Rząd chce w przyszłym roku pochwalić się wymiernymi rezultatami w repolonizacji banków. Docelowo polski kapitał w sektorze bankowym ma sięgać prawie 60 proc.
24 listopada wicepremier Mateusz Morawiecki podczas swojej konferencji prasowej zakomunikował, że „jesteśmy w końcowej fazie negocjacji” w sprawie zakupu przez PZU akcji Banku Pekao S.A. od włoskiego UniCredito. Morawiecki zaznaczył również, że być może nawet uda się je zakończyć jeszcze w tym roku. Wicepremier dopytywany, czy negocjacje pomiędzy stronami przebiegają tak, jak planowano, oznajmił, że „jakieś takie wielkie przeszkody się nie pojawiły, ale może okazać się, że cena jest nieodpowiednia do naszych oczekiwań”. Ten enigmatyczny komunikat wicepremiera Morawieckiego nie oznacza jednak, że negocjacje nie zakończą się pozytywnie. Przejęcie kontroli nad Pekao S.A. jest najważniejszym celem zapowiadanego przez PiS już w trakcie zeszłorocznej kampanii wyborczej planu repolonizacji banków. I nie wydaje się, aby przeszkodą w jego osiągnięciu stała się cena, jaką zaproponuje włoski Unicredito, nawet gdyby ostatecznie okazała się wyższa, niż wcześniej zakładano. Rząd chce już w przyszłym roku pochwalić się spektakularnym sukcesem także i na tym polu. I właśnie dlatego sprawa zakupu akcji Pekao S.A. przez PZU wydaje się już przesądzona.
Pekao S.A. (podmiot dominujący w Grupie Pekao S.A., którą współtworzą instytucje finansowe i niefinansowe) to jeden z największych banków w Polsce, mający w swojej ofercie zarówno bankowość detaliczną, jak i korporacyjną oraz inwestycyjną. Gdy w czerwcu 1998 r. zaczęła się prywatyzacja banku Pekao S.A., polski rząd szukał dla niego strategicznego inwestora. Wybór padł wówczas na włosko-niemieckie konsorcjum UniCredito Italiano S.p.A. i Allianz AG, które 3 sierpnia 1999 r. nabyły pakiet 52,09 proc. akcji Pekao S.A., płacąc za nie prawie 1 mld dolarów (około 4 mld złotych). W ten sposób Pekao S.A. stało się członkiem międzynarodowej grupy bankowej UniCredito Italiano. W 2006 r., po tym, jak UniCredito połączyło się z HypoVereinsbank, doszło do fuzji Pekao z Bankiem Przemysłowo-Handlowym (BPH), w wyniku czego klienci korporacyjni BPH stali się klientami Pekao S.A. Ten ruch niewątpliwie wzmocnił pozycję Pekao S.A. na polskim rynku bankowym. Bank od tej pory ustępował jedynie tylko państwowemu gigantowi – Bankowi PKO BP. Dzisiaj Pekao S.A. ma prawie 180 mld zł aktywów i obsługuje pięć milionów klientów, kontrolując ponad 10 proc. naszego rynku kredytów i depozytów. Wiosną br. po przeanalizowaniu wszystkich swoich aktywów w Europie, UniCredito Italiano wystawiła Pekao S.A. na sprzedaż. Przyczyn tej decyzji było na pewno wiele, ale dwie z nich były kluczowe. To przede wszystkim załamanie się ekspansji Włochów na Wschodzie, zwłaszcza na Ukrainie i Kazachstanie, a także konieczność dokonania poważnej restrukturyzacji całej grupy UniCredito. I gdy ogłoszony został przez UniCredito zamiar sprzedaży Pekao S.A., bardzo szybko pojawił się potencjalny kupiec. Okazał się nim państwowy gigant ubezpieczeniowy PZU S.A. (Skarb Państwa ma w nim 35,18 