0.8 C
Warszawa
piątek, 13 grudnia 2024

Koniecznie przeczytaj

Ramię w ramię – także w zbrojeniówce

Kiedy po rosyjskiej aneksji Krymu i wkroczeniu do Donbasu w 2014 r. pojawiły się sugestie zdecydowanego zwiększenia nakładów na polską armię, część lewicowych polityków ostro to oprotestowała. Wskazywano, że lepiej wydawać na oświatę i służbę zdrowia niż zbrojenia. Dzisiaj nie ma już wątpliwości: żeby można było łożyć na edukację i zdrowie, konieczne są nakłady na armię, w myśl maksymy: si vis pacem, para bellum. Na tych nakładach zyska nie tylko polska armia, ale i nasza gospodarka – jeżeli środki te zostaną mądrze zainwestowane.

Arkadiusz Bińczyk

Lata dziewięćdziesiąte przyniosły załamanie słynącego niegdyś na całym świecie polskiego przemysłu zbrojeniowego. Przyczyny tego są złożone. Na pewno przyczyniła się do tego fatalna sytuacja gospodarcza Polski, odziedziczona po PRL-u. Na pewno fakt, że zagraniczni konkurenci mogli oferować sprzęt nowocześniejszy i z powodzeniem wchodzili na rynki, na których dotąd polscy producenci mieli mocną pozycję. Swoje zrobiły też walki polityczne. Faktem jest, że ostatnie lata to mozolna próba odbudowywania naszej zbrojeniówki.

Wojna na Ukrainie pokazała, że liczą się nowoczesne technologie, zwłaszcza bezzałogowce, ale i prosty w obsłudze i niezawodny sprzęt. Polskie „Pioruny”, chwalone przez ukraińską armię, zyskały swoisty certyfikat jakości – w warunkach bojowych. A przecież nie tylko „Pioruny” produkujemy w naszych zakładach. Huta Stalowa Wola produkuje słynne kraby, raki i langusty. Pozytywnie testy poligonowe przeszedł polski system przeciwpancerny Pirat. Tu dotykamy ważnej kwestii: mamy w produkcji – bądź w przygotowaniu do produkcji – wysoko oceniane polskie oryginalne konstrukcje.

Takimi konstrukcjami może pochwalić się na przykład Fabryka Broni „Łucznik” Radom. GROT to pierwsza po II wojnie światowej oryginalna polska konstrukcja karabinka. Niezwykle cenionego przez użytkowników cywilnych. Po sukcesie w USA karabinków z rodziny Beryl można się spodziewać, że w przyszłości karabinki GROT i pistolety VIS także będą hitem eksportowym. GROT w wersji wojskowej – stale modernizowany i udoskonalany, w zgodnej opinii ekspertów niezawodny i wysokiej klasy karabinek – jest na wyposażeniu Wojsk Obrony Terytorialnej. Radomska fabryka to także ich autorski pistolet VIS 100, nawiązujący nazwą do legendarnego już przedwojennego pistoletu produkowanego także przez Fabrykę Broni „Łucznik”.

Zwiększenie nakładów na obronność do 3 proc. PKB oznacza, że polskie zakłady będą mieć pełne ręce roboty. Także polscy konstruktorzy. A przynajmniej powinny. Więcej pieniędzy oznacza bowiem nie tylko proste zwiększenie produkcji, o co najłatwiej, ale też unikalną szansę na wsparcie innowacyjnych projektów. Nie mam wątpliwości, iż część tej kwoty powinna zostać przeznaczona na przemyślaną promocję naszych produktów dedykowanych armii za granicą. I na wspólne z zagranicznymi partnerami inwestycje, dzięki którym będziemy mogli produkować coraz nowocześniejszy sprzęt i wchodzić z nim na nowe rynki. Nie ulega wątpliwości, że jeśli planujemy transakcje z zagranicznymi partnerami, to w sposób zapewniający naszej zbrojeniówce maksymalne korzyści. Czas skończyć z zasadą z peerelowskiego dowcipu o relacjach handlowych polsko-sowieckich: oni biorą od nas zboże, a w zamian my dajemy im węgiel.

Za naszą wschodnią granicą toczy się krwawa wojna i nikt nie jest w stanie powiedzieć, czy skończy się ona za kilka tygodni czy za kilkanaście miesięcy. Niemniej już teraz powinno się myśleć o wspólnych projektach gospodarczych, także w sektorze zbrojeniowym. Ukraina ma tu potencjał, nie tylko w postaci zakładów, lecz też specjalistów. Osiem lat między zajęciem Krymu a rosyjskim najazdem nasz sąsiad dobrze wykorzystał na wzmocnienie i unowocześnienie armii. To, że wymarzony na Kremlu Blitzkrieg nie powiódł się, a najeźdźcy giną tysiącami, to zasługa tej modernizacji.

Ukraińcy nie zmarnowali tych kilku lat. My – niezależnie od tego, czy grozi nam agresja, czy nie – nie możemy zmarnować pieniędzy na modernizację sił zbrojnych. Współpraca polsko-ukraińska, tak ścisła w obliczu rosyjskiej napaści, powinna w spokojniejszych czasach przełożyć się na wspólne projekty zbrojeniowe. Mamy szansę razem wdrażać nowoczesne rozwiązania i je odpowiednio promować. Na poziomie produkcji, ale i konstrukcji – współpracy polskich i ukraińskich specjalistów. Nie odkładajmy tych planów na czasy spokoju i pokoju. Myślmy o tym już teraz! Oczywiście wspólnie, z ukraińskimi partnerami.

Najnowsze