-0.2 C
Warszawa
piątek, 22 listopada 2024

Azjatycki Reagan

W Japonii brakuje rąk do pracy – bezrobocie spadło do 3,1 proc. Eksport wzrósł o ponad 30 proc. Rosną płace i koniunktura dla przedsiębiorców. A wszystko to zasługa jednego człowieka – Shinzō Abe.

– Pytano mnie, czy Japonia skończy jako drugorzędne państwo (…). Japonia nie jest i nigdy nie będzie drugorzędnym państwem. To moja główna wiadomość, jaką mam do przekazania. I będę to powtarzał. Wróciłem i Japonia również – powiedział 3 lata temu, niedługo po wygranych wyborach, premier Japonii Shinzō Abe. Dotrzymał słowa.

Wśród najważniejszych zmian, jakie dokonały się pod jego rządami jest najwyższy od 20 lat spadek bezrobocia do 3,1 proc., wzrost wynagrodzeń oraz rozwój przemysłu. Japonia odbudowuje również armię, której dano możliwość interweniowania poza granicami państwa, a zacieśniona współpraca z Indiami pozwala rozwijać jej również energetykę jądrową.

Jednak Abe nie spoczywa na laurach i zapowiada kolejne obniżki podatków, rewolucje w szkolnictwie wyższym oraz polityce bezpieczeństwa Japonii. Znienawidzony przez lewicową opozycję i największego gracza w Azji – Chiny, Abe udowadnia, że jego „Abenomika” działa, a Japonia może odzyskać pozycję światowego mocarstwa.

Do dwóch razy sztuka
Shinzō Abe (we wrześniu skończył 61 lat) pochodzi z rodziny polityków. Jego dziadek był premierem, a ojciec ministrem spraw zagranicznych. Młody Abe przez trzy lata studiował w Stanach Zjednoczonych. Po powrocie do Japonii również i jego pochłonęła polityka. Związał się z prawicową partią Liberalno-Demokratyczną.

Od początku swojej kariery słynął z dość kontrowersyjnych, dla liberalnych Japończyków, postulatów zerwania z polityką pacyfistyczną kraju, czy twardej polityki wobec Chin, z którymi Japonia prowadzi spory terytorialne. Wyrażał też sprzeciw wobec liberalnych zmian w prawie, jak legalizacje małżeństw jednopłciowych.

W 2006 r. został najmłodszym premierem Japonii od czasów drugiej wojny światowej, a także pierwszym urodzonym po jej zakończeniu. Głównym celem młodego (jak na japońskie standardy) premiera stał się rozwój gospodarczy kraju. Walka z szalejącą deflacją i osłabienie kursu jena (dzięki czemu Japonia miałaby szanse rozwijać eksport) były jego priorytetami.

Niestety już w 2007 r., po 12 miesiącach rządów, ambitny premier musiał podać się do dymisji. Oficjalnym powodem miał być pogarszający się stan zdrowia Abe. Obserwatorzy japońskiej sceny politycznej nie mieli jednak żadnych złudzeń. Afery finansowe i podający się do dymisji kolejni ministrowie (jeden z nich, oskarżony o wyłudzanie pieniędzy na czynsz za biuro, powiesił się) doprowadziły do załamania się poparcia dla premiera Abe.

Po jego dymisji kolejne rządy upadały co rok. W cieniu politycznego kryzysu w Japonii na pozycję lidera w regionie i z apetytem na odgrywanie roli międzynarodowego mocarstwa wyrosły Chiny.

Po pięciu latach chaosu w japońskiej polityce, które kosztowały ją utratę pozycji na rzecz Chin, w grudniu 2012 r. Shinzō Abe ponowie sięgnął po władzę i zaufanie swoich obywateli. Wówczas to przedstawił Japonii i światu swoją autorską teorię ekonomii, nazywaną od jego nazwiska Abekonomią (na wzór Reaganomiki – rządów prezydenta Ronalda Reagana w USA) oraz zasadę „trzech strzał”. Są nimi: polityka pieniężna – czyli przede wszystkim osłabianie jena, stymulowanie rozwoju gospodarczego przez obniżanie podatków oraz reformy strukturalne.

