-0.1 C
Warszawa
piątek, 22 listopada 2024

Koniecznie przeczytaj

Pracodawcy mogą decydować o procedurach częstotliwości i czasie kontroli trzeźwości pracowników

Z radcą prawnym Marcinem Cetnarowiczem, Partnerem SSW Pragmatic Solutions, rozmawia Paweł Maciejewski z portalu Pracodawcagodnyzaufania.pl.

Jak do tej pory wyglądała sytuacja w odniesieniu do możliwości kontroli trzeźwości pracowników w zakładach pracy? Czy w ogóle nie było takich możliwości?

Do tej pory ta kwestia nie była wprost uregulowana przepisami. Była wątpliwość co do tego, czy pracodawca może tego typu kontrole przeprowadzać, zwłaszcza na zasadzie kontroli prewencyjnej. To znaczy w sytuacji, gdy pracownik nie sprawia wrażenia osoby „pod wpływem”, zachowuje się normalnie, nie daje żadnych podstaw do tego, żeby go weryfikować z powodu tego, że coś się dzieje, że coś jest nie tak, tylko po prostu – czysto profilaktycznie. W niektórych branżach, w niektórych zakładach, gdzie trzeźwość pracownika jest szczególnie wymagana, ze względu na charakter wykonywanej pracy, na przykład w przedsiębiorstwie autobusowym, albo generalnie w świadczącym usługi transportowe, czy przewozy pasażerskie itd., wydawałoby się całkiem rozsądne, aby taki kierowcy po prostu codziennie rano przed rozpoczęciem pracy taką profilaktyczną kontrolę po prostu przechodzili. Natomiast problem polegał na tym, że nie było do tego do końca podstaw prawnych. W każdym razie można się było od strony prawnej spierać, czy takie podstawy są czy nie.

Nie można było ich zmusić, żeby pracownik się poddał takiej kontroli?

Dokładnie tak. I ta kwestia była regulowana bardzo ogólnie, dosłownie jednym przepisem. To była ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. W tej ustawie był artykuł 17, który w związku z nowelizacją kodeksu pracy również uległ stosownym zmianom. Mowa tam była o tym, że jeżeli zachodzi uzasadnione podejrzenie, że z pracownikiem coś jest nie tak, mówiąc w dużym skrócie, to wtedy kierownik zakładu pracy może takiego pracownika do pracy nie dopuścić. Jedyną możliwością sprawdzenia trzeźwości pracownika, jaką ten przepis przewidywał, było – na żądanie kierownika zakładu pracy, lub na żądanie samego pracownika – badanie trzeźwości, które jednak mógł przeprowadzać uprawniony do tego organ, czyli najczęściej po prostu policja. Zatem we wspomnianym artykule 17 ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi była tylko taka ogólna, bardzo skromna regulacja, z której na pierwszy rzut oka można było wywnioskować, że pracodawca nie ma uprawnienia, żeby badać pracownika na jego trzeźwość. To badanie mogło nastąpić tylko wtedy, kiedy zachodziłoby uzasadnione podejrzenie, że z pracownikiem coś jest nie tak i tylko dokonywane przez policję.

Jak bardzo według Pana wiedzy to zjawisko podejmowania pracy przez nietrzeźwych pracowników rosło lub malało w ostatnich latach. Czy są dostępne jakieś dane ilu pracowników przystępowało do pracy w stanie nietrzeźwości?

Sam takich badań i statystyk nie znam. W naszej praktyce obsługujemy stosunkowo dużą liczbę firm, nawet kilkaset firm w ciągu roku. Nie przypominam sobie jednak takiego przypadku, żebyśmy doradzali pracodawcom jak postąpić z pracownikiem, który np. stawił się do pracy prawdopodobnie pod wpływem spożytego alkoholu czy innych używek, czy generalnie zachowuje się dziwnie, w sposób odmienny od przyjętych norm. To były może pojedyncze przypadki. Ale też trudno mi powiedzieć na ile wszystkie tego typu informacje trafiały do nas jako do doradców, ponieważ bardzo często pracodawcy mają też własne służby wewnętrzne.

Cały wywiad znajduje się na portalu Pracodawcagodnyzaufania.pl

Najnowsze