2.3 C
Warszawa
sobota, 23 listopada 2024

GetBack pod lupą CBA

CBA przesłuchuje urzędników, zbierając dowody ws. afery GetBack. Opozycja domaga się npowołania komisji śledczej.

 Funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego przesłuchali urzędników Komisji Nadzoru Finansowego w sprawie afery GetBack. CBA interesowały informacje dotyczące fałszowania dokumentów i działania na szkodę GetBack. Wcześniej firma złożyła zawiadomienia do KNF dotyczące działań poprzedniego zarządu oraz ubiegała się o status poszkodowanej. To, co budzi największe emocje to dziwne wydatki windykatora. W aferze poszkodowanych może być łącznie nawet 9 tys. osób, na kwotę ok. 2,5 mld złotych.

CBA wkracza do akcji

Funkcjonariusze rozpoczęli przesłuchania urzędników Komisji w ubiegłym tygodniu. Jak informowało radio RMF, CBA wstępnie planowało przesłuchać dziesięcioro urzędników z wydziałów odpowiadających za nadzór nad instytucjami finansowymi, którzy mogli coś wiedzieć na temat fałszowania dokumentów oraz działania na szkodę GetBack. Jednak liczba urzędników, od których funkcjonariusze będą chcieli uzyskać informacje, może być znacznie dłuższa. Również w ubiegłym tygodniu funkcjonariusze CBA przyszli do siedziby GetBack. Wystąpili do aktualnych władz fi rmy windykacyjnej o informacje, które mogą pomóc w śledztwie. Nowe władze spółki uzyskały bowiem status poszkodowanych.

Porsche i superkomputery

Tydzień temu uwagę mediów skupiła postać Kennetha Maynarda, niezależnego członka rady nadzorczej i szefa komitetu audytu GetBack. Jak informował „Puls Biznesu”, Maynard trafił na celownik resortu finansów, ponieważ mógł „nie być zainteresowany” dostrzeżeniem niebezpieczeństw w jego spółce. Co więcej – odchodząc z GetBack (trzy tygodnie po przejęciu władzy w firmie), Maynard otrzymał trzy miliony złotych. Sprawa wyszła na jaw w czasie audytu przeprowadzonego po odwołaniu poprzedniego prezesa GetBack – Konrada Kąkolewskiego.

Większe emocje niż „odprawa” audytora wzbudziła jednak lista dziwnych wydatków GetBack w ostatnich latach. Firma opublikowała bowiem raport, w którym swoje środki trwałe wyceniła na niemal 147 mln złotych (raport ten nie był jednak weryfikowany przez niezależnych audytorów – podpisali się pod nim tylko członkowie zarządu spółki). Zestawienie środków trwałych, zawarte w nim, szybko wzbudziło zainteresowanie inwestorów. Nie bez powodów. Flota samochodowa GetBack (firma zatrudniała ponad 1300 osób w pięciu biurach) to ok. 260 samochodów. Najpopularniejsze są Ople Corsy (w leasingu) wyceniane zwykle na 42 tys. złotych, ale wśród aut windykatora znalazło się również np. Porsche Panamera (też w leasingu) wycenione na 672 tys. złotych.

Również komputery GetBack i ich ceny mogą wzbudzać zdziwienie. Wśród nich na liście znalazła się pozycja Dell Latitude 3350. Laptop ten został wyceniony na… 101 tys. złotych. To o tyle szokujące, że takie urządzenie można kupić za (w najlepszej wersji) ok. 4 tys. złotych. Inny komputer na liście – tym razem stacjonarny – Dell V3800, został wyceniony na niemal 150 tys. złotych.

– Wiele osób zwraca uwagę na fakt, że może być to błąd osób sporządzających zestawienie – prawdopodobnie nie chodzi o jeden komputer, lecz o dziesiątki sztuk. […] To jednak tylko przypuszczenie, bo inne sprzęty podobnej klasy liczone są pojedynczo, lub w dowolny sposób. Na przykład na liście figurują dwa identycznie opisane komputery stacjonarne Dell z monitorami. Każdy z nich powinien być wart ok. 3000 złotych. Tymczasem jeden jest wyceniony na prawie 6 a drugi na ponad 24 tysiące złotych – skomentował listę red. Konrad Bagiński z portalu InnPoland.pl.

