11.1 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia 2024

Sri Lanka – kraj przygnieciony zrównoważonym rozwojem

Dramatyczne wydarzenia na Sri Lance mogą stanowić ostrzeżenie dla wielu innych krajów, które decydują się wprowadzać niedostosowane do swojego poziomu rozwoju modne regulacje.

Sceny dziejące się na ulicach stolicy kraju Kolombo mogą budzić przerażenie. Tysiące ludzi zgromadzonych na protestach lub ścierających się z policją, agresywny tłum, który wtargnął do siedziby prezydenta i głowa państwa, która w pośpiechu ucieka na statku marynarki wojennej z kraju. Przywrócenie względnego porządku w kraju zajmie pewnie wiele lat, gdyż nie dość, że władze straciły kontrolę nad wydarzeniami, to na dodatek spod kontroli wyrwała się sytuacja gospodarcza.

Bankrut na żądanie

Sri Lanka stała się faktycznym bankrutem, który już kilka tygodni temu nie był w stanie zapłacić nawet za pojedynczy transport ropy naftowej. Kraj ten nigdy nie należał do najbogatszych, niemniej jednak trwający od kilku miesięcy kryzys pogłębił wszystkie jego niedomagania. Bez wątpienia wielki wpływ na obecne wydarzenia na Cejlonie ma także ogólna sytuacja gospodarcza na świecie, lecz główną odpowiedzialnością za eskalację kryzysu ponosi przede wszystkim zbiegły właśnie prezydent Gotabaya Rajapaksa.

To właśnie ów polityk wprowadził nagle w kwietniu ubiegłego roku kontrowersyjny zakaz stosowania sztucznych nawozów. Wprowadzenie tego rodzaju zarządzenia w kraju, którego aż 70 proc. ludności utrzymuje się z rolnictwa, od początku mogło skończyć się jedynie tragedią. Sri Lanka to potentat w produkcji m.in. ryżu i warzyw, lecz nagłe odejście od środków chemicznych w uprawie zaowocowało fatalnymi zbiorami. Plony ryżu spadły w ciągu roku z 3,39 mln ton do 2,92 mln, a w przypadku innych upraw (m.in. herbaty) było jeszcze gorzej. Wielu rolników znalazło się nie tylko na krawędzi bankructwa, ale wręcz zaczęło głodować. Nakręciła się w ten sposób spirala chaosu, gdyż ogólny spadek dochodów sprawił, że pogorszyła się nagle sytuacja finansowa całego państwa, które stało się wręcz niezdolne do importu żywności z zagranicy.

Ekokatastrofa

Odejście od stosowania nawozów sztucznych w rolnictwie, które jest forsowane w ostatnim czasie w ramach klimatystycznej agendy to jeden z bardziej kontrowersyjnych postulatów ostatnich czasów. W przypadku Unii Europejskiej zakłada się, że proces odchodzenia od nich będzie rozłożony na wiele lat, wymagając ponoszenia znacznych nakładów finansowych m.in. na procesy dostosowawcze. Współczesna cywilizacja jest w stanie wykarmić tak wiele osób właśnie dlatego, że w XX w. w rolnictwie zostały upowszechnione nawozy sztuczne. Prezydent Rajapaksa postanowił zaś nie tylko, że zakaże ich stosowania, lecz uczynił to także w sposób całkowicie niezapowiedziany, czym pogłębił tylko skalę problemów, z jakimi muszą mierzyć się jego rodacy.

Stosując tak radykalny krok, polityk wskazywał na kwestie zdrowotne i brak odpowiedniej ilości dewiz na pokrycie kosztów zakupu nawozów z zagranicy. Argumenty te wydają się jednak absurdalne, ponieważ część rolników zdołała mimo wszystko zakupić nawozy na czarnym rynku. Podjętej decyzji nie da się w żaden sposób obronić, ponieważ w ciągu zaledwie roku doprowadziła cały kraj na skraj upadku. Obecnie szacuje się, że nawet 2 mln z 22 mln mieszkańców wyspowego kraju znalazło się w skrajnym ubóstwie. Nie dość bowiem, że plony okazały się fatalne a zyski ze sprzedaży płodów rolnych mizerne, to na dodatek obecne ceny żywności skoczyły tak bardzo w górę, że jej zakup staje się coraz bardziej problematyczny dla szerokich mas społecznych.

