|

Niezbadane są wyroki boskie i wybory polskich wyborców

Za nami pierwsza tura wyborów prezydenckich. Wyborów, które przyniosły sporo niespodzianek. Wyborów, które mogą być punktem zwrotnym, jeśli chodzi o polską politykę. Przed nami dogrywka.

Zgodnie z przewidywaniami znajdą się w niej Rafał Trzaskowski reprezentujący Koalicję Obywatelską, obóz rządzącej centrolewicy, i Karol Nawrocki reprezentujący opozycyjną partię, jaką jest Prawo i Sprawiedliwość, a szerzej Zjednoczona Prawica.

Te wybory przyniosły sporo niespodzianek. Zerknijmy na to, co się wydarzyło, jeśli chodzi o frekwencję i wyniki poszczególnych kandydatów. Frekwencja była wyższa niż w 2020 r. Nie jest to duża zmiana w ujęciu procentowym, ale pokazuje, że zejście poniżej pewnej bariery, jeśli chodzi o naszą aktywność, jest już raczej przeszłością, czymś. Trzeba się spodziewać, że – czy to wyborach prezydenckich, czy wyborach parlamentarnych – można liczyć na mobilizację mniej więcej dwóch trzecich Polaków. Ta frekwencja oczywiście była zróżnicowana – najwyższą w dużych aglomeracjach miejskich, słabsza w mniejszych jednostkach administracyjnych.

W kontekście samych wyników zgodnie z przewidywaniami łączne poparcie dla obu kandydatów dwóch największych formacji wyniosło nieco ponad 60 proc. To sytuacja, w której poparcie dla PiS jest najniższe od początku funkcjonowania duopolu czołowych partii w Polsce, czyli od 2005 r. Jest to swego rodzaju przełomem i znamionuje tyle, że przed nami jest pewnie jakaś głębsza przebudowa sceny politycznej i po prawej, i po lewej stronie.

Jeśli chodzi o stronę prawą, to tutaj bez niespodzianek. Poparcie dla Karola Nawrockiego zamknęło się nieco poniżej 30 proc. Można powiedzieć, że elektorat Prawa i Sprawiedliwości jest stały, niezależnie od tego, co oferuje partia Jarosława Kaczyńskiego w ujęciu personalnym czy programowym. Natomiast to, co wydarzyło się poza Prawem i Sprawiedliwością na prawicy, to jest absolutne novum, jeżeli zsumujemy wyniki. Bardzo dobry wynik Sławomira Mentzena – niespełna 15 proc., świetny wynik Grzegorza Brauna – powyżej 6 proc. i niecały 1 proc. poparcia dla Marka Jakubiaka. To oznacza, że ok. 22 proc. wyborców, którzy oddali głos w pierwszej turze głosowania, oddało go na kandydatów twardej prawicy.

Jeśli zsumujemy ten wynik z poparciem dla Karola Nawrockiego, to robi nam się ok. 53-54 proc. Twarda prawica znacząco zyskała w ciągu kilkunastu miesięcy, które dzielą nas od ostatnich wyborów z 15 października 2023 r. Mamy więc sytuację, że poparcie dla twardej prawicy jest niewiele niższe niż poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości. Myślę, że to sygnał, że czas dominacji Prawa i Sprawiedliwości jako czołowej formacji politycznej bezpowrotnie mija i ona musi pogodzić się z tym, że jeżeli chce rządzić, współrządzić w zasadzie Polską, to musi się odwoływać do współpracy, konieczności współdziałania z innymi formacjami położonymi wyraźnie po prawej stronie sceny politycznej.

Idą zmiany

Jeśli chodzi o innych kandydatów, Szymon Hołownia za chwilę zostanie zapewne bezpowrotnie politycznie zgruzowany. Jego wynik jest katastrofą. To jest niespełna 5 proc. Przypomnę, że w wyborach w 2020 r. Hołownia otrzymał 14 proc. poparcia. To jest zasadniczy regres. To jest poważny kryzys dla Trzeciej Drogi i formacji PL 2050. To jest także sygnał, że sporo się będzie działo w politycznym centrum.

Ciekawe jest też to, co się wydarzyło na lewicy. Oprócz tego, że Rafał Trzaskowski skończył z wynikiem najniższym od początku trwania kampanii – startował z sondażami na poziomie 40 proc., a finalnie zameldował się na poziomie 31 proc., oddając część swojego poparcia innym kandydatom lewicy.

Rodzi się pytanie, jaka ma być polska lewica? Przyklejona do Tuska jako przystawka, jak widzi to Magdalena Biejat? Czy może bardziej ideowa, programowa, idąca w poprzek podziałom? Trzeba uznać, że oprócz Grzegorza Brauna i Sławomira Mentzena to Adrian Zandberg jest największym wygranym pierwszej tury głosowania.

Jeśli chodzi o przegranego, to z całą pewnością jest to Szymon Hołownia.

Co może wydarzyć się w drugiej turze głosowania? Do urn pójdzie ok. 20 mln Polaków, którzy będą mieli bardzo przejrzysty podział: czarne, białe. Z jednej strony Rafał Trzaskowski reprezentujący rządzącą centro lewicę o poglądach mocno progresywnych, z drugiej strony Karol Nawrocki, reprezentujący wartości bardziej konserwatywne, narodowe.

Kto ostatecznie wygra te wybory? Odpowiedź jest bardzo trudna. Jak prześledzimy deklaracje wyborców, których kandydaci odpadli po pierwszej turze, to robi nam się remis. Różnica poparcia między kandydatami może wynieść pół, może 1 punkt procentowy.

Za wcześnie wyrokować

Przypomnę, że w 2020 r. Andrzej Duda wygrał z Rafałem Trzaskowskim różnicą ok. 400 tys. głosów. Teraz ta różnica może być jeszcze mniejsza. Przez najbliższe niespełna dwa tygodnie będziemy obserwowali ostrą rywalizację między Nawrockim a Trzaskowskim. Będą bowiem chcieli przyciągnąć jak najwięcej wyborców kandydatów, którzy odpadli w pierwszej turze. Będą chcieli spowodować takie przepływy, które będą dla nich korzystne, a jednocześnie będą chcieli wpłynąć na część wyborców swojego konkurenta, żeby ich zatrzymać w domu, żeby oni poprzez niegłosowanie zwiększyli szansę jednego czy drugiego kandydata.

Za wcześnie wyrokować, co się wydarzy 1 czerwca. Wyliczenia, których dokonałem tuż przed spotkaniem z Państwem, pokazują, że na nieco lepszej pozycji wydaje się być Karol Nawrocki. Jednak ta przewaga byłaby nieznaczna. Niezbadane są wyroki boskie, wyroki sądów polskich i wybory polskich wyborców.

Podobne wpisy