Pozycją na liście, która wzbudziła największe zainteresowanie była natomiast „baza danych”, którą wyceniono na aż 75 mln złotych. Tym samym baza ta stanowi prawie połowę wartości środków trwałych GetBack. Poza ww. superkomputerami i autami na liście środków trwałych znalazły się jeszcze m.in. cztery ekspresy do kawy oraz po sześć lodówek i zmywarek.

– Spółka wyceniła swój majątek na 2,58 mld złotych, z czego 2,4 mld złotych przypada na certyfikaty inwestycyjne funduszy. Środki pieniężne na rachunkach bankowych podliczono na 15,3 mln złotych, a wartość udziałów w innych podmiotach na 18,2 mln złotych – wyliczał red. Bagiński.

Opozycja chce komisji, rząd nie

Kolejne doniesienia w aferze Get- Back uruchomiły lawinę politycznych komentarzy. Posłowie opozycji zwołali spotkanie sejmowej komisji finansów publicznych, na którym zarzucali ekipie rządzącej błędy. Posłowie Nowoczesnej winą za aferę obarczali KNF, która zatwierdziła m.in. prospekt emisyjny GetBack i dopuściła windykatora na Giełdę Papierów Wartościowych. Wiceszefowa sejmowej komisji – Paulina Hennig-Kloska zwróciła uwagę, że sprawa GetBack zbiegła się w czasie z pracami nad nowelizacją kodeksu cywilnego, skracającą okres przedawnienia dochodzenia wierzytelności.

Jak informowała PAP, wiceszefowa komisji podnosiła też kwestię „nadzwyczajnej aktywności” GetBack w oferowaniu obligacji, która mogła być z powyższym faktem powiązana. Według posłanki Nowoczesnej obligatariusze mogli zostać wykorzystani do pozbycia się niewygodnych aktywów, które mogły tracić na wartości wobec skrócenia okresu przedawnienia. Zarzuty pod adresem KNF miały też posłanki PO. Posłanka Izabela Leszczyna (Platforma Obywatelska) zwróciła uwagę, że Komisja nie zauważyła, że GetBack zakupił „spółkę wydmuszkę EGB Investments” i potrzebowała „pół roku, żeby stwierdzić, że GetBack wyprowadzała pieniądze”.

Wiceszef KNF bronił instytucji, twierdząc, że po otrzymaniu informacji o możliwości fałszowania sprawozdań finansowych od razu skierowała zawiadomienie do prokuratury. Jednak mimo apeli opozycji strona rządowa nie zgodziła się na powołanie komisji śledczej ds. afery Get- Back.

– Nie będzie żadnej komisji śledczej w tej sprawie. Mam nadzieję, że odpowiednie organy – prokuratura i Komisja Nadzoru Finansowego wyjaśnią, co dzieje się z finansami spółki. […] Jeśli politycy PO nagle zaczęli się interesować stanem finansów państwa, to mam dla nich dobrą wiadomość: niebawem ruszy komisja śledcza ds. VAT i będą mogli wtedy wyjaśnić, kto ukradł za ich rządów 262 mld zł VAT-u – oświadczyła rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości, wicemarszałek Sejmu Beata Mazurek. Z kolei minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował, że w Prokuraturze Krajowej powstał zespół, który zbada aferę GetBack. Co ważne – jak informował portal InnPoland. pl, w prokuraturze jest już sprawa dotycząca byłego prezesa Get- Back – Konrada Kąkolewskiego. Miał on nie rozliczyć się z 140 tys. złotych wydatków z karty służbowej i zniszczyć sześć służbowych laptopów.

Nowy prezes GetBack – Przemysław Dąbrowski (wcześniej członek zarządu PZU) za cel postawił sobie cięcie wydatków firmy. Jak wynika z listu, jaki rozesłał do zatrudnionych w firmie (ujawniła go „Gazeta Prawna”) nowy prezes zapowiada wymianę służbowych aut na tańsze oraz „urealnienie” pensji pracowników. Pod lupę trafiły też premie, które mają zostać ograniczone i zacząć „odpowiadać faktycznemu wkładowi pracy”. Szef GetBack zapowiedział też, że prawdopodobnie nie uda się uzdrowić firmy bez zwolnień.

FMC27news