców

Dobrowolne abonamenty na kulturę, dziennikarstwo i działalność dla dobra publicznego, wydają się czymś więcej niż sezonowym trendem. Odczuli to najbardziej twórcy. Problemem współczesnego dziennikarstwa, nawet w największych demokracjach, była i jest niechęć wydawców do narażania się władzy i biznesowi. W obu wypadkach zyski z potencjalnie wyższej poczytności w internecie lub sprzedaży gazet nie pokrywają kosztów prawników, lub też sankcji świata biznesu. Doskonale widać było to w sprawie afery z wyciekiem informacji od Edwarda Snowdena, byłego pracownika amerykańskich tajnych służb w 2013 r., gdzie media w obawie przed reakcją USA zdecydowały się ujawnić tylko niewielką część otrzymanych informacji. Wspomniany „Pan Nikt” nie miałby możliwości funkcjonowania z racji poglądów, które głosi, w żadnej z tzw. mainstreamowych redakcji. A jednak internet pokazał, że jest popyt na publicystykę, którą tworzy.

Dzięki temu systemowi twórcy niszowi mają szansę wypromować swoje dzieła. To trend widoczny nie tylko w Polsce. W USA ta działalność biznesowa ma już nazwę, to „biznes twórców”. W pierwszej połowie 2021 r. twórcy otrzymali aż 1,3 mld dolarów, trzy razy więcej niż było to w całym 2020 r. To oznacza, że rynek zarabiających w ten sposób twórców jest „rozgrzany do czerwoności” – jak komentowano to w jednym z artykułów. W USA zajmują się tym platformy takie jak Substack czy Clubhouse i OnlyFans.

To także biznes pomagania w zbieraniu pieniędzy. Patronite zarabia określony procent – ok. 8 proc. od wpłaconych pieniędzy. Zrzutka zadowala się (na razie) wpłatami „co łaska”.

Dzięki takiej formie finansowania zarabianie przez internet nie jest już tylko przeznaczone dla gwiazd, ale także jest to sposób dla hobbystów czy specjalistów w niszowych dziedzinach. Na patronite popularna jest historia nauczyciela, który stracił pracę w związku z likwidacją gimnazjów. Na dodatek stało się to w momencie, gdy żona powiedziała mu, że jest w ciąży. Miał hobbystyczny kanał poświęcony grom RPG (Role Play Game – fabularne gry, także komputerowe), na którym miał ok. 5 tys. subskrybujących. Okazało się, że po założeniu zbiórki na patronite, zebrał od fanów ok. 5 tys. zł miesięcznie, ponad dwa razy więcej niż zarabiał jako nauczyciel.

Ile osób może dzięki temu zrezygnować z „wyścigu szczurów” i zarabiać na własnym talencie w internecie? Na razie jest to wciąż zajęcie dochodowe dla nielicznych. 31-letnia guru biznesów internetowych Li Jin w „Harvard Business Review” zauważyła, że jeżeli chodzi o takie internetowe przedsiębiorstwa, to mało kto w jest w stanie dzięki takiej pracy osiągnąć bezpieczeństwo finansowe. W 2017 r. tylko 2 proc. twórców zarabiało w ten sposób minimalną pensję amerykańską, czyli ok. 1200 dolarów miesięcznie. Z kolei, aby taką pensję zarobić, sprzedając odsłuchiwanie utworów (także podcastów) na Spotify, trzeba mieć rocznie 3,5 mln „strumieni”, czyli odsłuchanych utworów.

Jednak przez ostatnie cztery lata wiele się zmieniło na korzyść. Wielu ludzi, których Li Jin zaliczyła do klasy średniej, zaczyna szybko rosnąć wśród internetowych twórców. To bowiem nie tylko sposób na zarabianie pieniędzy, ale także na komunikowanie się z odbiorcami i budowanie własnej marki, rozpoznawalności. „Gospodarka” (biznes) twórców jak go nazywają, to coś więcej niż chwilowa moda. To sposób na twórczą pracę.

Według analizy firmy Stripe, która przebadała 50 platform pozwalających twórcom zarabiać pieniądze, wynika, że ich wskaźniki rosną w każdej kategorii. Zarówno liczby twórców, którzy z niej korzystają, jak też przychodów, które generują. „Odkryliśmy, że twórcy wkrótce przekroczą łącznie ponad 10 miliardów dolarów zarobków” – wynika z raportu. Początkowo wzrost rejestracji twórców był związany z epidemią koronawirusa, ale teraz, gdy ten czynnik nie odgrywa już roli, to w 2021 r. pojawiło się ok. 668 tys. nowych chętnych do zarabiania w ten sposób.

„W Stanach Zjednoczonych liczba twórców zarabiających na życie w ten sposób wzrosła o 41 proc. r/r” – wynika z raportu Stripe. „Ta liczba będzie nadal rosła, ponieważ internet wciąż się rozwija, generując coraz to nowe sposoby zarabiania” – dodają autorzy raportu.

Zarabiają w ten sposób nie tylko drobne pieniądze. Nie są to jeszcze dochody takie jak największych gwiazd youtube (te liczone są nawet w dziesiątkach milionów dolarów), ale coraz więcej twórców zaczyna zarabiać tyle, ile „normalni ludzie” na etatach. Niestabilność i brak stałych dochodów były zawsze tym, co blokowało część osób przed spróbowaniem swoich sił jako twórca. Internetowy patronat pozbawił tego rodzaju kariery kwestii ryzyka. Zanim porzuci się dotychczasową pracę, można sprawdzić, ile da radę się zarobić.

„Jeśli niedawny gwałtowny wzrost »gospodarki twórców« utrzyma się, te 50 platform może wspierać ponad 15,5 miliona twórców w ciągu pięciu lat” – podsumowują autorzy raportu Stripe. A to tylko amerykański rynek.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news