2.5 C
Warszawa
czwartek, 12 grudnia 2024

I ty zostaniesz Spielbergiem

Australijska firma Blackmagic tanio sprzedaje sprzęt, który pozwala tworzyć filmy w hollywoodzkiej jakości zwykłym ludziom.

Grant Petty to 53-letni australijski miliarder, założyciel i dyrektor generalny firmy Blackmagic, która sprawia, iż za kilka, może kilkanaście lat, każdy we własnym domu będzie mógł tworzyć takie filmy, jakie dziś produkują najlepsze studia filmowe w Hollywood. Każdy z nas będzie mógł mieć szansę tworzyć filmy w takiej jakości jak genialny reżyser Steven Spielberg.

Chociaż Petty jest miliarderem, to ciężko pracuje. A gdy podczas pandemii musiał integrować pracę w swojej 1500-osobowej firmie, to program w SQL (języku programowania używanym do tworzenia baz danych) pisał osobiście. „Przez cały 2020 r. i połowę 2021 roku pracowałem codziennie do 2 w nocy, ponieważ pisałem kod, który kieruje firmą” – potwierdził dziennikarzom Petty. A firma mała nie jest: jak wspomnieliśmy wcześniej, zatrudnia 1500 pracowników i ma 576 mln dolarów przychodów (czyli ok. 2,5 mld zł). Grat Petty znany jest też filmów z instruktażowych, na których tłumaczy, jak korzystać z produktów jego firmy. Na przykład takich jak cyfrowa kamera kinowa Ursa Mini Pro 12 K. Chociaż Blackmagic jest relatywnie niedużą firmą jak na branżę sprzętu elektronicznego, to wszystkie 209 swoich produktów wytwarza sama. Właśnie dlatego, aby umożliwić współdziałanie swoich fabryk w Australii, Singapurze i Indonezji, Petty napisał specjalny program do inwentaryzacji. To, co niektórzy eksperci uważają za słabość firmy (uzależnienie od mózgu i rąk szefa), Petty uznaje za atut – dzięki jego programom w pandemii koronawirusa Blackmagic uniknął zastojów w produkcji, bo tworzył szybko nowe łańcuchy dostaw. Zyski firmy wzrosły w ciągu ostatnich 2 lat 10-krotnie, do 113 mln dolarów. Wycena firmy, gdyby zdecydowała się sprzedać swoje akcje na giełdzie, szacowana jest na ponad 3 mld dolarów. Petty ma 36 proc. akcji, a więc jest „papierowym” miliarderem.

Hollywood w twoim domu

Petty, którego niektórzy nazywają „grabarzem Hollywood”, daje każdemu „normalnemu” człowiekowi możliwości kręcenia profesjonalnych filmów. Jego działająca od 21 lat firma słynie z produkcji niedrogich profesjonalnych kamer kinowych i specjalistycznego sprzętu wykorzystywanego w produkcji telewizyjnej i filmowej. Tworzy także bezpłatne oprogramowanie znane jako DaVinci Resolve, używane do korekcji kolorów, efektów specjalnych, czyli do edycji wideo i audio.

Chociaż korzystają z niego przede wszystkim amatorzy i niezależni twórcy, to ma na koncie współpracę przy tworzeniu hitów takich jak „Don’t Look Up” („Nie patrz w górę” – Netfliksa) i „Spider-Man: No Way Home”.

Kolejną „żyłą złota” okazał się dla Blackmagic rynek nauczycieli muzyki. – Poleciłem ich systemy setkom nauczycieli gry na perkusji podczas pandemii – tłumaczył Jim Toscano, instruktor gry na perkusji z Nowego Jorku, który używa „miksera” ATEM Mini Extreme stworzonego przez Blackmagic (kosztuje ok. 1300), do którego można podłączyć siedem kamer wideo i prowadzić efektywnie naukę gry online.

W 2020 roku 31-letni wówczas Julian Terry porzucił szkołę filmową i nakręcił kamerą Blackmagic „Don’t Peek” („Nie podglądaj”) sześciominutowy horror, którego akcja rozgrywa się w jego sypialni w Los Angeles. Około 4,5 mln wyświetleń na YouTubie później został zatrudniony do wyreżyserowania pełnometrażowej wersji tego filmu z budżetem 10 mln dolarów. Jego Blackmagic Pocket 4k, którym nakręcił „Don’t Peek”, był tańszy od iPhone.

Kolejny rzut nabywców Blackmagic to były sieci telewizyjne, które musiały wyposażyć swoich pracowników pracujących z domu.