Wskaźniki w górę
Traktowana początkowo z przymrużeniem oka Abekonomia z czasem okazała się prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Dokonania premiera Abe najlepiej zobrazować twardymi danymi. Od momentu ponownego objęcia przez niego władzy bezrobocie spadło do najniższego od 20 lat poziomu: z prawie 4,5 proc. do 3,1 proc. a wśród młodzieży z ponad 7 proc. do niewiele powyżej 5 proc. Płaca minimalna z 737 jenów za godzinę do 780 (ok. 24,50 zł). Zanotowano też 1-2 proc. miesięczny wzrost wynagrodzeń (to wzrost z poziomu -2 proc.). PKB per capita z 36,9 tys. dolarów rocznie wzrósł do ok. 37,5 tys. dolarów.

Premier stawia szczególny nacisk na rozwój gospodarczy, dlatego też CIT został obniżony z ponad 38 proc. do 35 proc. a już zapowiedziano następną obniżkę o 3 proc. Obniżanie CIT rekompensowane jest niewielką podwyżką VAT z 5 proc. do 8 proc. Ponadto rząd już rozważa zmniejszenie o połowę stopy opodatkowania maszyn i urządzeń przemysłowych dla małych przedsiębiorców.

Liczba bankructw wśród przedsiębiorców spadła z średnio ok. 900 do ok. 711 miesięcznie. Zatrudnienie wzrosło z 62 mln do ok. 64 mln. Tysiące nowych małych przedsiębiorców wygenerowało też nowe miejsca pracy, czego wynikiem jest rosnąca liczba nowych ofert pracy (z 230 tys. miesięcznie do ponad 400 tys.).

Import z niecałych 6 bln jenów (około 50 mld USD, 120 jenów to 1 USD) urósł do ok. 6,5 bln. Eksport wzrósł z 4,7 bln jenów do ok. 6,7 bln. W trzecim kwartale 2015 r. ku zaskoczeniu ekonomistów i resortu finansów (przewidywano 0,7 – 0,8 proc. spadek) japońska gospodarka wzrosła o 1 proc. w ujęciu rocznym. To również efekt powstawania kolejnych małych przedsiębiorstw, które napędzają PKB.

Za rządów Abe wzrosły również wydatki rządowe. Z wysokiego ujemnego (nawet 18 punktów na minusie) do dodatniego (wahania od 0 do 4 pkt.) wzrósł też wskaźnik koniunktury małych firm.

Rząd nie ogranicza się wyłącznie do obniżania podatków i ułatwiania życia przedsiębiorcom. W państwie Abe szczególnie istotna jest edukacja – przede wszystkim rozwój nauk ścisłych. Jak opisywał niedawno „Forbes”, japońskie państwowe uniwersytety zaczęły wygaszanie oraz przekształcanie (pod kątem użyteczności na rynku pracy) kierunków humanistycznych i społecznych (w tym również ekonomii i prawa). Uniwersytety mają teraz skupiać się na naukach technicznych i przyrodniczych.

Mimo, iż władze uczelni nie były zobligowane prawnie do wprowadzenia rekomendacji ministra edukacji w rządzie Abe to w ciągu trzech miesięcy z 60 japońskich uniwersytetów 26 zastosowało się do nich, 17 nie będzie więcej rekrutować studentów na kierunki humanistyczne a pozostałe zlikwidują kursy fakultatywne – opisywał „Forbes”. Wyłamały się tylko uniwersytety w Tokio i Kioto.

Wejście kwitnącej wiśni
– Japonia jest graczem, który może sporo namieszać w regionie i być głównym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w Azji – mówi w rozmowie z nami Radosław Pyffel, prezes Centrum Studiów Polska-Azja.

– Tzw. epoka końca historii się skończyła, mamy wojnę na Ukrainie, problem imigrantów i uchodźców. Przed nami wiele zmian i rewolucji, nie tylko w aspekcie militarnym, lecz także gospodarczym. Są kraje, które szybko zaczęły to rozumieć i działać. W Europie takim wydają się Węgry, co nie wszystkim się podoba. W związku z potęgą Chin zmiany zachodzą także w Azji. Dobrym przykładem tych zmian jest właśnie znajdująca się w bezpośrednim sąsiedztwie potęgi Chin Japonia – opisuje nadchodzące zmiany w światowej geopolityce Pyffel.

