e-wydanie

5.5 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia 2024

Nienawiść, kłamstwo i pogrom

W ostatnich latach dziennik przekształcił się w finansowe imperium. Za sukcesem stoi krucjata równości społecznej i obrony demokracji. W rzeczywistości to jedynie fundamenty cynicznej strategii marketingowej, która dostosowuje przekaz do potrzeb reklamodawców. Ponieważ najlepiej sprzedają się negatywne emocje, zatem kłamstwa, mowa nienawiści i pogromy medialne przynoszą gazecie miliardy dolarów.

Kompromitujące fakty ujawnia brytyjski „The Spectator”. Konserwatywny tygodnik próbuje odpowiedzieć na pytanie kluczowe z punktu widzenia przyszłości dziennikarstwa. Dlaczego „The New York Times” traci czytelników, a amerykańska opinia publiczna odwraca się od tytułu? Odpowiedź jest prosta. Gazeta uchodząca wcześniej za wzorzec niezależnego dziennikarstwa sprzeniewierzyła się kodeksowi etycznemu.

Jak przypomina „The Spectator”, w 2011 r. NYT wprowadził płatny dostęp do swoich treści. Takie działanie narzucił model biznesowy zakładający, że w zamian za płatną subskrypcję czytelnik otrzyma produkt dziennikarski najwyższej jakości. Strategię przeforsował Arthur G. Sulzberger, przygotowując się do zastąpienia ojca na stanowisku prezesa „The New York Times”.

Przedstawił zarządowi wewnętrzne sprawozdanie, zgodnie z którym praca dziennikarza nie polega już na relacjonowaniu i komentowaniu rzeczywistości. Wzrost dochodów reklamowych miało przynieść „zburzenie muru” oddzielającego redakcję merytoryczną od działu marketingu i sprzedaży. Cytując fragment raportu Sulzbergera: „Ciężka praca polegająca na zwiększeniu subskrypcji spada bezpośrednio na dziennikarzy, którzy mają promować swoje artykuły”.

Oczywiście wszystkie redakcje mają stałych odbiorców. Jednak proszenie dziennikarzy o generowanie treści wygodnych z punktu widzenia wpływów reklamowych, to zupełnie co innego. W pierwszej chwili, aby zwiększyć liczbę użytkowników cyfrowej wersji, gazeta wynajęła agencję reklamową i zezwoliła reklamodawcom na sponsorowanie publikacji. Następnie dziennikarze otrzymali nakaz przystosowania się do oczekiwań środowiska biznesowego. Sprzeciw wobec łamania kodeksu etycznego, ówczesna redaktor naczelna Jill Abramson przypłaciła zwolnieniem.

Strategia marketingowa odniosła sukces, jednak ujawniła kluczową barierę. Poza mieszkańcami metropolii, Amerykanie nie chcieli prenumerować NYT. Wówczas redakcji z nieba spadł Donald Trump. Jeszcze nie śmiertelny wróg, a jedynie cudowny środek zwiększania subskrypcji.

Kandydując do Białego Domu, krytykował media za brak obiektywizmu, a NYT nazywał hańbą dziennikarstwa za celowe przeinaczanie faktów. Tymczasem kampania wyborcza Donalda Trumpa przyniosła liberalnym gazetom oraz telewizjom 2 mld dol. zysku.

Dyrektor generalny CBS Leslie Moonves powiedział: – Trump może być zły dla Ameryki, ale jest cholernie dobry dla mojej telewizji. Dodał, że gdyby wybory wygrała Hillary Clinton, CBS poniosłaby 30-procentową stratę. Jak ujawnia „The Spectator”, sam prezes CNN namawiał Trumpa do kandydowania, a nawet doradzał, jak wygrać debatę, pomimo że jego własna stacja prowadziła przeciwko niemu zaciekłą kampanię. I pomyśleć, że to lewica i liberałowie zarzucają konserwatystom, że przenieśli ludzkość w erę postprawdy.

Identyczną strategię wybrał NYT. Republikański kandydat okazał się dla dziennika biblijną manną z nieba. W ostatnim kwartale 2016 r. nienawiść do Donalda Trumpa przyniosła gazecie 276 tys. subskrybentów online, czyli o prawie 100 tys. więcej niż w 2015 r. W 2017 r. nowi użytkownicy przynieśli gazecie 340 mln dolarów (o 46 proc. więcej niż rok wcześniej).