Prosty przedsiębiorca

Po zdobyciu dyplomu z elektroniki na uczelni technicznej w 1991 r. Petty rozpoczął pracę w Singapurze w telewizji, gdzie dbał o drogi sprzęt audio-wideo, który jego pracodawca wypożyczał za 1000 dolarów na godzinę. Tam dostrzegł, że branża telewizyjny stała się społeczeństwem klasowym. Nie decydowała kreatywność, ale możliwości dotarcia do widza. Krótko mówiąc, promowany nie byłeś z powodu swojego talentu, ale z uwagi na kontakty i możliwości finansowe. Petty miał marzenie. Chciał uczynić telewizję branżą, w której wygrywać będzie kreatywność.

Na początku zajął się kartami, które pozwalały przenosić filmy twórcom na komputery osobiste w celu edycji, zamiast płacić za korzystanie z wartego setki tysięcy dolarów sprzętu.

W 2001 roku Petty i inżynier oprogramowania Doug Clarke założyli Blackmagic. Niecałe dwa lata później wprowadzili DeckLink, kartę kompatybilną z komputerami Mac o wartości 995 dolarów, która mogła przetwarzać nieskompresowane wideo w wysokiej rozdzielczości. Ich „najtańszy” konkurent liczył sobie za podobną możliwość około 10 tys. dolarów.

W 2009 r. Blackmagic przejął aktywa daVinci Systems, mającej problemy firmy, która zajmowała się produkcją sprzętu i oprogramowania do poprawiania kolorów. Sprzedawał je hollywoodzkim firmom zajmującym się postprodukcją po cenach od 350 tys. do 850 tys. dolarów za sztukę. – Zdaliśmy sobie wtedy sprawę, że moglibyśmy napisać oprogramowanie z takimi funkcjami i wprowadzić je na komputery Apple, gdzie kreatywni ludzie mogliby z niego zrobić dobry użytek – opowiadał Petty. W 2010 r. udało im się to zrealizować. Wyprodukował produkt zawierający tylko oprogramowanie (obecnie o nazwie DaVinci Resolve) w cenie zaledwie 995 dolarów. Po kolejnym roku zaczął udostępniać je za darmo. Jego konkurenci Adobe i Avid byli wściekli, ale Petty wzruszał ramionami, porównując ich działalność to właścicieli slumsów, którzy za nędzne łóżko i dach nad głową zabierają ludziom wszystkie pieniądze. A klientów traktują jak źli ludzie psa, który robi coś miłego, ale pan bije go kijem. Te barwne metafory to filozofia życiowa Petty’ego.

Oprogramowanie Blackmagic jest bezpłatne, ale ma to minusy: procesy konwersji są powolne. DaVinci Resolve dominuje, jest też daleko w tyle za Adobe Premiere Pro i Avid w edycji wideo.

Natomiast sprzęt Blackmagic – cyfrowe kamery kinowe, których ceny zaczynają się już od 1 tys. dolarów, a dochodzą do 6 tys. dolarów, rywalizują z liderami branży, takimi jak Arri, Sony i Red, których sprzęt kosztuje nawet 95 tys. dolarów.

– Wyciągałem kamery Blackmagic i często zdarzało się, że ekipa filmowa i aktorska narzekała i przewracała oczami. Jednak pod koniec nagrywania połowa z nich kupowała własne aparaty. Blackmagic daje mi 90 proc. efektu Alexy za 10 proc. ceny – tłumaczy operator John Brawley. Droższy sprzęt to po prostu snobizm.

Oszczędności to duża zaleta, ponieważ filmowcy coraz częściej tworzą efekty wizualne w swoich filmach. A to wymaga po prostu dużej liczby kamer. – Jeśli zamierzasz umieścić dziewięć kamer na platformie, musisz mieć co najmniej dziesięć kamer na miejscu. Jeśli te kamery to sprzęt Alexas, mówisz o wydatku pół miliona dolarów. Studio tyle nie zapłaci – opowiada Sam Nicholson, nagrodzony nagrodą Emmy kierownik ds. efektów wizualnych, który pracował m.in. przy kultowych produkcjach takich jak „Star Trek” i „The Walking Dead”. Jego firma, Stargate Studios, używa więc często tańszych kamer Blackmagic.

– Jak skutecznie przenosić prawdziwy świat do cyfrowej rzeczywistości? Wymaga to wielu kamer i dużej ilości danych. Blackmagic i cały ekosystem rozwiązują wiele z tych problemów – podsumował Nicholson.

FMC27news