Wyniki kontroli NIK pokazują, że w Ministerstwie Finansów przez sześć lat urzędnicy nie byli w stanie dojść do porozumienia jak uregulować kantory internetowe i rynek FOREX. Istnienia wirtualnych walut zaś prawie w ogóle nie zauważyli.
O tym, że Najwyższa Izba Kontroli sprawdza, czy klienci internetowych kantorów i rynku FOREX mogą liczyć na ochronę naszych urzędów, napisaliśmy jako pierwsi już pół roku temu. Tytuł kontroli to „Ochrona praw nieprofesjonalnych uczestników rynku walutowego” i badane są zarówno resort finansów, jak i Komisja Nadzoru Finansowego, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta, Biuro Rzecznika Finansowego oraz Narodowy Bank Polski. Jako że to bardzo kompleksowa kontrola i w dodatku po raz pierwszy przez Izbę robiona, to pełne wyniki powinny być znane na początku 2017 r. „Gazeta Finansowa” dotarła jednak do pierwszego z raportów pokontrolnych – właśnie z Ministerstwa Finansów. I, niestety, jest bardzo źle.
Kontrola obejmowała okres od początku 2013 r. aż do końca czerwca 2016 r. W tym czasie funkcje szefa resortu finansów pełnili Jan Vincent-Rostowski, Mateusz Szczurek, Paweł Szałamacha i Mateusz Morawiecki. Działanie urzędników resortu oceniono najgorzej, jak tylko się da. Rzadko kiedy NIK jest aż tak krytyczny. Zwykle, jeżeli chce pokazać nieprawidłowości, to stosuje ocenę opisową. Tylko w najgorszych sytuacjach pojawia się ocena „negatywna”.
Czy kantor to kantor?
„Najwyższa Izba Kontroli negatywnie ocenia, że pomimo upływu sześciu lat od zidentyfikowania potrzeby uregulowania działalności kantorów internetowych Ministerstwo nie zakończyło prac legislacyjnych, których efektem byłoby uchwalenie stosownych przepisów. Głównym powodem był brak konsekwencji w rozstrzygnięciu rozbieżnych stanowisk pomiędzy jednostkami organizacyjnymi Ministerstwa Finansów, co do charakteru działalności tych kantorów” – czytamy w przesłanym dla Mateusza Morawieckiego wystąpieniu pokontrolnym NIK.
Po raz pierwszy o potrzebie opracowania odpowiednich przepisów urzędnicy zorientowali się już w 2010 r. Rozpoczęły się rozmowy i ustalenia z Narodowym Bankiem Polskim. Opracowywano wnioski, plany i konkluzje. A potem sprawa zamierała. Po jakimś czasie pojawiała się ponownie. Cykl biurokratyczny znów ruszał. Po raz kolejny wymieniano pisma i organizowano spotkania i międzydepartamentalne komitety. Do rozmów w 2012 r. dołączyli przedstawiciele Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego. Mimo to „Minister Finansów, w okresie od 2010 r. do 2 września 2016 r. nie doprowadził do opracowania i przedłożenia Radzie Ministrów rządowego projektu ustawy, określającej ramy prawne funkcjonowania kantorów internetowych”. Dlaczego? Akta kontroli mówią, że urzędnicy nie mogli się zdecydować, czy kantory internetowe są bliższe tradycyjnym placówkom, czy instytucjom płatniczym i w związku z tym, według jakich zasad powinny funkcjonować. I jak zwykle, tam, gdzie pojawiają się dwa poglądy, bardzo szybko formułuje się trzecia szkoła, uważająca, że mają one charakter mieszany. Co gorsza, kłóciły się nie tylko różne urzędy między sobą, ale i wewnątrz samego MF nie można było dojść do porozumienia. Jak czytamy w raporcie: „Spór o charakter działalności kantorów internetowych toczył się także w Ministerstwie Finansów między Departamentem Unii Europejskiej i Departamentem Rozwoju Rynku Finansowego”. Kompletnie jałowe dyskusje i nieprzerwana produkcja kolejnych notatek służbowych toczyła się aż do lutego 2014 r., kiedy to dwóch wiceministrów nadzorujących te działy otrzymało w końcu zadanie opracowania projektu zmiany ustawy Prawo dewizowe. Taki projekt rzeczywiście powstał, ale był na tyle niechlujnie przygotowany, że odmówiono w ogóle wprowadzenia do prac na etapie Rady Ministrów. Zamiast opracować lepszą wersję, szefostwo resortu uznało, że wprowadzi ustawę tylnymi drzwiami i w czerwcu 2015 r., trafił dokument do Sejmu jako projekt poselski. Było już za późno. Do końca kadencji posłowie nie zdążyli nawet rozpocząć prac. Przyszły wybory i problemem zajęła się nowa ekipa. Czy doszło do dobrej zmiany? Cóż… Oddajmy znów głos kontrolerom z NIK: „Według stanu na dzień 2 września 2016 r. w Ministerstwie Finansów nadal trwały prace legislacyjne związane z uregulowaniem funkcjonowania kantorów internetowych, w tym objęcia nadzorem ich działalności oraz ochroną ich klientów”. Więc może chociaż urzędnicy się dogadali i wiedzą jak ten projekt napisać? Niestety. Departament Współpracy Międzynarodowej opracował swoją wersję, napisaną na podstawie niedawno wprowadzonej unijnej dyrektywy. „Proponowany sposób unormowania tych zagadnień nadal stanowi przedmiot rozbieżności ze stanowiskiem prezentowanym przez Departament Rozwoju Rynku Finansowego”. Tak naprawdę jednak kłótnie w samym resorcie nie są tu niczym dziwnym. I nawet nie chodzi o to, że każdy departament działa jak udzielne księstwo. Akurat w tym przypadku problem leży gdzie indziej. Jak wynika z akt kontroli ministerstwo nie dysponuje żadnymi wiarygodnymi danymi o skali działalności prowadzonej przez e-kantory. Najczęściej urzędnicy korzystali z informacji znalezionych na stronach internetowych tych firm. Niestety, wszystko wskazuje na to, że jeszcze długo nie doczekamy się żadnych konkretnych rozwiązań tej sytuacji.
