e-wydanie

6.6 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia 2024

Hunter skandalista

Rozpieszczony milczeniem sprzyjających jego rodzinie mediów syn amerykańskiego prezydenta nie przestaje szokować. Na jaw wyszła przeprowadzona kilka lat temu bulwersująca transakcja z udziałem Chińczyków.

Zdradzający coraz bardziej syndromy starczego zniedołężnienia Joe Biden ogłosił niedawno oficjalnie to, co było w zasadzie przesądzone już w momencie, w którym obejmował urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Liczący już 79 lat polityk musi poddać się leczeniu, a na czas jego absencji obowiązki przejmie wiceprezydent Kamala Harris. Dla każdego obserwatora amerykańskiej sceny politycznej czymś absolutnie oczywiste jest to, że Biden nie jest w stanie podejmować samodzielnych decyzji, o czym świadczy chociażby jego ostatnie zachowanie w czasie szczytu klimatycznego COP26 w Glasgow, gdy regularnie spóźniał się na spotkania. Ciało i umysł polityka nie są już w stanie sprostać tak intensywnemu życiu, jakie musi prowadzić prezydent USA, lecz mimo to wiodące media kontrolowane przez wielki biznes nie czują się zobowiązane do krytyki tego stanu rzeczy.

Podwójne standardy

Zupełnie inaczej sprawy przedstawiały się w czasie, gdy szefem amerykańskiego państwa był niesiony głosami prowincji Donald Trump. Najlepszą ilustracją tego zjawiska była rozdmuchiwana do granic absurdu afera, w ramach której poprzedni prezydent USA miał na zarejestrowanym w 2005 r. nagraniu wyrazić się przy użyciu wulgarnych słów na temat kobiet. Wypowiedź ta nie należała oczywiście do chwalebnych, jednak te same media, które jednym chórem oburzały się na jedno niecenzuralne sformułowanie, nabierały przez ostatnie lata całkowicie wody w usta, gdy ujawnione zostały szokujące zachowania Bidena względem kobiet i dzieci. Równie głębokie milczenie zapanowało, gdy ujawniono seks-taśmy syna obecnego prezydenta, Huntera, na których wyrażał wobec prostytutki zaniepokojenie, iż Rosjanie mogli mu w Las Vegas skraść laptop zawierający poufne informacje.

Problemu z prezydenckim synem nie da się niestety sprowadzić do zwykłych skandali obyczajowych, gdyż jego działania okazują się mieć daleko bardziej poważny charakter, niż pierwotnie zakładano. Świadczy o tym najlepiej fakt, iż jak właśnie ujawniono, w 2016 r. firma inwestycyjna Huntera Bidena pomogła przeprowadzić transakcję zakupu przez chińskie przedsiębiorstwo afrykańskich kopalni kobaltu, który jest absolutnie kluczowy przy produkcji baterii do aut elektrycznych. Nabywca z Państwa Środka (China Molybdenum) to oczywiście podmiot blisko związany z komunistycznym państwem, które dzięki Bidenowi uzyskało dostęp do największych na świecie zasobów kobaltu w Kongo. O całej sprawie można było już usłyszeć w czasie kampanii prezydenckiej, ale wspierające jego ojca media solidarnie wybrały milczenie.

Sama firma Huntera Bidena powstała zresztą również w bliskiej współpracy z chińskim kapitałem, o czym wiadomo było od dawna. Co istotne, syn prezydenta prowadzi interesy nie tyle z prywatnymi firmami z Chin, ile przede wszystkim z jednostkami podporządkowanymi ściśle chińskiemu rządowi lub samym rządem. W 2013 r. skandalista wybrał się z pełniącym wówczas obowiązki wiceprezydenta ojcem do Chin, a owocem tej wizyty było utworzenie wspólnie z Jonathanem Li nowego funduszu inwestycyjnego Bohai Harvest. Jak zwracały uwagę media, nowe przedsięwzięcie uzyskało błyskawiczną zgodę na funkcjonowanie, a 80 proc. akcji kontrolowało chińskie państwo. Oprócz tego Hunter Biden wspólnie z komunistycznym reżimem realizował projekt z zakresu energetyki nuklearnej, otrzymując z tego tytułu znaczne korzyści. W normalnych okolicznościach prezydencki syn prowadzący tak wiele podejrzanych interesów z teoretycznie największym wrogiem USA powinien skupić na sobie powszechne oburzenie klasy politycznej i mediów, lecz dzieje się niestety zupełnie inaczej.