proc. akcji, reszta akcji jest rozproszona w rękach inwestorów instytucjonalnych i indywidualnych). Cała grupa kapitałowa Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń S.A. (Grupa PZU) jest jedną z największych tego typu instytucji finansowych nie tylko w Polsce, lecz także w Europie Środkowo-Wschodniej. Oprócz działalności ubezpieczeniowej Grupa PZU prowadzi również działalność w zakresie zarządzania otwartym funduszem emerytalnym, funduszami inwestycyjnymi i programami oszczędnościowymi. Już w sierpniu br. w Mediolanie zaczęły się negocjacje przedstawicieli PZU S.A. i Polskiego Funduszu Rozwoju (jego zaangażowanie było konieczne, bo wartość pakietu akcji Pekao S.A. przekraczała 13 mld zł, przy nadwyżce kapitałowej PZU jedynie rzędu 5-6 mld zł) z zarządem włoskiej grupy. W październiku br. pojawiły się nieoficjalne informacje w polskich mediach, że strona polska sfinalizuje te negocjacje już w listopadzie br. i kupi od UniCredito pakiet 33 proc. akcji Pekao S.A. (UniCredito jest właścicielem 40,1 proc. akcji Pekao S.A.), płacąc za nie blisko 13 mld złotych. Cena wydaje się zatem bardzo wysoka, zwłaszcza jeśli uwzględnimy to, że przez blisko 16 lat Włosi zarobili ok. 20 mld zł „na czysto”, a za jego odkupienie mamy teraz zapłacić prawie 13 mld zł. Jak się okazało, w listopadzie nie zamknięto tych negocjacji. Nieoficjalnie mówi się, że przyczyną było to, że strona polska usiłowała „zbić” cenę, ale na to nie zgodzili się Włosi, pomimo że to oni jako pierwsi ogłosili zamiar sprzedaży Pekao S.A. Mało prawdopodobne jest to, że Włosi zgodzą się jeszcze na „zbicie” ceny, ponieważ dobrze wiedzą, że stronie polskiej bardzo zależy na zakupie. Nie od dzisiaj bowiem wiadomo, że w planach obecnego rządu repolonizacja banków to jeden z celów strategicznych. Rząd Beaty Szydło, aby nie zawieść swoich wyborców, musi jak najszybciej przedstawić jakiś sukces w tej materii, bo od tego będzie zależało społeczne poparcie. I dlatego obwieszczenie Polakom odzyskania przez państwo kontroli nad drugim co do wielkości bankiem w naszym kraju jest do tego idealną okazją.
Bankowe plany PZU
Finalizowana transakcja zakupu pakietu kontrolnego akcji Pekao S.A. od włoskiego UniCredito ma być pierwszym, ale za to najważniejszym krokiem, jakiego dokona PZU, aby zbudować wokół siebie grupę bankową. Ten proces powinien się ostatecznie zakończyć w 2020 r. Wtedy cała Grupa ma się znaleźć w pierwszej piątce graczy polskiego rynku bankowego z aktywami, które, jak się zakłada, będą sięgały co najmniej 140 mld zł. Tę strategię PZU realizuje już w zasadzie od 2015 r., kiedy nasz ubezpieczeniowy gigant stał się największym instytucjonalnym inwestorem w Alior Banku, przejmując 25,19 proc. jego akcji za kwotę 1,635 mld zł. Alior to średniej wielkości bank uniwersalny, który rozpoczął swoją działalność w Polsce przed ośmioma laty. Jest też właścicielem Meritum Banku ICB S.A. (dawniej Bank Współpracy Europejskiej S.A., BWE) – komercyjnego banku z siedzibą w Gdańsku, specjalizującego się w obsłudze małych i średnich firm (ma w nim 97,9 proc. udziałów).