W tym samym czasie identycznym wzrostem procentowym użytkowników mógł się pochwalić Facebook. Zasób Google powiększył się jedynie o 23 proc. Po trzech latach nagonki na Trumpa NYT pozyskał łącznie 5,2 mln subskrybentów. Cyfrowe przychody 2019 r. wzrosły do 800 mln dol. Wówczas NYT sięgnął po manipulację, fałszerstwo oraz jawne kłamstwo.

Rasizm dźwignią handlu

Po zwycięstwie wyborczym Donalda Trumpa liberalne media, kompletnie oderwane od pogrążonych w depresji regionów USA, nie mogły pojąć, dlaczego ludzie uwierzyli, że jest lepszy od Clinton? W dodatku na republikanina zagłosowały stany lewicowe, głosujące dotychczas na demokratów. Wprost niepojęte dla redakcji NYT było poparcie udzielone przez kolorowych wyborców.

Okazuje się, że w 2016 r. Trumpowi nie udało się w wystarczającym stopniu zmotywować białej ludności. Wygrał prezydenturę dzięki wyborcom latynoskim i pochodzenia azjatyckiego. Otrzymał również największą liczbę głosów afroamerykańskich spośród wszystkich kandydatów republikańskich od 2004 r. Co gorsza, badania socjologiczne przeprowadzone w 2019 r. ujawniły w tych grupach elektoratu silny trend wzrostu poparcia dla prezydenta ubiegającego się o reelekcję. Dziennikarze NYT musieli się dopuścić gigantycznego oszustwa dla zniszczenia tego fenomenu.

Pierwszą manipulacją było skojarzenie prezydenta z Rosją. Drugą, zmiana preferencji użytkowników mediów społecznościowych. Liberalne media, na czele z NYT, rozpoczęły czarną kampanię, według której internauci sympatyzujący z Trumpem to prymitywy, a wręcz głupcy wierzący we wszelkiego rodzaju bzdury.

Tyle że NYT nie działał ze szlachetnych pobudek tylko dla zwiększenia subskrypcji wśród kolorowej i afroamerykańskiej ludności Ameryki. Już w 2018 r. dział analityczny gazety uruchomił projekt, którego celem jest przewidywanie emocjonalnego wpływu artykułów na czytelników. Specjalne badanie opinii publicznej wykazało, że najlepszy efekt przynoszą treści nacechowane nienawiścią, strachem, nadzieją i miłością. Tak wyłoniła się grupa docelowa z punktu widzenia reklamodawców.

Co ważne, najsilniejsze reakcje emocjonalne cechowały młodych ludzi. Kluczowym rezultatem badania było odkrycie, że emocje napędzają zaangażowanie. Aby spieniężyć wyniki eksperymentu, NYT stworzył algorytm, który pozwala redakcyjnym komputerom przewidywać ludzkie emocje po przeczytaniu konkretnego artykułu.

Początkowo NYT zaczął sprzedawać takie informacje biznesowi. Gazeta zaproponowała firmom wybór 18 emocji, 7 czynników motywujących i 100 tematów, które grupa docelowa powinna skojarzyć z daną reklamą.

– Biznes może dopasować reklamy do określonych artykułów, które naszym zdaniem powinny wywoływać określone emocje u czytelników, a także zachęcać ich do określonych działań – chwalił się dział marketingu gazety. Do kwietnia 2019 r. powyższy algorytm wygenerował 50 kampanii reklamowych, zapewniając ponad 30 milionów wyświetleń i wysokie wyniki finansowe.

Przed kampanią wyborczą do Białego Domu schemat został wykorzystany do zwiększenia subskrypcji NYT wśród Afroamerykanów. Zrobienie z Trumpa rasisty miało związać z gazetą miliony kolorowych Amerykanów, zmieniając zarazem ich preferencje wyborcze. „The Spectator” ujawnia, że skojarzenie: Trump równa się rasizm, odpowiadało hierarchii emocjonalnej dobrze wykształconej i bogatej, liberalnej elity.