Rodzinna spolegliwość względem Pekinu

Bliskie związki z Pekinem nie są charakterystyczne jedynie dla niegrzecznego syna, ale stanowiły zawsze wyróżnik także walczącego obecnie z demencją ojca. Wystarczy wspomnieć, że Joe Biden w tajemniczy sposób nie wdrożył wprowadzonego przez Donalda Trumpa zakazu działalności dla należącego do chińskiego ByteDance TikToka oraz WeChata, choć powszechnie wiadomo, że dzięki nim Chińczycy mają możliwość szpiegowania niemal całego świata. Biden zdecydował się na wzmocnienie partnerstwa z Australią, Japonią i Koreą, lecz pod wieloma względami przestał przeciwdziałać krokom podejmowanym przez Chiny, o czym świadczy chociażby zignorowanie wdrażania pierwszej fazy umowy handlowej wynegocjowanej jeszcze przez Trumpa.

Jak wskazywano wielokrotnie, jako senator Joe Biden od lat wspierał pozostawienie relacji handlowych z Chinami samym sobie, bez uwzględnienia skutków takiego stanu rzeczy dla amerykańskiej gospodarki. Jako wiceprezydent w czasach Barracka Obamy aktywnie wspierał wejście chińskich podmiotów na amerykański rynek. Obecnie zaś jego postawa względem Pekinu pozostawia wiele do życzenia, o czym świadczy chociażby brak jakiejkolwiek zdecydowanej reakcji wobec tego, iż niszczący od dłuższego czasu światową gospodarkę wirus mógł zostać stworzony jako broń biologiczna właśnie w Chinach. Gdy Donald Trump zamykał wiosną ubiegłego roku amerykańską granicę przed Chinami, Joe Biden protestował, nazywając Trumpa „ksenofobem”.

Problem z Hunterem Bidenem jest niestety dużo większy, niż się na pozór wydaje. Jak sam przyznał we wspomnianym nagraniu, może być nieustannie szantażowany przez Rosjan. Zakres interesów prowadzonych z chińskimi komunistami pozwala także zakładać, że jego związki z Pekinem są dużo bardziej zażyłe, niż się to oficjalnie prezentuje. Oficjalnie przeciwko prezydenckiemu synowi prowadzone jest nawet specjalne dochodzenie, jednakże sądząc po dotychczasowej pobłażliwości organów ścigania, nie należy się spodziewać, aby cokolwiek mu groziło.

Krótka pamięć

Jeszcze w trakcie kampanii prezydenckiej w 2020 r. Joe Biden zadeklarował, że gdy zostanie prezydentem, żaden członek jego rodziny nie będzie mógł liczyć na ulgową taryfę w kontekście zarzutów o współpracę z innymi państwami. Słowa te padały w czasie, gdy media żyły oskarżeniami pod adresem dzieci Donalda Trumpa. Polityczna pamięć amerykańskiej klasy politycznej jest jednak najwidoczniej bardzo krótka, a w szczególności, gdy prezydentem jest osoba cierpiąca na demencję.

Pobłażliwość względem niektórych polityków i świadome ignorowanie problemów ma jednak dość krótkie nogi. Przyzwolenie na to, aby Chińczycy kupili kluczowe przy dokonującej się na całym globie zielonej transformacji kopalnie kobaltu, oznacza w pewnym sensie podpisywanie wyroku na amerykańskie państwo. Podobnie jak w przypadku kilku innych surowców (m.in. litu) dostęp do znajdującego się w Kongo zasobu daje ogromną władzę nad podążającym szlakiem zrównoważonego rozwoju światem. Ceniący sobie wszelkie uciechy Hunter Biden zapewne ucieszył się z tego, że zarobił na pośrednictwie wiele milionów dolarów, lecz tym samym wpędził swoją ojczyznę w poważne tarapaty.

Na tym problem jednak się nie kończy, gdyż jak wiadomo na podstawie ujawnionych maili prezydenckiego syna znaczna część operacji i biznesów była zawierana w oparciu o wpływy ojca. Bez pomocy obecnego prezydenta Hunter Biden nie miałby tak dużych sukcesów w pośrednictwie biznesowym. Wnioski z tego płynące nasuwają się same, lecz na razie amerykańska opinia publiczna wraz z wiodącymi mediami próbują wciąż odwrócić uwagę od problemu ku zupełnie innym kwestiom. Prezydent Biden i tak nie nadaje się już zresztą na świadka w żadnym procesie, bo jego stan umysłu pogarsza się w błyskawicznym tempie.

Najnowsze

Korea a sprawa polska

Lekcje ukraińskie

Wojna i rozejm

Parasol Nuklearny