Polityczne słupki a rzeczywistość: spokój mimo hałasu
Nie ma dnia w polskiej polityce, o którym można byłoby powiedzieć, że nic się nie wydarzyło. Tusk o Kaczyńskim, Kaczyński o Tusku, Kaczyński o Mentzenie, Mentzen o Kaczyńskim. Można by tak wymieniać te walczące ze sobą pary i stojące za nimi partie do woli. Słowem – dzieje się.
Tymczasem, patrząc na sondaże w krótkiej i średniej perspektywie, zmiany są niewielkie. Spójrzmy choćby na zakończony wrzesień. Było ostro nie tylko między rządzącymi a opozycją – zwarcia obserwowaliśmy także w obrębie rządzącej koalicji, jak i po stronie opozycji. Tyle hałasu o nic? W stosunku do sierpnia dwie główne partie w Polsce, czyli PiS i KO, urosły o 1 punkt procentowy. To żadna zmiana, biorąc pod uwagę błąd statystyczny pomiarów. Na plus wrzesień mógł zapisać też Grzegorz Braun i jego Korona, która wzmocniła się o 1 punkt procentowy. Pozostali? Albo stoją w miejscu, jak PSL, albo odnotowali minimalny spadek o 0,5 punktu procentowego – jak PL2050, Lewica czy Razem. Gdybyśmy spojrzeli na słupki w ujęciu kwartalnym lub półrocznym, zmiany nie przekraczają 2 punktów procentowych. A przecież – jak powie wielu – wydarzyło się w tym czasie tak wiele. Dopiero horyzont roczny pokazuje widoczną dla oka zmianę. Ale od razu dodam: nie dotyczy ona PiS i KO, które krążą między 30 a 35 proc., bez wyraźnego wskazania lidera. Za to zmieniło się w przypadku dwóch formacji, z których ostatnio zrobiły się cztery. Mam na myśli Trzecią Drogę, która zakończyła swój żywot, a w jej miejsce powstały osobno PSL i PL2050, oraz Konfederację. Po wyborach prezydenckich notowane są osobno: Konfederacja z Mentzenem i Bosakiem oraz Korona Brauna. Kiedy jeszcze istniały oba duże byty, dokładnie rok temu, każda z nich notowana była na poziomie 11 proc. Dziś, patrząc na słupki PSL i PL2050, łącznie daje to 6 proc. Czyli projekt Trzeciej Drogi nie powiódł się w horyzoncie dłuższym niż połowa kadencji, a siły go tworzące są samodzielnie na marginesie polskiej polityki. Inaczej jest na twardej prawicy. Gdyby zsumować we wrześniu 2025 r. poparcie dla Konfederacji i Korony, byłoby to ponad 20 proc.
Palade: Sondaże stoją. PO+PiS ≈ 60%. Trzecia Droga w dół?
Minione dwanaście miesięcy pokazało, że przesunięcie sympatii na prawo dotyczy także Polski. Odbyło się to dwojako: wolna od braunistów Konfederacja Mentzena i Bosaka kontynuowała skuteczne łowienie wyborców anty-PiS, głównie tych dotąd związanych z PL2050 Hołowni. Z kolei Korona Brauna skierowała swój przekaz do najtwardszych wyborców prawej strony, którzy dotychczas pozostawali na dystans, m.in. ze względu na obecność w Konfederacji Nowej Nadziei, czyli korwinistów pod wodzą Mentzena. Korona zaczęła także skuteczniej sięgać po twardych wyborców PiS, powodując brak ekspansji tej partii w sondażach, ku zaskoczeniu wielu – nawet po wygranej wyborach prezydenckich przez Karola Nawrockiego. Tak oto z kilku podmiotów tylko dwa wymienione, a z nich cztery wyodrębnione, dały podstawę do stwierdzenia, że w ciągu roku nastąpiły większe zmiany w słupkach poparcia. Dlaczego? Pierwsza rzecz, która się nasuwa, to mocno spolaryzowana scena polityczna – zamknięte obozy polityczne, wspierane przez własne media, gdzie nie ma miejsca dla niezdecydowanych. Albo jesteś za Kaczyńskim, albo za Tuskiem – tak od dwudziestu lat wmawia się wyborcom. I ten manewr działa obu formacjom od dwóch dekad. To wokół nich powstawały rządy większości po 2005 r. Tylko jeden z obozów mógł obsadzić najważniejsze funkcje państwa. To co najmniej 60 proc. Polaków, którzy nie widzą alternatywy dla swoich liderów – kochają ich z nienawiści do przeciwników. W takiej sytuacji nie ma się co dziwić odporności na polityczną alternatywę sympatyków KO i PiS.
CZY TUSK ODDA WOŁODYMYRA Z. NIEMCOM?
Alternatywy pojawiały się w ostatnich latach, ale okazywały się krótkotrwałe. Najpierw Palikot wobec liberałów – okazał się clownem, zwłaszcza po tragedii smoleńskiej, co nie odpowiadało nawet jego własnej bazie wyborczej. Była Nowoczesna, która po wyborach 2015 r. wyprzedzała PO w sondażach, ale jej lider Ryszard Petru w kluczowym momencie uciekł na Maderę. Szymon Hołownia próbował odnowić polską politykę, tworząc PL2050, ale dziś schodzi jako kapitan ze statku tej formacji. Nie inaczej było po prawej stronie. Pojawił się PJN – błysk w wyborach 2011 r. Konfederacja, po scaleniu KORWiN i Ruchu Narodowego w 2019 r., przetrwała i urosła w siłę, co potwierdził wynik Mentzena w tegorocznych wyborach prezydenckich. Do tego doszła Korona Brauna. W efekcie Tusk i jego obóz mają klarowną sytuację: zduszone PL2050 i PSL, Lewica niepewna losu. Na prawicy PiS stoi w miejscu lub lekko słabnie, a twarda prawica rośnie w siłę. Co to oznacza na przyszłość? Tusk będzie chciał zebrać wokół siebie centrolewicową drobnicę i pójść do wyborów w dużym bloku. Po drugiej stronie czeka nas ostra rywalizacja między PiS a Konfederacją i Koroną Brauna. Oznacza to kolejną falę politycznej retoryki od lewicy do prawicy, ale w sondażach nie musi to prowadzić do większych zmian. Liderzy PiS i KO mają razem ponad 60 proc., a pozostałe 40 proc. dzieli się między inne partie – połowa na centrolewicy prawdopodobnie trafi pod skrzydła Tuska, a druga połowa twardej prawicy będzie walczyć sama o swoje.
Śledząc sondaże, warto zachować spokój. Tylko duże wydarzenie zewnętrzne, np. wplątanie Polski do wojny, mogłoby doprowadzić do większej dekompozycji sceny politycznej. Jeśli takiego czynnika nie będzie, lepiej poświęcić czas na działania bardziej produktywne niż obserwowanie słupków. Do śledzenia sondaży można wrócić bliżej wyborów, np. wiosną przy ewentualnym przedterminowym głosowaniu. Jeśli Tusk przetrwa do jesieni 2027 r., czeka nas konsolidacja centrolewicy oraz rywalizacja PiS z Konfederacją i Koroną na prawicy. Nie musi się to jednak przełożyć na znaczące zmiany w sondażach. Polacy uodpornili się na polityczne hasła i teatralne popisy liderów. Konie, jakie są – każdy widzi. Lepszych na horyzoncie brak, więc po co emocjonować się gonitwą?