NYT sfałszował równocześnie badania dezaktualizujące koncepcję klasową. Według socjologów zwycięstwo Trumpa wywołały nierówności społeczne Ameryki, spowodowane forsowaniem globalizacji przez demokratycznych prezydentów Billa Clintona oraz Afroamerykanina Baracka Obamę. Natomiast zgodnie z koncepcją wylansowaną przez NYT, jedyną przyczyną pauperyzacji Ameryki stał się rasizm. Tezę „The New York Times” natychmiast podchwycił, m.in. „The Washington Post”.

Zamierzone skutki

„Walka z rasizmem pomogła dziennikarzom uwolnić się od wyrzutów sumienia wywołanych ich własnymi kłamstwami” – komentuje fałsz liberalnych mediów „The Spectator”. Oszustwo udowodnił także socjolog Musa al-Gharbi, który zadał logiczne pytanie: – Wielu popierających Trumpa białych Amerykanów wcześniej dwukrotnie głosowało na Afroamerykanina Baracka Obamę. Dlaczego dokonali takiego wyboru, skoro, jak chce NYT, wszyscy biali są rasistami?

Z punktu widzenia gazety ważne było co innego. W dobie globalnej sieci liberalne media stają się coraz bardziej uzależnione od reklam internetowych, dochodów z subskrypcji, czyli liczby abonentów. Tymczasem NYT udało się skutecznie wypromować obsesję na punkcie rasy, z której uczynił najbardziej dochodowy model biznesowy.

Jest zbudowany na ideologicznej konfrontacji tożsamościowej. Każda polaryzacja społeczna, a więc także amerykańska, generuje ciągły konflikt, stający się niewyczerpalnym źródłem dochodów z publikacji podporządkowanych reklamowym algorytmom.

„Dawno, dawno temu fundamentem etyki dziennikarskiej był wymóg opisu faktów bezstronnie i obiektywnie. Zasada dotyczyła szczególnie redakcji „The New York Timesa”. Dziś takie podejście może kosztować dziennikarza utratę pracy” – podsumowuje brytyjski tygodnik. Jak wyjaśnia, NYT zawęził pole dopuszczalnego dyskursu, kierując się wyłącznie chęcią wyeliminowania konkurencji, a więc dążeniem do rynkowego monopolu ukrytego za równościową ideologią. Tym samym jednak złamał fundament Ameryki – wolność słowa i nieocenzurowanej debaty.

W tym kontekście portal Washington Free Beacon zauważa, że wielu członków zespołu NYT pochodzi z bogatych rodzin i ma niewielkie pojęcie o dziennikarstwie, podobnie, jak o życiu przeciętnych Amerykanów. Wynieśli za to z domów ogromną wiedzę o rynkach finansowych oraz nasiąkli lewicową ideologią, co wspólnie tworzy mieszankę wybuchową podłożoną pod Stany Zjednoczone.

Żywym dowodem nagonki na profesjonalistów dziennikarstwa jest Bari Weiss. Została zatrudniona przez NYT w 2017 r. Miała odnajdywać najciekawsze wypowiedzi republikanów i pisać polemiki. Tyle że publikowanie konserwatywnych poglądów w NYT jest obecnie zakazane.

– Tożsamość jest jedynym pryzmatem. Wszystko musi być powiązane z rasą i płcią – powiedziała Weiss o redakcyjnych zasadach, po tym, jak w proteście przeciwko cenzurze i szykanom zwolniła się z gazety. Zdaniem Weiss, model biznesowy NYT jest ściśle powiązany ze standardami moralnymi bogatych, białych liberałów skręcających ostro w lewo.

– Walka z rasizmem, obrona równości i demokracji wydają się przyciągać ogromną publiczność, jednak dziennikarze, którzy formułują niedostatecznie postępowe idee, mogą stracić wszystko. NYT zmienia zasady społeczne na nietolerancję i wykluczenie, zacierając granice pomiędzy dobrem i złem – komentuje jej wypowiedź „The Spectator”.

Brytyjski tygodnik zwraca uwagę na odwrotną tendencję. Rosną szeregi dziennikarskich i obywatelskich dysydentów, a wzrost ich wpływu na opinię publiczną ujawnia się spadkiem wyników finansowych „The New York Times”. Merkantylna i cyniczna strategia finansowa jest więc zalążkiem klęski i upadku NYT.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Najnowsze

Korea a sprawa polska

Lekcje ukraińskie

Wojna i rozejm