W kwietniu br. premier Abe witany był kilkuminutowymi owacjami w amerykańskim kongresie. Nie była to jednak zwykła kurtuazja. Dla Stanów Zjednoczonych Japonia jawi się dzisiaj jako najbliższy sojusznik w Azji i jedyny, który ma predyspozycje by zagrozić gospodarczej potędze Chin. Sojusz Tokio-Waszyngton będzie miał już wkrótce również wymiar militarny.

We wrześniu przegłosowana została nowa ustawa o bezpieczeństwie. Na jej mocy Japonia pierwszy raz od 68 lat będzie dysponować siłami, które mogą brać udział w zagranicznych misjach zbrojnych (dotychczas możliwości Sił Samoobrony, które od drugiej wojny światowej zastępują armię, ograniczały się do działań defensywnych w obliczu ewentualnego ataku innego państwa), w tym obronie sojusznika. A takim są przede wszystkim Stany Zjednoczone.

Dla Shinzō Abe jej przeforsowanie, to historyczne zwycięstwo. Mimo krytyki lewicy i organizowanych protestów nie uległ i dopiął swego. Dla japońskiego przemysłu zbrojeniowego i abekonomicznej walki z deflacją to również zwycięstwo, ponieważ otwiera nowe możliwości inwestowania.

Dodatkowo w grudniu Abe nawiązał ścisłą współpracę z Indiami. Efektem sojuszu drugiej i trzeciej największej gospodarki Azji ma być wymiana technologii, ale również współpraca w zakresie energetyki jądrowej. Japonia udzieli Indiom 12 mld dolarów preferencyjnego kredytu. Dzięki temu oraz udostępnionej technologii Indie będą mogły rozwijać swoje koleje. Tym samym Abe utarł nosa Chinom, które ostatnimi laty podbijały rynki kolejowe innych państw.

Japoński sen
– Społeczeństwo japońskie przez kilkadziesiąt lat wychowywane było w przeświadczeniu o końcu historii, braku wojen, czasie przyjemnej konsumpcji oraz gospodarczego wzrostu. Dlatego teraz większości Japończyków nie podobają się zmiany. Abe tak jak Orban musi forsować swoje propozycje demokratycznie, w parlamencie – ocenia prezes Centrum Studiów Polska-Azja i dodaje: – sprytnym zabiegiem było skrócenie kadencji o dwa lata, dzięki czemu uzyskał legitymację na kolejne cztery.

Jego Abenomika jest próbą zmierzenia się z tymi wszystkimi problemami jakie ma również zachodnia Europa – starzejącym się społeczeństwem, osiągnięciem pułapu rozwoju, który nie pozwala się dalej rozwijać itd. Jeśli Abe osiągnie sukces, to Japonia zachowa żywotność – podsumowuje Pyffel.

Kilka tygodni temu Abe głosił aktualizacje swojej Abenomiki – „trzech nowych strzałek” czyli wyznaczników dla jego polityki w kolejnych latach. Tym razem są nimi rozwój przedsiębiorczości, edukacja oraz pomoc dla najbiedniejszych dzieci i ich rodziców. Ostatnia „strzałka” to ukłon w stronę wyborców, których rozdrażniła zmiana pacyfistycznej polityki. Abe zapowiedział też kolejne działania na rzecz redukcji długu publicznego.

Odbudowa potęgi gospodarczej Japonii przy równoległej, historycznej, odbudowie armii i zacieśnieniu sojuszu wojskowego ze Stanami Zjednoczonymi to czarny sen chińskich komunistów. Rządy premiera Shinzō Abe wzbudzają wiele kontrowersji zarówno wśród zagranicznych obserwatorów, jak i samych Japończyków, jednak jego determinacja i umiejętność szybkiego reagowania na zmieniające się potrzeby wewnętrzne kraju udowadniają, że ma wszelkie predyspozycje, by stać się wzorem do naśladowania dla Europejczyków.

FMC27news