Kolejnictwo jest najbardziej zaniedbanym obszarem infrastruktury w Polsce. Patrząc na mapę dróg kolejowych nadal łatwo zorientować się gdzie przebiegały granice zaborców i mimo, że od tamtego czasu minęło ponad 100 lat, niewiele się zmieniło.
Rozwój kolejnictwa jest bardzo ważny. Dotyczy on ruchu pasażerskiego i, co ważniejsze, ruchu towarowego. Transport kolejowy jest bardziej efektywny niż kołowy. Staje się to oczywiste w obliczu kryzysu energetycznego i rosnących cen paliw. To ważne również w kontekście zrównoważonego rozwoju i ESG, albowiem transport kolejowy jest mniej szkodliwy dla środowiska naturalnego.
Kołem zamachowym dla rozbudowy infrastruktury komunikacyjnej w Polsce stały się Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej w 2012 roku, których organizatorami były Polska i Ukraina. Sprzyjało temu wsparcie finansowe oferowane przez Unię Europejską. Powstało wówczas wiele nowych dróg lub zostały one zmodernizowane. Od tamtego czasu upłynęło jednak 10 lat, a nowe przedsięwzięcia są realizowane powoli. Niepokojem napawa fakt, że coraz więcej wykonawców rezygnuje z wykonywania usług.
Bezpośrednią przyczyną obecnego stanu rzeczy jest wojna rosyjsko-ukraińska, która rozpoczęła się 24 lutego 2022 r. Jej skutkami jest brak rąk do pracy, skokowy wzrost cen materiałów budowlanych, spowodowany brakiem importu zarówno samych materiałów jak i surowców (cement) ze wschodu – głównie z Federacji Rosyjskiej i Republiki Białorusi, a także skokowy wzrost cen energii. Dawid Piekarz, wiceprezes Instytutu Staszica, na portalu WNP.pl zwraca uwagę, że „nie tylko ceny poszybowały w górę. Większym problemem jest obecnie strukturalny brak materiałów. Umowy ramowe na dostawy nie są realizowane, a producenci materiałów nie są w stanie zagwarantować ciągłości dostaw.”
Antidotum na skomplikowana sytuację miało być porozumienie Ministerstwa Infrastruktury z przedsiębiorstwami budowlanymi, zakładające dopuszczenie 10 procentowej waloryzacji rządowych kontraktów. Zawarte porozumienie dotyczy inwestycji drogowych. Nadal jednak nierozstrzygnięta pozostaje bardzo ważna kwestia waloryzacji kontraktów kolejowych. Trudno oczekiwać, że przy 15 proc. inflacji wykonawcy mogą realizować umowy, które nie przewidywały takiego wzrostu cen. Zdaniem Piekarza nowe Prawo Zamówień Publicznych teoretycznie sprzyja rozwiązywaniu tych problemów. Zakłada ono m.in. większe zrównoważenie pozycji stron umów w sektorze budownictwa i infrastruktury. Wystąpienie nieprzewidywalnych zmian okoliczności po zawarciu umowy, takich jak wzrost cen materiałów i kosztów wykonania robót, jak np. w wyniku wojny na Ukrainie, mogą być potraktowane jako nieprzewidywalna zmiana okoliczności, uzasadniająca modyfikację zawartych kontraktów na podstawie przepisów Prawa Zamówień Publicznych.
Według wiceprezesa Instytut Staszica „praktyka nie nadąża wciąż za prawem i w efekcie liczba ugód między zamawiającymi a wykonawcami jest (w porównaniu do liczby sporów) bardzo niska, co powinno skłaniać do identyfikacji prawnych i pozaprawnych barier zwiększenia udziału ugodowego (polubownego) rozstrzygania sporów z perspektywy zamawiających podmiotów publicznych”.
Warto przypomnieć, że problem wzrostu cen materiałów i surowców, wywołany pandemią koronawirusa SARS-CoV-2, był już znany w 2021 r. Wojna rosyjsko-ukraińska tylko zwiększyła stan niepewności. Problemem stały się nie tylko rosnące ceny, ale także brak materiałów, bez których, bez względu na cenę, określonych procesów nie da się wykonać. Wpływ na trudną sytuację ma także wzrost cen paliw, które są potrzebne aby funkcjonował sprzęt na budowach, transport materiałów i kruszyw oraz konieczność przemieszczania się pracowników.
– Wojna za wschodnią granicą Polski powinna stanowić uzasadniona przesłankę do aneksowania umów w zakresie wysokości wynagrodzenia, terminów ukończenia inwestycji, ale również odstąpienia od naliczania kar umownych – w sytuacji, kiedy wykonawcy nie mają żadnego wpływu na zerwanie łańcuchów dostaw czy galopujących cen materiałów i usług – konkluduje Dawid Piekarz na portalu WNP.pl.
– Szczególnie krytyczne są sytuacje dotyczące kontraktów inwestycyjnych, rozstrzygniętych przed 24 lutego 2022 r., a więc jeszcze przed wybuchem wojny rosyjsko-ukraińskiej – uważa Juliusz Bolek, przewodniczący Rady Dyrektorów Instytut Biznesu. – Jest realne ryzyko, że nie zostaną one sfinalizowane. Kalkulacje ofert były przygotowywane w zupełnie innej epoce gospodarczej i obecnie nie mają żadnego odzwierciedlenia w nowych realiach. Warto skorzystać z rozwiązań, które umożliwia nowelizowane prawo zamówień publicznych. Chodzi o interes nie tylko poszczególnych przedsiębiorców, ale o interes polskiej gospodarki i jej dynamiki rozwoju – dodaje Juliusz Bolek.