Inwestujesz na własne ryzyko
„Handel na rynku Forex, kontraktach na różnice i Opcjach Binarnych («Produkty Firmowe») wiąże się z wysokim stopniem ryzyka. Wysoki poziom dźwigni może działać przeciwko Tobie, jak i dla Ciebie. Istnieje możliwość, że można ponieść stratę części lub wszystkich środków z początkowej inwestycji i dlatego nie należy inwestować pieniędzy, których nie można utracić” – to ostrzeżenie załączone małym druczkiem do reklamy jednej z firm pośredniczących w handlu na rynku FOREX. Do zamieszczenia kilku słów prawdy spółkę zobowiązuje prawo kraju, w którym jest zarejestrowana – Cypru. I choć lubimy ten kraj traktować jako dziki raj podatkowy, to tu jego przepisy dają klientom znacznie większą ochronę niż nasze. Dlaczego? Odpowiedź znów znajdziemy w raporcie: „Problematyka związana z oferowaniem instrumentów pochodnych, w tym za pośrednictwem platform transakcyjnych na rynku FOREX, nie była przedmiotem projektów legislacyjnych opracowanych w Ministerstwie Finansów”. Jedyna regulacja w tym zakresie została opracowana dwa lata temu przez KNF. Przeszła przez Sejm w połowie 2015 r. i wprowadziła faktyczne ograniczenia tzw. dźwigni finansowej do poziomu 1:100.
Z raportu NIK jasno wynika, że ochrona nieprofesjonalnych inwestorów nie jest priorytetem dla resortu. „Ministerstwo Finansów nie zidentyfikowało potrzeby zmiany przepisów w celu ochrony klientów firm inwestycyjnych, oferujących usługi na rynku FOREX. Wsparło natomiast propozycję zmian regulacji w tym zakresie przygotowaną przez Urząd Komisji Nadzoru Finansowego”.
Coraz silniej rozwijający się rynek walut wirtualnych, takich jak np. Bitcoin został zauważony również przez urzędników. Jednak tylko w teorii. „W Ministerstwie Finansów analizowano konsekwencje rozwoju rynku walut wirtualnych, w szczególności pod kątem przestrzegania prawa podatkowego i przeciwdziałania praniu pieniędzy. Nie zdecydowano jednak o zasadności przygotowania projektu przepisów regulujących status walut wirtualnych tak jak w większości krajów Unii Europejskiej”. Ochrona praw klientów tego rynku nie zajmowała biurokratom nawet pięciu minut ich czasu. Jak czytamy we wnioskach pokontrolnych NIK: „Najwyższa Izba Kontroli zwraca uwagę, że w Polsce funkcjonują giełdy kryptowalut. Ich działania generują ryzyka zbliżone do ryzyk identyfikowanych w funkcjonowaniu kantorów internetowych”. Te ryzyka to przede wszystkim możliwość niekontrolowanej straty zainwestowanych środków. Nieregulowany rynek wirtualnych walut to duży potencjał dla oszustów, którzy potem łatwo rozpływają się w sieci.
Będzie lepiej?
Ministerstwo nie kłóci się z wynikami kontroli. W przesłanym do NiK piśmie wiceminister Piotr Nowak nie wnosi zastrzeżeń ani uwag. Wydaje się, że resort zrozumiał problem i obiecuje poprawę. „(…) pragnę poinformować Panią Prezes, przyjmując ustalenia z tej kontroli, że w Ministerstwie Finansów zostały podjęte prace legislacyjne w zakresie uregulowania działalności kantorów internetowych”. Dalej wiceszef resortu zapewnia, że prace nad nowelizacją ustawy Prawo dewizowe już się rozpoczęły. Zmienionymi przepisami mają też być objęte rynki walut wirtualnych. Według zapewnień Nowaka będą one teraz całkowicie zrównane z platformami wymiany tradycyjnych walut.
„W najbliższym czasie nie przewiduje się natomiast działań legislacyjnych w zakresie ochrony klientów firm inwestycyjnych, oferujących usługi na rynku FOREX. Wprowadzone ostatnio w tym zakresie środki uważam za wystarczające, niemniej rynek ten będzie monitorowany, także w obszarze zagrożeń dla jego klientów, w tym konsumentów”.