Gorąco w Sri Lance zrobiło się już wiosną, gdy protestujący urządzali wielusettysięczne manifestacje, a nawet zaczęli podpalać domy należące do członków rodziny prezydenta. Prezydent Rajapaksa wreszcie ugiął się pod narastającą presją i wycofał z kontrowersyjnego zarządzenia, lecz i tak doszło już do katastrofy. Prawdziwym katalizatorem obecnego kryzysu stała się agresja rosyjska na Ukrainę, gdyż za jej sprawą znacząco wzrosły i tak wysokie już ceny surowców, paliw, żywności, a rynek nawozów sztucznych na całym świecie znalazł się w permanentnym chaosie. Sri Lanka ze względu na swój profil produkcyjny była oczywiście szczególnie podatna na wszelkiego rodzaju nieprzewidziane wydarzenia, lecz chyba nikt wcześniej nie mógł przewidzieć, że głowa państwa wprowadzi tego rodzaju przepisy, które pogrążą jego własną ojczyznę.

Kosztowna moda

Polityczna presja na wdrażanie zasad ekologicznego i zrównoważonego rolnictwa jest dziś równie wielka co przekonanie, że tego rodzaju rolnictwo jest w stanie zapewnić szczególnie wysokie zyski. Być może ustępujący prezydent Sri Lanki zakładał więc, że czyste i organiczne rolnictwo praktykowane w jego kraju przełoży się na wyższe zyski czerpane z racji tego, że konsumenci sięgną chętniej po ekoprodukty z Cejlonu. Interpretacja działań kontrowersyjnego polityka może być również taka, że chciał na siłę przeforsować bardzo modne dziś i świetnie sprzedające się na światowych salonach rozwiązanie, które było jednak kompletnie niedostosowane do charakterystyki Sri Lanki.

Na korzyść tej tezy świadczy choćby fakt, że równolegle do zeszłorocznego zakazu stosowania nawozów sztucznych prezydent Rajapaksa utworzył specjalną, 46-osobową grupę zadaniową, której zadaniem było przystosowanie całego kraju do zielonej transformacji. Działając na rzecz ekologicznego „społeczno-ekonomicznego modelu” grupa miała za zadanie m.in. rozwiązać problem nadmiernej śmiertelności wywołanej zanieczyszczeniem wody i powietrza. Jak się jednak okazało, bardziej śmiertelny skutek niż stosowanie nawozów rolniczych miał zakaz ich stosowania, który postawił przed wizją śmierci głodowej tysiące osób.

Borykająca się z niemal 60-procentową inflacją, zbankrutowana i ogarnięta chaosem Sri Lanka stanie się teraz krajem, który może paść łatwym łupem jednego z mocarstw. Nim doszło do obalenia rządów obecnego prezydenta, prowadzono już rozmowy na temat pomocy finansowej, której mogłyby udzielić Indie, Chiny, Japonia lub Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Ktokolwiek chciałby przejąć kuratelę nad głodującym krajem, musiałby zaoferować w ramach pomocy nie tylko kredyty, ale także żywność i nawozy – bez nich nie dojdzie do szybkiej poprawy sytuacji.

Losy Sir Lanki to swego rodzaju ostrzeżenie dla całego świata przed tym, co może się stać, jeśli zdrowy rozsądek zostanie zastąpiony doktrynerstwem. Ideologia zrównoważonego rozwoju zdobywa wciąż światowe salony polityczne, nie napotykając wręcz żadnego oporu. W zasadzie można nawet stwierdzić, że mało kto z politycznego mainstreamu głosi dziś jakiekolwiek odstępstwo od jej podstawowych pryncypiów. Równocześnie z jej wdrażaniem postępują wielkie pieniądze, dlatego część z ubogich krajów próbuje zyskać do nich dostęp, stawiając siebie w roli prawdziwych prymusów. W ten właśnie sposób władze Sri Lanki wystąpiły przed szereg, wdrażając program, który byłby nad wyraz ambitny nawet dla najbardziej zamożnych i zrównoważonych państw na świecie. Efektem jest ruina ekonomiczna, głód, wybuch społecznego niezadowolenia i bardzo nieciekawe perspektywy na przyszłość. Zdecydowanie zbyt wysoka za przypodobanie się salonom.

Najnowsze