W minionym roku amerykańska waluta zaliczyła wyraźne wzrosty, które zostały przerwane na jesieni. Do wyraźnej korekty dolara pchnęły spekulacje, co do zakończenia cyklu podwyżek stóp procentowych przez FED, ale i też inne banki centralne. Wraz z nią pojawiły się fundamentalne pytania. Zwyżka dolara została przerwana, czy zakończona? Czy był on ekstremalnie przewartościowany w 2022 r. i teraz sytuacja odwróci się na dłużej?
Marek Rogalski
główny analityk walutowy, DM BOŚ
W nadchodzących miesiącach polityka banków centralnych pozostanie kluczowa. Wydaje się, że rynki błędnie zakładają względnie szybkie przejście od podwyżek stóp procentowych do ich obniżek. Płytka recesja, po części dzięki ożywieniu gospodarczemu w Chinach, a także znacznie mniej dotkliwemu kryzysowi energetycznemu, niekoniecznie musi sprzyjać scenariuszom, w którym wskaźniki inflacji w rozsądnej perspektywie czasowej powrócą do tak zwanych celów banku centralnego, czyli 2-3 proc. rocznie. Być może, zatem słuszne jest w tym zakresie zaprezentowane w grudniu przez Europejski Bank Centralny podejście zakładające, że inflacja nie wróci do celu przed 2025 r. Mam tu na myśli rozciągnięcie tej tezy na inne banki centralne, gdzie również kluczowy będzie czas. To oznaczałoby, że stopy procentowe po zakończeniu cyklu podwyżek pozostaną długo na wysokich poziomach. Inwestorzy muszą się pogodzić, że globalne środowisko makro się zmieniło na proinflacyjne nawet na kilka, czy wręcz kilkanaście lat. W takim układzie radę dadzą sobie tylko najsilniejsze gospodarki, u pozostałych zaczną pojawiać się problemy wynikające z ich strukturalnych słabości.
Słabszy dolar?
Niewykluczone, że dolar w 2023 r. będzie finalnie słabszy, jak to widzi część ekonomistów i inwestorów, ale ten trend może być przeplatany wieloma korektami. Ostatnie lata pokazały, że definicja bezpiecznej przystani dotyczy głównie dolara – to on zyskuje w przypływach fal ucieczki inwestorów od ryzykownych aktywów. Tymczasem w nadchodzących miesiącach ważne będą nie tylko wspomniane już relacje globalnych banków centralnych, które w różnym stopniu będą wygaszać cykl podwyżek stóp procentowych. Ważne będzie to, czy rzeczywiście rynki akcji odnalazły się w nowym, proinflacyjnym środowisku i odtrąbienie nowej hossy przez media nie było przedwczesne.
Dodatkowe elementy
Z czysto polskiego punktu widzenia istotne będzie kilka dodatkowych elementów układanki. Polityka monetarna i fiskalna, wraz z ciągnącą się jak telenowela dyskusją o „legendarnych” środkach z KPO, wcale nie musi być argumentem za silnym złotym. Inflacja pozostaje wysoka, a perspektywy sprowadzenia jej do celu w sensowym terminie nie są duże – tymczasem RPP chyba nie dostrzega tu problemu. Ważny wątek to też rozwój wypadków na Ukrainie. Zima nieco wygasiła działania wojenne, ale na wiosnę Rosjanie mogą rzucić wszystkie swoje siły, co może podnieść nerwowość na rynkach. Kolejnym elementem są jesienne wybory parlamentarne, które rynki mogą wiązać z potencjalnym przełomem wokół KPO – stąd też druga połowa roku może być korzystniejsza dla złotego niż pierwsza.