Rok wyborczy dla przedsiębiorców zawsze jest pełen obaw. Politycy lubią bowiem swoje obietnice finansować ze wzrostu podatków odprowadzanych przez biznes. Z drugiej strony okazuje się czasami, że problemy, których nie dawało się dotąd rozwiązać, znajdują nieoczekiwany i dobry dla biznesu finał. Przykładem mogą być taryfy gazowe.
W styczniu media podniosły kwestię, że mimo obniżki cen gazu na światowych giełdach – do najniższego poziomu od roku – należące do Grupy Orlen PGNiG wciąż liczy sobie słono za ten surowiec. Spółka tłumaczyła się, że „cennik dla klientów biznesowych uwzględnia ryzyko rekordowej w ostatnim roku zmienności na giełdach”. Cóż, ryzyko, zwłaszcza w warunkach tak niestabilnych, z jakimi mamy do czynienia praktycznie od trzech lat – najpierw pandemia koronawirusa, a potem wojna na Ukrainie – powoduje, że prowadzenie biznesu w sektorach surowcowych jest obarczone większą dozą ryzyka. No dobrze, ale czy to ryzyko aż w takim stopniu musi być przerzucane na odbiorców? Zwłaszcza w sytuacji, w której PGNiG odpowiada za około 90 proc. rynku. Nic dziwnego, że sprawą zainteresował się w końcu również Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Minęło kilka tygodni i oto okazało się, że jednak się da. Dostawca zmienił krytykowane przez odbiorców biznesowych reguły. Już od połowy marca ceny gazu dla klientów rozliczanych w oparciu o cennik dla przedsiębiorców mają spaść o ponad 50 procent. Ale nie ta, jednorazowa, obniżka jest najważniejsza. Otóż od 1 kwietnia nastąpi rewolucja cennikowa dla firm. Obecny cennik, ustalany z góry, zastąpi cennik indeksowany. Na czym będzie to polegać? Ceny gazu będą ustalane w oparciu o notowania surowca na europejskich giełdach towarowych, w tym na polskiej Towarowej Giełdzie Energii. Będą one aktualizowane w cyklach miesięcznych, czyli na koniec marca podana zostanie stawka na kwiecień, końcu kwietnia – majowa itp.
A jednak – można. Można wprowadzić reguły bardziej przejrzyste i zrozumiałe dla przedsiębiorców. I, co kluczowe, bardziej fair: dlaczego bowiem biznes, i tak srogo doświadczony w ostatnim roku, ma ponosić dodatkowe ryzyka? Takich kwestii, które można próbować pozytywnie rozwiązywać w roku wyborczym, na pewno jest więcej. Ot, choćby kwestia twórczych interpretacji podatkowych, zgodnie z którymi woda z dodatkiem naturalnego soku traktowana jest jak – to nie żart – sok z dodatkiem podlegającym opłacie cukrowej. Tę interpretację w jednej ze spraw podważył Naczelny Sąd Administracyjny, niemniej jednak potrzebne jest doprecyzowanie przepisów, aby przeciąć zakusy fiskusa na nienależne mu pieniądze. Może i to się uda – podobnie, jak udała się zmiana w kwestii ustalania cen gazu dla polskich firm?