Kolejnym krokiem, jaki zostanie dokonany w celu zbudowania grupy bankowej PZU, ma być przejęcie przez Alior Banku BPH, ale bez jego części hipotecznej, czyli kredytów mieszkaniowych. W czerwcu br. zgody na przeprowadzenie tej transakcji udzielił już Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), a we wrześniu br. zgody udzieliła również Komisja Nadzoru Finansowego (KNF). PZU zamierza również w najbliższych miesiącach sfinalizować transakcję zakupu pakietu kontrolnego akcji Raiffeisen Polbank – komercyjnego banku, który należy do Raiffeisen Zentralbank Österreich AG (RZB), austriackiej grupy bankowej. Raiffeisen Polbank (po fuzji w 2012 r. z Polbankiem EFG S.A.), to dzisiaj pod względem wielkości swoich aktywów ósmy bank w Polsce. Koncentruje się przede wszystkim na obsłudze średnich i mniejszych firm. Ma też jednak rozbudowaną ofertę produktów i usług dla dużych przedsiębiorstw. Docelowo PZU chce skupić w swojej grupie jeszcze kilka innych banków. Kto oprócz Pekao S.A., Alior Banku i Raiffeisen Banku znajdzie się w polu zainteresowania PZU, tego jeszcze nie wiemy. W każdym razie w PZU prowadzone są szczegółowe analizy polskiego rynku bankowego, które mają dać na to odpowiedź. PZU jest jednym z niewielu podmiotów, które dysponują dzisiaj kapitałem nadwyżkowym, który ma zostać spożytkowany na zakupy pakietów kontrolnych akcji wybranych przez siebie banków. Jak zakłada nasz ubezpieczyciel, na polskim rynku bankowym w najbliższych latach będzie liczyło się jedynie 5-6 graczy i PZU tworząc własną grupę bankową, będzie jednym z nich. Zakup przez PZU Pekao S.A. to pierwszy krok w stronę budowy takiej grupy bankowej, ale za to chyba najważniejszy. Sfinalizowanie tej transakcji będzie oznaczało, że w polskich rękach jest już ponad 50 proc. sektora bankowego. To jednak nie koniec planu repolonizacji banków, a jedynie jego pierwszy, strategicznie ważny krok. Rząd Beaty Szydło myśli już o tym, jak przejąć inne banki. Nieoficjalnie można usłyszeć w kręgach rządowych, że ciężar repolonizacji banków ma obok PZU wziąć również na siebie Bank PKO BP – największy polski bank, który kontrolowany jest przez Skarb Państwa (posiada w nim 29,43 proc. udziałów). PKO BP zalicza się do tzw. banków uniwersalnych, obsługuje zarówno osoby fizyczne, małe i średnie przedsiębiorstwa, jak i wielkie korporacje. W 2015 r. jego aktywa wynosiły 262,4 mld zł, a zysk netto 2,571 mld zł. Właśnie te dwa czynniki sprawiają, że bank ten jest nadal niezagrożonym liderem polskiego rynku bankowego. Chociaż w przypadku PKO BP jest jeden problem. Bank realizuje już jedno ważne zadanie, jakim jest przejmowanie zagrożonych upadłością SKOK-ów. To zadanie, które dla PiS jest równie ważne jak repolonizacja banków, ponieważ SKOK-i to ważna część politycznego zaplecza PiS, a także instytucje, które od lat wspierały finansowo wszelkie inicjatywy partii Kaczyńskiego. Zresztą Grzegorz Bierecki – były prezes Kasy Krajowej SKOK, jest dzisiaj wpływowym senatorem PiS, a były główny ekonomista SKOK jest posłem z ramienia tej partii. Niewykluczone jednak, że wicepremier Morawiecki przekona władze PKO BP do tego, aby i one zakupiły banki, które działają na polskim rynku. Docelowo rząd chce, aby w rękach państwowych znalazło się nawet 75-80 proc. działających w Polsce tego rodzaju instytucji. To niezwykle ambitny plan, który ma zostać zrealizowany w perspektywie najbliższych czterech lat. Jest jasne, że projekt PiS wcześniej czy później będzie musiał zderzyć się z interesami lobby bankowego. Już dzisiaj podnosi ono głos, że repolonizacja banków nie jest potrzebna, bo to, że należą one do międzynarodowych grup bankowych, nie stanowi wcale zagrożenia, a w każdym razie nikt nie potwierdził tego żadnymi studiami doświadczalnymi. Prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz wyraził także inną obawę. Jego zdaniem wzrost państwowej własności w sektorze bankowym może doprowadzić do sytuacji, w której nagminnie wspierane będą przynoszące straty projekty czy też hojnie będą restrukturyzowane kredyty kolejnym grupom polskich obywateli.
Należy zatem liczyć się z oporem bankowego lobby przeciwko wdrażanemu przez PiS w życie planowi repolonizacji banków. Nad jego realizacją osobiście czuwa sam wicepremier Mateusz Morawiecki, który jest jednocześnie przewodniczącym Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów. W latach 2007-2015 Morawiecki był prezesem zarządu Banku Zachodniego WBK, trzeciego w Polsce pod względem wartości aktywów. Zna zatem dobrze polski sektor bankowy i jest dobrze przygotowany do tego, aby zrealizować sztandarowy projekt PiS. Jednak projekt repolonizacji banków nie był oryginalnym pomysłem polskiej prawicy. Partia Kaczyńskiego zapożyczyła go od premiera Węgier Victora Orbana, który jako pierwszy w Europie Środkowo-Wschodniej postanowił odzyskać banki dla swojego kraju.
—————-
Całość w najnowszej “Gazecie Finansowej”.